Afera Volkswagena może sprawić, że znacznie wzrośnie popularność AdBlue
W wyniku skandalu dotyczącego nadmiernej emisji spalin przez auta grupy Volkswagena prawdopodobnie znacznie wzrośnie sprzedaż związku AdBlue. A to może oznaczać duże zyski dla polskiego producenta, Grupy Azoty - informuje wnp.pl.
AdBlue to handlowa nazwa 32,5-procentowego wodnego roztworu mocznika. Wykorzystuje się go w pojazdach jako reduktora w celu rozłożenia tlenków azotu. W samochodach zakładany jest specjalny zbiornik, z którego Adblue jest wtryskiwany do układu wydechowego. Dzięki temu w katalizatorze SCR znajdującym się w rurze wydechowej dochodzi do przekształcenia większości tlenków azotu w czysty azot i wodę.
Do tej pory z wodnego roztworu mocznika korzystały głównie samochody ciężarowe, jednak może się to zmienić poprzez coraz ostrzejsze normy emisji spalin. Obowiązująca od września 2015 r. norma Euro 6 zakłada, że auto może emitować do 0,080 g tlenków azotu na każdy przejechany kilometr (w normie Euro 5 było to 0,180 g/km). Producenci stosowali różne rozwiązania, aby sprostać tym wymogom - jak widać na przykładzie Volkswagena - nie zawsze zgodnie z prawem.
Eksperci przewidują, że Adblue znajdzie zastosowanie w dużo szerszej gamie modeli osobówek, niż do tej pory (rozwiązanie stosuje m. in. Mercedes)
. Szacunkowe zużycie tego produktu wynosi ok. 4-5 proc. ilości spalanego oleju napędowego, co przy np. 7 l ON/100 km przekłada się na zużycie 0,28-0,35 l/100 km.
Polskim potentatem w produkcji roztworu mocznika jest Grupa Azoty, która wytwarza go przeszło 250 mln ton. Jeżeli w autach osobowych dojdzie do zmian, które zakładają specjaliści, polska firma może liczyć na znaczący wzrost sprzedaży.
Źródło: wnp.pl
ll