Nazwa samochodu, przetłumaczona na polski, jest japońskim zwrotem oznaczającym nadejście czegoś wspaniałego. Już na pierwszy rzut oka auto zapowiada się ciekawie. Z przodu dominuje masywny grill i agresywne lampy. Nadwozie osadzone jest na 18-calowych kołach. Linię zaś kończy dynamiczny tył. W tylnym zderzaku znajdziemy zaś dwie imponujące końcówki układu wydechowego.
Ten mierzący ponad 4,6 m sedan będzie napędzany czterocylindrowym silnikiem benzynowym o pojemności 2.4 l. Niestety na temat mocy wiadomo jedynie, że będzie "bardziej potężna niż u konkurencyjnych bestsellerów". Wiadomo zaś, że za przekazanie napędu będzie odpowiadać sześciostopniowa przekładnia manualna. W opcji będzie również dostępny bezstopniowy automat CVT z łopatkami przy kierownicy.
* WIĘCEJ ZDJĘĆ KIZASHI ZNAJDZIESZ TUTAJ * Zbliżone rozmiarami do Audi A4, Kizashi w standardzie będzie miało jedynie napęd przedniej osi. Za dodatkową opłatą będzie można zamówić wersję z napędem na wszystkie koła. Jak to będzie kwota, jeszcze nie wiadomo, podobnie jak tajemnicą jest cena samego auta.
O tym ile Japończycy każą sobie zapłacić za nowy model dowiemy się bliżej grudnia. Wtedy bowiem, Kizashi zadebiutuje w amerykańskich salonach firmy. Wtedy również poznamy kiedy i na jakie rynki prócz amerykańskiego trafi auto.
Jak twierdzą spece z Suzuki, auto zostało zaprojektowane tak aby połączyć Europejski styl ze sławną japońską niezawodnością i jakością. Ogólnie samochód sprawia pozytywne wrażenie. Niestety Japończykom nie udało się uciec od obowiązującej na świecie mody i zbudowali samochód wyglądający podobnie do konkurencji. Możemy bez kłopotu znaleźć w nim styl zarówno Passata jak i Opla Insignii.
Jakub Wielicki