Burza i grad: jak zabezpieczyć siebie i samochód?
Wzrost temperatury to rosnące ryzyko wystąpienia burzy. Jak podczas niej zachować się w samochodzie, by bezpiecznie osiągnąć miejsce przeznaczenia, a stan naszego auta nie wymagał sięgania do portfela?
Dojechać do celu
Wzrost temperatury to rosnące ryzyko wystąpienia burzy. Jak podczas niej zachować się w samochodzie, by bezpiecznie osiągnąć miejsce przeznaczenia, a stan naszego auta nie wymagał sięgania do portfela?
Jazda podczas burzy jest niebezpieczna. Wbrew obawom części zmotoryzowanych, nie należy się jednak obawiać porażenia piorunem. W razie trafienia samochód zachowa się jak klatka Faradaya, a to oznacza, że ładunek elektryczny spłynie po zewnętrznej części pojazdu. Osoby siedzące w jego wnętrzu nie muszą się niczego bać. Większym zagrożeniem są natomiast silne opady, które zazwyczaj towarzyszą burzy.
Jazda w intensywnym deszczu nie należy do przyjemności. Podstawą jest tu ograniczenie prędkości i zwiększenie odstępu od poprzedzającego pojazdu. Podczas normalnych warunków zakłada się, że bezpiecznie jest zachowywać odległość, która da nam trzy sekundy na podjęcie hamowania lub innego manewru. Jeśli deszcz jest na tyle intensywny, że działające na najwyższym biegu wycieraczki niewiele pomagają, warto nieco zwiększyć ten odstęp. Pamiętajmy, że wycieraczki oczyszczają tylko na przednią szybę, a i tam nie są w stanie odprowadzać wody z całej jej powierzchni. W czasie burzy będziemy mieć więc problem z dokładną obserwacją peryferiów drogi. Parowaniu szyb zapobiegniemy, uruchamiając klimatyzację.
Jeśli opady są tak intensywne, że wycieraczki niewiele mogą zdziałać, lepiej poszukać bezpiecznego miejsca i zatrzymać się na kilka lub kilkanaście minut.
Nie tylko widoczność
Problemem podczas jazdy w czasie burzy jest też hałas. Odgłos kropel uderzających o dach może utrudnić nam odpowiednio wczesne usłyszenie np. syreny pojazdu uprzywilejowanego.
Przy intensywnych opadach nie należy natomiast obawiać się bardzo niskiej przyczepności. Jeśli dysponujemy oponami o bieżniku nie niższym niż 2,5-3 mm i jest to produkt przynajmniej przeciętnej jakości, przy rozsądnej jeździe nie wypadniemy z drogi. Zbyt szybka jazda może jednak powodować efekt aquaplaningu, czyli powstawania poduszki wodnej, która oddziela oponę od jezdni, uniemożliwiając skręcanie i efektywne hamowanie.
Jeśli chodzi o przyczepność, znacznie groźniejszy jest moment, w którym rozpoczynają się opady. Kurz i pył szybko zmieniają się wówczas w cieniutką warstwę błota. W takich warunkach znacznie łatwiej, niż wydaje się to części zmotoryzowanych, o poślizg.
Niebezpieczny wiatr
Podczas burzy spore zagrożenie powodują silne podmuchy. O tym, że boczny wiatr potrafi zmienić tor jazdy samochodu, nie trzeba chyba przekonywać nikogo. Zjawisko to jest szczególnie dokuczliwe na mostach i wzniesieniach, słowem na nieosłoniętych drogach. Wiatr potrafi też łamać gałęzie, a nawet wywracać drzewa. Pamiętajmy o tym, parkując i wybierając trasę. Jeśli do celu możemy dojechać malowniczą drogą z drzewami nasadzonymi po jej obydwu stronach lub trasą bez takiego dodatku, w czasie burzy lepiej zdecydujmy się na tę drugą.
Grad - największa obawa kierowców
Pędzące z ogromną prędkością kulki lodu to letni koszmar wielu kierowców. Zabezpieczenie się przed nim nie zawsze jest możliwe. Co robić w razie mocnych opadów gradu? Jeśli przewidujemy, że nadejdzie burza, idąc do pracy najlepiej zaparkujmy pod zadaszeniem. Niestety nie zawsze jest to możliwe, a taki przypadek może przytrafić się także podczas jazdy. Jeśli zjawisko jest na tyle mocne, że obawiamy się o karoserię, najlepiej zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, ustawiając auto przodem do kierunku, z którego padają lodowe kulki. Dlaczego? Przednia szyba jest mocniejsza niż tylna czy boczne, więc szansa, że zostanie uszkodzona, jest niższa. Najprostszym i dostępnym dla niemal każdego kierującego sposobem na uniknięcie strat w postaci zniszczonych blach jest położenie samochodowych dywaników na dachu auta. To element o największej powierzchni, a zarazem bardzo kłopotliwy w naprawie. Jeśli wozimy w samochodzie koc, można położyć go na masce.
Na rynku są też pokrowce, mające zabezpieczyć auto przed gradem. Za cenę 300-400 zł, w zależności od rozmiaru, kupimy płachtę z nieco usztywnioną górną częścią oraz ściągaczami.
Niezależnie od metody ochrony, musimy liczyć się z tym, że grad może spowodować pewne uszkodzenia. Jeśli więc kupujemy lub przedłużamy polisę AC, zwróćmy uwagę na zapisy dotyczące likwidowania skutków gradu, które zawarte są w ogólnych warunkach ubezpieczenia.
Co po gradzie?
Jeśli w wyniku gradu doszło do strat, nie obejdzie się bez wydatków. Najłatwiej poradzić sobie z wybitymi szybami. Jeśli chodzi o elementy karoserii, będziemy musieli udać się do specjalistów. Metody działania mogą jednak poważnie różnić się, w zależności od stopnia uszkodzeń.
Tradycyjny sposób na usunięcie skutków gradobicia to wizyta u lakiernika, który demontuje uszkodzone elementy, prostuje je, a następnie maluje. Taki sposób może się jednak wiązać ze znaczną utratą wartości auta, wysokimi kosztami oraz długim czasem trwania prac lakierniczych. Niektóre firmy proponują jednak nowy sposób na wgniecenia.
Istnieje możliwość usuwania uszkodzeń spowodowanych przez grad za pomocą metalowych dźwigni. Nierówności karoserii są delikatnie wypychane od środka elementu. W miejscach niedostępnych stosuje się tzw. metodę pullingu. Wówczas wgniecenia usuwane są od zewnątrz poprzez wyciąganie przyklejanych do lakieru plastikowych uchwytów. Efekty mogą być naprawdę dobre. Ponadto zwykle nie jest konieczny demontaż konkretnego elementu, co zdecydowanie przyspiesza prace. Każda ingerencja lakiernicza obniża wartość auta, natomiast usunięcie oryginalnej powłoki lakieru niesie ze sobą ryzyko naruszenia fabrycznej powłoki antykorozyjnej. W przypadku opisywanej metody takiego zagrożenia nie ma.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl