BMW 640d Gran Coupe vs. Maserati Ghibli S
W ostatnich latach liczba polskich milionerów dobiła już do 100 000 (dane uzyskane przez "Wprost" na podstawie informacji Instytutu Socjologii i Filozofii PAN). Oznacza to, że w naszym kraju jest coraz więcej ludzi, którzy mają luzem sporą ilość gotówki, którą chcieliby przeznaczyć na nowe auto. Przyjmijmy, że samochodowy budżet rozsądnego, polskiego milionera, który dorobił się ciężką pracą i nie chce roztrwonić całego majątku na głupoty, wynosi rozsądne 0,5 mln zł (plus minus 100 tys. zł). Jakie auto wybrać? Z takim dylematem zapewne zmaga się coraz liczniejsze grono zamożnych Polaków.
Nasza propozycja to BMW 640d Gran Coupe – pod wieloma względami auto idealne. Ma praktyczne, 4-drzwiowe nadwozie i duży bagażnik, ale jego smukła linia i drzwi bez ramek sprawiają, że wygląda dużo bardziej elegancko niż chociażby zwykła seria 5 (na której zresztą bazuje seria 6 F06). Pod jego maską pracuje trzylitrowy, 313-konny silnik diesla, który z jednej strony potrafi katapultować to ciężkie auto do setki w 5,3 s, a z drugiej nie spala średnio więcej niż 10 l/100 km. Jest niesamowicie komfortowy i stabilny na autostradzie, ale w zakrętach potrafi być zaskakująco zwinny i dobrze ukryć swój tłuszczyk (blisko 2 tony). To ostatnie znajduje zastosowanie także na mokrym i zaśnieżonym asfalcie, dzięki kapitalnemu napędowi na 4 koła xDrive.
Perfekcja nie jest jednak tania. Za testowany egzemplarz trzeba zapłacić 600 tys. zł z groszami, a nie zapominajmy, że to najsłabsza wersja silnikowa (choć trzeba przyznać, że mocniejsze odmiany wybiorą tylko absolutni maniacy prędkości, nie wspominając o M6). 1/3 powyższej kwoty stanowi koszt dodatków. Jeśli to nie działa na wyobraźnię, posłużmy się liczbami bezwzględnymi – wyposażenie testowej „szóstki” kosztuje 200 tys. zł.
Drogie, ale praktycznie bez wad – takie, w dużym skrócie, jest BMW 640d Gran Coupe. Jeśli jednak marka BMW jest zbyt mało ekskluzywna lub z jakiegoś innego powodu komuś nie odpowiada, oferta rynkowa w Polsce powiększyła się ostatnio o nową, bardzo interesującą pozycję. Mowa o Maserati – włoskiej marce, która usiłuje podgryźć część rynku aut luksusowych, zdominowanego przez Niemców. Jej najnowsza propozycja to Ghibli – sedan pozycjonowany oczko niżej niż Quattroporte i krótszy od niego o ponad 17 cm. Nie jest ani tak luksusowy, ani tak duży jak BMW serii 7, ale jednocześnie jego wizerunek, pozycja rynkowa i cena stawiają go na półce obok serii 6 – nie 5.
Skoro już wspomnieliśmy o cenie, zostańmy przy niej na moment. Ghibli S z 410-konnym silnikiem V6 Biturbo kosztuje po doposażeniu 128 tys. euro. Jest ono więc tańsze niż BMW o ok. 75 tys. zł, wbrew temu, czego można by się spodziewać. Warto też wziąć pod uwagę to, że gdyby przeanalizować cennik BMW, okazałoby się, że porównywalna odmiana 650xi byłaby droższa niż Maserati aż ok. 150 tys. zł.
Propozycja z Włoch wydaje się zatem wręcz okazyjna, ale... sprawa wcale nie jest prosta. Dlaczego? Pozwólcie, że wyjaśnię. W logo Maserati widnieje trójząb – atrybut rzymskiego boga wód i morza Neptuna. Skojarzenia z morzem nasuwa też wnętrze – jest tu dużo skóry i drewna, zupełnie jak na pokładzie luksusowego jachtu Riva. Jest tu na tyle elegancko i wytwornie, że początkowo można nie zauważyć przycisków i wyświetlaczy rodem z Fiatów, a nawet ze... starszych Mercedesów (vide panel sterowania szybami). To pozostałość po czasach, kiedy Chrysler, będący obecnie własnością Fiata, stanowił jedność z Daimlerem.
Niestety, zachowanie Ghibli w zakrętach również przypomina nieco wspomniany jacht, gdyż ciężkie (masa własna 1810 kg) nadwozie mocno pochyla się w zakrętach, niezależnie od wybranego trybu pracy zawieszenia. Sprawy nie ułatwiają fotele, które – choć wygodne i obszyte cudownie miękką skórą – słabo przytrzymują ciało na boki. Duża kierownica z hydraulicznym wspomaganiem daje poczucie sterowania czymś, co lepiej czuje się na otwartych wodach, niż w wąskich kanałach Wenecji, o górskich, asfaltowych serpentynach nie wspominając.
Na krętych drogach, gdzie BMW pozostaje zwarte i desperacko, ale skutecznie maskuje swoją niemałą masę własną (1945 kg), Maserati wyraźnie daje kierowcy znać, że nie jest w swoim żywiole. Poza tym, tylna oś cierpi na dziwną przypadłość – nie przekazuje informacji o pozostałej przyczepności. Po wciśnięciu pedału gazu na wyjściu z zakrętu auto wyrywa do przodu, ale czuć, że coś jest nie tak. Po krótkiej chwili tył znowu zaczyna kleić, a kierowca dopiero wtedy ma świadomość, że za jego plecami auto zaczynało powoli żyć własnym życiem. Nieprzyjemne uczucie.
Takich sytuacji jest wiele, zwłaszcza że pod długą maską pracuje 410 włoskich cavalli, gotowych na zawołanie zerwać przyczepność tylnych opon w rozmiarze 275/45 R18. Stanowią one owoc pracy 3-litrowego silnika V6 z dwiema turbosprężarkami, który został zaprojektowany i jest produkowany przez Ferrari w Maranello. To fenomenalny silnik. Jest mocny na niskich obrotach i kręci się ochoczo powyżej 7000 obr./min. Po każdej zmianie biegu na wyższy w trybie Sport z wydechu słychać głośne burknięcie. Czuć, że ten silnik to coś więcej niż tylko zbieranina metalu, kabli, plastiku i płynów.
8-biegowa skrzynia ZF 8HP to ta sama przekładnia, która jest połączona z silnikiem BMW, jednak odniosłem wrażenie, że została skalibrowana odrobinę bardziej flegmatycznie niż w bawarskim aucie. Tak czy inaczej - do jej pracy trudno się przyczepić.
BMW jeździ więc lepiej niż Maserati. Przebija je też w dziedzinie nowinek technicznych, takich jak chociażby kamera noktowizyjna z rozpoznawaniem pieszych, wyświetlacz przezierny na szybie czy też kamery pokazujące obraz dookoła pojazdu. Te i wiele innych udogodnień nie jest dostępnych we włoskim aucie nawet za dopłatą. Wnętrze Maserati jest mimo wszystko znacznie bardziej przejrzyste i eleganckie (nie licząc archaicznej grafiki na wyświetlaczach). Analogowy zegarek nie pozostaje tu bez wpływu na całokształt. Trzeba jednak przyznać, że obsługa obu aut będzie jednak wymagała przyzwyczajenia.
W dziedzinie przestronności i praktyczności orzekamy remis. Na tylnych kanapach obu aut wygodnie można przewieźć dwóch pasażerów o wzroście do 180 cm, ale w BMW jest trochę więcej miejsca na nogi. Z drugiej strony, bagażnik Maserati pomieści o 40 l więcej (500 wobec 460 l). To istotne, gdyż nabywcy tych aut z pewnością będą wykorzystywać je w trasie.
Wybór pomiędzy obydwoma samochodami jest uzależniony od oczekiwań. Jeśli chcesz zadać szyku, przemieszczać się szybko, a przy okazji oszczędnie i lubisz gadżety – wybierz BMW, a z pewnością się nie zawiedziesz. Jeśli jednak chcesz się wyróżnić na ulicy i wśród znajomych, lubisz egzotykę, bardziej niż niskie spalanie kręci Cię dźwięk silnika – masz alternatywę w postaci Maserati.
Mamy nadzieję, że choć trochę ułatwiliśmy życie polskim milionerom...
Tekst: Mateusz Klimek, zdjęcia: Mateusz Pietruszka
"BMW 640d Gran Coupe vs. Maserati Ghibli S" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | "BMW: 3.0 R6 Twin Turbo, diesel, Maserati: 3.0 V6 Twin Turbo, benzyna" |
Pojemność silnika cm3 | "BMW: 2993, Maserati: 2979" |
Moc KM / przy obr./min | "BMW: 313 KM, Maserati: 410 KM" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "BMW: 630 Nm@1500-2500 rpm, Maserati: 550 Nm@1750-5000 rpm" |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 8-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "BMW: 250 km/h, Maserati: 285 km/h" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "BMW: 5,3 s, Maserati: 5,0 s" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "BMW: 6,6/5,2/5,7 Maserati: 15/7,7/10,4" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "BMW: 10/b.d./b.d. Maserati: 18/b.d./b.d." |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "BMW: 460 l, Maserati: 500 l" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "BMW: 5007/2090/1392, Maserati: 4971/2100/1461" |
Cena wersji podstawowej w zł | null |
Cena testowanego modelu w zł | null |
Plusy | null |
Minusy | null |