Angliki są już legalne, a co z japończykami? Zapytał o to Liroy
Poseł Liroy-Marzec jest niestrudzony w przywracaniu do normalności polskiego prawa dotyczącego rejestracji samochodów. Znalazł kolejną rzecz do poprawki.
Czasowe wyrejestrowanie auta, tablice dilerskie czy jedna tablica rejestracyjna na cały okres eksploatacji samochodu to pomysły Piotra Liroya-Marca, który odkąd został przedstawicielem społeczeństwa, szuka błędów w polskim prawie właśnie w dziedzinie motoryzacji. Dwa dni temu złożył kolejną interpelację. Tym razem dotyczącą aut z kierownica po prawej stronie.
Nie używam potocznego określenia angliki, ponieważ nie o auta z Wysp Brytyjskich chodzi. W ”interpelacji w sprawie pojazdów kolekcjonerskich” (13507) mowa o tych z kierownicą po prawej stronie, ale pochodzących z Azji, a konkretnie z Japonii. W czym problem?
Od sierpnia 2015 roku w Polsce istnieje możliwość rejestracji pojazdów z kierownicą po prawej stronie, ale pod warunkiem, że dokonano ich pierwszej rejestracji w kraju Unii Europejskiej. Tym samym wykluczone jest zarejestrowanie auta, które pochodzi z Azji, a w wielu azjatyckich krajach jest ruch lewostronny. To samo dotyczy Australii. Poseł zapytał wprost, czy resort planuje wprowadzić możliwość rejestracji pojazdów z kierownicą po prawej stronie spoza rynku Unii Europejskiej.
Warto wiedzieć, że na te rynki produkowano i wciąż się wytwarza wiele ciekawych modeli znanych u nas marek, nieoferowanych w Europie nigdy. Mowa m.in. o kultowych maszynach sportowych z Kraju Kwitnącej Wiśni, takich jak specyficzne odmiany Hondy NSX, Nissana Skyline GT-R czy Subaru Imprezy. Niektóre, limitowane edycje są niemożliwe do zarejestrowania w Polsce, a kolekcjonerzy chcieliby je mieć. Nawet BMW czy Mercedesy z lat 90. były oferowane w ciekawych odmianach na rynek japoński.
Z nieco innego powodu interesujący jest też rynek australijski. Są tam sprzedawane mocarne Holdeny Commodore z silnikami V8, które mają sporo wspólnego z klasyczną, amerykańską motoryzacją. Są też najlepsze odmiany robocze Toyot Land Cruiser. Same silniki z tych aut sprzedaje się u nas w cenie europejskiego samochodu. Dodam, że wycofany dawno ze sprzedaży w UE Nissan Patrol wciąż ma się dobrze zarówno w Japonii jak i Australii. Można tam kupić nowego.
W obawie przed złym zrozumieniem swojego zapytania jako chęci ściągania ”szrotu” z Azji, Liroy podkreśla, że: ”Głównym odbiorcą tego typu samochodów byliby pasjonaci i kolekcjonerzy. Umożliwienie rejestracji samochodów przystosowanych do ruchu lewostronnego, pochodzących spoza Unii Europejskiej, zapewniłoby im traktowanie równe w stosunku do właścicieli pojazdów z kierownicą po prawej stronie wyprodukowanych w UE”. A przecież o co innego chodzi w Unii Europejskiej jak nie o równość?
Pozostaje tylko pytanie: czy rzeczywiście zezwolenie na rejestrację aut z Azji nie pociągnęłoby za sobą masowego importu starych, zużytych samochodów japońskich? Tak jest na przykład na Malcie, gdzie Toyoty Vitz (znane u nas jako Yaris) są sprowadzane właśnie z tego kraju, a nie z kontynentu Europejskiego. Przyczyna? Bardzo niska cena wynikająca ze specyficznej kultury i przepisów w Japonii. Podobnie jest we wschodniej Rosji oraz południowej Afryce.
Poseł przekonuje, że wysoki koszt transportu oraz przystosowania do ruchu prawostronnego eliminowałby zjawisko sprowadzania samochodów innych niż kolekcjonerskie. Choć można w kraju rejestrować angliki, to jednak muszą być one wyposażone w reflektory przeznaczone do ruchu prawostronnego, odpowiednie lusterka oraz prędkościomierz wyskalowany w km/h.