Błahe sprawy, których lekceważenie kosztuje: paliwo, OC i badanie techniczne
O tych rzeczach musisz pamiętać
Błahe rzeczy, takie jak zwłoka z zapłatą OC, zapomnienie o zatankowaniu paliwa albo odwleczenie obowiązkowego przeglądu technicznego, mogą naprawdę dużo kosztować. Nie kilkaset, ale kilka tysięcy złotych. Oto co grozi za lekceważące podejście do drobnostek związanych z eksploatacją samochodu.
Błahe rzeczy, takie jak zwłoka z zapłatą OC, jazda na rezerwie albo odwlekanie obowiązkowego przeglądu technicznego mogą dużo kosztować. Nie kilkaset, ale nawet kilka tysięcy złotych. Oto co grozi za lekceważące podejście do drobnostek związanych z eksploatacją samochodu.
Brak paliwa
Wielu kierowców odkłada moment tankowania tak długo, jak to tylko możliwe. Wyczekiwanie do ostatniej chwili może mieć poważne konsekwencje i kosztować kilka tysięcy złotych.
Spora część kierowców jest święcie przekonana, że na rezerwowej porcji paliwa może kontynuować jazdę przez około 100 km.
Sporo w tym racji, jednak nie warto testować tej teorii. W nowocześniejszych samochodach kontrolka paliwa zapala się, gdy komputer - na podstawie ostatnio odnotowanego średniego zużycia paliwa - wyliczy, że na pozostałym w baku paliwie możemy pokonać założony przez producenta dystans. Jeśli jednak wcześniej poruszaliśmy się w zatłoczonym mieście, a teraz ruszamy w trasę, rzeczywisty odcinek, który możemy pokonać, nieco się wydłuży. Jednak w odwrotnej sytuacji może czekać nas przykra niespodzianka.
W starszych autach po wypaleniu resztek paliwa wystarczyło ponownie zatankować, by ruszyć w dalszą drogę bez strachu o powstałe szkody. Dziś konsekwencje jazdy na rezerwie mogą być poważne, zakończone nie tylko przymusowym spacerem po baniak z paliwem do odległej o kilka kilometrów miejscowości.
Wyposażone w nowoczesny wtrysk paliwa współczesne benzynowe silniki kontrolowane są przez jednostki sterujące, których zadaniem jest między innymi weryfikacja i ustalanie składu mieszanki paliwowej. Podróżując na oparach musimy liczyć się z tym, że ssak pompy paliwowej zasysa także powietrze, w efekcie do cylindrów dociera zbyt uboga mieszanka. W takiej sytuacji jednostka sterująca wyłącza silnik z dbałości o jego bezpieczeństwo i zapobiega zapowietrzeniu układu paliwowego. Analogicznymi zasadami awaryjnego wyłączania silnika rządzą się nowoczesne jednostki wysokoprężne. Za sprawą przymusowego unieruchomienia systemu unikają zapowietrzenia wspomnianego układu. Jeśli jednak system zawiedzie, ponowne usprawnienie układu paliwowego trzeba powierzyć mechanikowi, który zainkasuje około 300-500 zł. Takich elektronicznych zabezpieczeń nie posiadają samochody z lat 90., których silniki "gasną" dopiero po faktycznym wyczerpaniu zapasów.