Zgubił samochód w powodzi. Teraz musi zapłacić 12 tys. zł za parking
Właściciel samochodu zagubionego podczas powodzi w Bogatyni w 2010 r. otrzymał wezwanie do zapłaty za kilka lat postoju na strzeżonym parkingu. - Ten samochód o wartości do 500 zł, teraz chyba ok. 200 zł, a może 100 zł nie interesuje mnie jako taki. Mnie interesuje to, żebym teraz za pomyłkę urzędników nie musiał płacić 12 tys. zł - mówi Jerzy Wiśniewski, właściciel auta.
Okazało się, że w czasie usuwania szkód po powodzi służby odnalazły volkswagena i odholowały go na parking. Wtedy błędnie spisano numer identyfikacyjny samochodu, przez co nie udało się skontaktować z jego prawdziwym właścicielem. Po sześciu latach naprawiono pomyłkę, jednak w międzyczasie auto zostało zezłomowane.
- W przypadku, kiedy naliczenie opłaty jest wynikiem ewidentnego błędu organu, urzędnika, który nieprawidłowo ustalił numer pojazdu, zasadnym jest, żeby burmistrz jeszcze raz rozpoznał sprawę, ustalił, czy rzeczywiście zasadnym jest wymierzenie tej kary i wydał w tej sprawie ponownie decyzję - uważa adwokatka Katarzyna Antkowiak.
Agnieszka Garbowska ze Starostwa Powiatowego w Zgorzelcu twierdzi, że urzędnicy postąpili zgodnie z obowiązującymi przepisami.
- W momencie odholowania pojazdu jego właściciel jest odpowiedzialny za uiszczenie opłat, kosztów holowania i parkowania - przekonuje Garbowska. Jak dodaje, urzędnicy usiłowali skontaktować się z Jerzym Wiśniewskim już od 2014 r., jednak nie przyniosło to rezultatu.
sj