BMW M 1000 RR i M 1000 R. Aerodynamika na pierwszym miejscu
BMW świętuje 50 lat dywizji M, lecz nie ogranicza się tylko i wyłącznie do samochodów. Właśnie zaprezentowano kolejne nowości w sekcji jednośladów. Mówiąc wprost – robią nie lada wrażenie.
Literka M pojawiła się w ofercie w 2021 roku, kiedy to M 1000 RR wjechał do salonów. W stosunku do S 1000 RR miał więcej mocy, więcej karbonu, był lżejszy i gotowy na rywalizację torową. Teraz przyszedł czas na lifting, który dopiero co miał miejsce też w BMW S 1000 RR, ale zmiany widać najlepiej w kwestii aerodynamiki.
Podczas gdy dalej mamy do dyspozycji 212 KM, tak w kwestii walki z oporami powietrza wspięto się na nowy poziom. Mamy owiewkę z podporą, po raz pierwszy zastosowano kanały chłodzące hamulce zintegrowane z błotnikiem jak i pokrywy koła z włókna węglowego, które obniżają opór powietrza powyżej 250 km/h.
Wystarczy powiedzieć, że przy tej prędkości "stary" model generował 11,3 kg docisku. Nowa wersja podnosi tę wartość do 15,6 kg.
BMW zaprezentowało również model M 1000 R, czyli najmocniejszego nakeda na rynku. Ma on 210 KM, czyli o 45 KM więcej niż S 1000 R. Skrócono przełożenia, zainstalowano aluminiowe, kute koła, choć w ramach pakietu M Competition są one wykonane z karbonu. Motocykl waży zaledwie 199 kg z pełnym zbiornikiem.
Tutaj również zwrócono uwagę na aerodynamikę – M 1000 R otrzymał spoilery przednich paneli bocznych, które przy 200 km/h zapewniają 11 kg docisku aerodynamicznego.
Polski importer już ujawnił cenę nakeda, która wynosi 101 990 zł. Za S 1000 RR trzeba zapłacić ok. 50 tys. zł więcej.