Diesle Volkswagena po akcji serwisowej będą palić więcej?
Afera Volkswagena związana z oszukiwaniem podczas testów emisji spalin nie zakończy się szybko. Już od dawna było wiadomo, że niemiecki koncern będzie miał problemy z naprawą trefnych silników. „Automotive News Europe” informuje, że rozwiązanie zmniejszające emisję spali powoduje zwiększone zużycie paliwa.
Wielu ekspertów od samego początku zaznaczało, że wprowadzenie zmian w problematycznych dieslach nie będzie łatwe. Zaznaczali oni, że ograniczenie emisji spalin może spowodować większe zużycie paliwa, a to nie spodoba się klientom, którzy mogą nawet żądać rekompensaty za „produkt niezgodny z umową”. W końcu faktyczna emisja CO2 i tlenków azotu obchodzi niewielu kierowców, ale spalanie i ponoszone z tym koszty już interesują każdego właściciela.
W styczniu zaczęła się europejska akcja przywoławcza dla Volkswagena Amaroka z 2-litrowym TDI. Drugim krokiem miało być wezwanie do serwisów 160 000 Passatów, jednak akcja ta została wstrzymana. Według mediów spowodowane jest to faktem, że sposób naprawy spowodował zwiększenie zużycia paliwa i teraz niemiecki koncern szuka innego rozwiązania. Volkswagen twierdzi, że to tylko medialne „spekulacje”, ale nie ujawnia żadnych szczegółów.
– Musimy zagwarantować, aby emitowany hałas i CO2 były takie same, jak obiecywano przed naprawą – powiedział rzecznik Volkswagena w rozmowie z „Automotive News Europe”.
Zmiany, które mają rozwiązać problem oszukujących silników, muszą zostać zatwierdzone przez państwowe organy w Niemczech. Volkswagen miał przedstawić rozwiązanie jeszcze przed Wielkanocą, ale już wiadomo, że opóźnienie wyniesie minimum trzy tygodnie.
Samochodami, które w najbliższym czasie mają zostać objęte akcją serwisową są (obok Passatów) Audi A4 i A5 oraz Skody Superb – wszystkie z silnikami 2,0 TDI. To jednak dopiero początek. Tylko w Niemczech zmiany trzeba przeprowadzić w około 2,5 mln samochodów, a w całej Europie liczba ta sięga 8,5 mln pojazdów.
sj, moto.wp.pl