Dieselgate - kiedy polski pozew przeciw VW?
Nie minął rok od wybuchu afery Dieselgate, a w Stanach Zjednoczonych Volkswagen i rząd podpisali ugodę. Zgodnie z nią klienci dostaną odszkodowanie średnio po 5 tys. dolarów. Czy polscy klienci mogą liczyć na podobne traktowanie? Zapytaliśmy o to Konrada Kacprzaka, przedstawiciela Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen AG.
Stowarzyszenie zrzesza ponad tysiąc osób. W stosunku do 140 tys. samochodów z wadliwym oprogramowaniem w Polsce to niewiele. Niemniej jednak w ich interesie Stowarzyszenie zleca ekspertyzy, które będą podstawą do złożenia przed sądem pozwu zbiorowego. Innej drogi do uzyskania odszkodowania nie ma, bo jak zapowiedział prezes Volkswagena Matthias Muller, koncern nie będzie wypłacał pieniędzy klientom w Europie, tak jak to zrobi w USA.
Słowa prezesa padły pod tym jak europejska komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Elżbieta Bieńkowska stwierdziła, że posiadaczom Volkswagenów w Europie należy się podobne zachowanie ze strony producenta. Na Starym Kontynencie Volkswagen ogłosił jedynie akcje przywoławczą, w której zmienia wadliwe oprogramowanie.
Zgodnie z testami przeprowadzonymi przez „Auto Zeitung” taka „naprawa” likwiduje problem. Niemiecka redakcja do testów wzięła dwa Passaty – jeden od Volkswagena, drugi z wypożyczalni. Obydwa przetestowała w wersjach ze starym i ze zmienionym oprogramowaniem. Badano czy wartość emisji tlenków azotu jest prawidłowa nie tylko na stanowisku badawczym, ale też podczas jazdy w zwykłym ruchu drogowym.
Jak podaje „Auto Zeitung” auta ze starym oprogramowaniem emitowały 711 i 638 mg NOx na kilometr, po aktualizacji software'u – 553 i 569 mg/km. Oznacza to zmniejszenie emisji o 22 i 11 proc. Spadło także zużycie paliwa, a moc silników badana na hamowni wzrosła.
Inne wyniki badań publikuje włoska organizacja broniąca praw konsumenta Altroconsumo. Z jej badań wynika, że po zmianie oprogramowania wyniki nadal nie spełniają norm. Może być to spowodowane tym, że VW chce naprawić samochody jak najniższym kosztem, dlatego ingeruje jedynie w oprogramowanie.
Stowarzyszenie zleciło wykonanie własnych testów. Nie wiadomo jednak w jakim instytucie. To jednak od ich wyników zależy dalszy los pozwu zbiorowego.
Juliusz Szalek