Na polskich ulicach policjanci wykonują coraz więcej kontroli trzeźwości. Choć ich cel jest godny pochwały, to polskie prawo w tej materii jest niejasne. Okazuje się, że nie ma przepisów umożliwiających policjantom przeprowadzanie masowych kontroli prewencyjnych.
Funkcjonariusz może skontrolować kierowcę i sprawdzić, czy nie prowadzi po alkoholu. Jednak ustawa antyalkoholowa mówi, że badanie trzeźwości może zostać przeprowadzone tylko w dwóch przypadkach – podczas przyjęcia do izby wytrzeźwień i w razie podejrzenia, że przestępstwo zostało popełnione pod wpływem alkoholu. Ten drugi zapis trudno stosować podczas prewencyjnych kontroli. W końcu oznaczałoby to, że policja podejrzewa wszystkich na danej drodze o jazdę po alkoholu, a nie ma ku temu podstaw.
Z taką interpretacją przepisów zgadza się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Choć, jak podkreśla, popiera policyjne akcje na wzór tzw. "trzeźwego poranka", to zwraca uwagę, że aktualne prawo pozwala kierowcy odmówić kontroli, jeżeli jedynym powodem zatrzymania jest chęć sprawdzenia trzeźwości. Gdy zachowanie (np. styl jazdy) kierowcy sugeruje prowadzenie pod wpływem alkoholu, funkcjonariusz ma podstawę do przeprowadzenia kontroli alkomatem, jednak prawo nie przewiduje takiej interwencji w przypadku każdej osoby.
Zmianę przepisów już zapowiedział rząd. Mają one zostać uzupełnione tak, aby funkcjonariusze mogli przeprowadzać prewencyjne akcje kontrolne, a kierowcy nie mogli odmawiać dmuchnięcia w alkomat (a jeśli tak zrobią, to zostaną zabrani na badanie krwi).
sj, Wirtualna Polska