Bieńkowska chce ostrzejszego nadzoru nad koncernami. Ale nie od razu
Skandal Volkswagena z oszukiwaniem klientów zatacza coraz szersze kręgi. Tymczasem do działania wzięła się milcząca do tej pory Komisja Europejska. Elżbieta Bieńkowska, odpowiedzialna za przemysł (jako Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług) chce tymczasowo odpuścić koncernom, ale potem zacząć kontrolować je skuteczniej i karać surowiej.
Według dobrze poinformowanych źródeł w Brukseli, na które powołuje się Automotive News Europe, propozycja, którą ma zamiar przedstawić Bieńkowska, wynika z realnej oceny sytuacji podległej jej komisji. Skandal Volkswagena, czyli montowanie przez koncern oprogramowania mającego na celu ukrycie podczas testów prawdziwej emisji trujących gazów przez silniki wysokoprężne, uświadomił bowiem urzędnikom, że pewne ustalone normy są nierealne do spełnienia. Sprzedaje się więc samochody, które jeżdżąc po drogach emitują szkodliwe związki azotu w ilości 4-5-krotnie wyższej niż robią to w laboratoriach podczas testów.
Elżbieta Bieńkowska chce tymczasowo odpuścić koncernom i dać im czas na opracowanie rozwiązań, które będą prawdziwie skuteczne. Zgodnie z założeniami sprzed afery Volkswagena od września 2017 roku testy emisji szkodliwych substancji mają być prowadzone w rzeczywistych warunkach drogowych, a nie w laboratorium, od września 2017 roku. W obliczu faktów eurokraci zdali sobie sprawę, że okres ten jest jednak zbyt krótki. Według propozycji Elżbiety Bieńkowskiej czas, w którym tolerowane byłyby realne przekroczenia emisji do 60 proc., miałby trwać do września 2019 roku. Potem w trakcie rzeczywistych testów nie będzie już tolerancji. Żarty się skończyły, ale koncerny miałyby czas, by wziąć ten fakt pod uwagę.
– Zaufanie publiczne zostało zawiedzione. Ochrona konsumentów jest zagrożona – powiedziała Bieńkowska na konferencji prasowej w Brukseli. – Jedynym sposobem na pokonanie tych zagrożeń jest działanie szybkie, wspólne, spójne i skuteczne.
Sprawą propozycji komisarz Bieńkowskiej zajmie się Komitet Techniczny UE dla Pojazdów Samochodowych (TCMV). Ma głosować nad wnioskiem w środę 28 października. Jeśli go odrzuci, sprawa trafi do stosownych ministerstw krajów członkowskich UE, bo według ekspertów jest polityczna, a nie techniczna.
Oszustwo Volkswagena i temat norm emisji trujących substancji oraz dwutlenku węgla jeszcze nie raz będą powodowały spory w Komisji Europejskiej i całej Unii. Część państw – głównie Niemcy i Francja – chcą bronić swojego przemysłu i swoich koncernów. Rozumieją ograniczenia, jakie powodują coraz surowsze normy, które są propozycjami urzędników, a nie inżynierów i specjalistów.
Przypomnijmy, że Volkswagen, od którego zaczęła się afera związana z rzeczywistą emisją szkodliwych substancji, ogłosił wezwanie do modyfikacji ok. 8,5 mln aut w UE, w tym 2,4 mln w Niemczech. Szef koncernu Matthias Mueller ocenia, że naprawienie szkód wynikłych ze skandalu zajmie firmie 2-3 lata. Zdaniem niektórych analityków skandal może kosztować Volkswagena nawet 35 mld euro z powodu wprowadzanych modyfikacji w pojazdach, spraw sądowych i kar finansowych.
Źródło: Automotive News
mk/tb/tb