Zniszczył 37 samochodów, ale pozostanie na wolności
Mężczyzna, który pod koniec lipca niszczył w Krakowie 37 samochodów nie trafi do aresztu. Sąd uznał, że nie ma ryzyka, iż człowiek ten będzie utrudniał śledztwo lub że ucieknie za granicę.
Krakowski sąd w wydziale odwoławczym nie uwzględnił zażalenia prokuratury na decyzję, dzięki której nie aresztowano podejrzanego o zniszczenie 37 samochodów - poinformowała Grażyna Rokita z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie.
Zażalenie na niezastosowanie aresztu złożyła prokuratura, według której tylko aresztowanie podejrzanego może zagwarantować prawidłowy tok postępowania. Sąd w wydziale odwoławczym utrzymał jednak w mocy zaskarżone postanowienie, uznał je za zasadne i wydane na podstawie prawidłowej analizy materiału dowodowego. Sąd nie uwzględnił zażalenia prokuratury i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.
Sprawa dotyczy zniszczenia 37 samochodów w centrum Krakowa, do którego doszło w nocy 26 lipca w rejonie ul. Pilotów. Samochody miały wyłamane lusterka boczne, a niektóre uszkodzoną karoserię. Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. nagrania monitoringu. Wynikało z nich, że mężczyzna szedł ulicą i kopał w zaparkowane samochody.
Fragment z zapisu monitoringu udostępniono mediom. Dzięki tym nagraniom sprawcę zniszczenia samochodów rozpoznali koledzy z pracy. Namówili go do zgłoszenia się na policję. Następnego dnia 38-latek zgłosił się na komisariat w towarzystwie kolegi.
Jak się okazało, jest on cudzoziemcem, mieszkającym i pracującym w Polsce. Podczas przesłuchania mężczyzna wyjaśnił, że wracał nad ranem z imprezy na Starym Mieście, a z całego zajścia niewiele pamięta i nie wie, dlaczego niszczył samochody.
Prokurator przedstawił mu zarzut uszkodzenia samochodów z pobudek chuligańskich, ponieważ sprawca działał publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego. Wystąpił także do sądu z wnioskiem o aresztowanie go na trzy miesiące.
Sąd nie uwzględnił wniosku o areszt. Uznał, że nie ma obawy, by podejrzany wyjechał z Polski lub się ukrywał. Na to postanowienie prokuratura złożyła zażalenie do sądu, wskazując na możliwość utrudniania śledztwa przez podejrzanego. Sąd odwoławczy nie uwzględnił tego zażalenia.
Mężczyźnie grozi kara pozbawienia wolności od 4,5 miesiąca do 5 lat.