Zakładanie prywatnych blokad na koła niezgodne z prawem. Jest pomysł nowych przepisów
Prywatne firmy zakładające blokady na koła samochodów to problem dla wielu kierowców w polskich miastach. Niejasne prawo sprawia, że policja w takich przypadkach czasem nawet nie interweniuje. Zmieni się to, gdy w życie wejdzie nowe prawo.
Teren prywatny, stawki dowolne
Pozostawienie samochodu na miejskim parkingu wiąże się z koniecznością opłaty. Zwykle wynosi ona kilka złotych za godzinę. Co jeśli nie ma już miejsc w strefie wyznaczonej przez miasto? Niektórzy kierowcy wybierają parkingi na prywatnych osiedlach lub dostępne, ale opatrzone odpowiednim oznakowaniem miejsca na terenie prywatnym. Zostawiający na nich samochody kierowcy mają nadzieję, że po prostu im się upiecze i nikt nie zauważy, że zaparkują na kilkanaście minut, by zrobić zakupy czy odstawić dziecko do przedszkola lub szkoły, albo też, że w razie stwierdzenia nieuprawnionego parkowania stawka nie będzie znacznie odbiegać od tego, czego żądają władze na publicznych parkingach. Niektórzy popełniają w ten sposób poważny błąd.
Scenariusz zwykle jest prosty. Prywatne miejsca parkingowe zostają opatrzone tablicą informującą o tym, że nie jest to teren publiczny, a także określającą wysokość opłaty dodatkowej. Jeśli pozostawiający samochód kierowca nie dostosuje się do znaku, na miejscu pojawia się pracownik firmy ochroniarskiej i zakłada blokadę na koło pojazdu. Jej zdjęcie nastąpi dopiero wówczas, gdy kierowca zapłaci - zwykle od 100 do 300 zł.
Wezwanie na miejsce policji nie zawsze przynosi skutki, jakich życzyłby sobie kierowca. Zdarzało się, że policja odmawiała podjęcia interwencji tłumacząc, że chodzi o teren prywatny, a jego właściciel może na nim robić, na co ma ochotę. Kłopot jest tak powszechny i uciążliwy, że sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich. To dobra wiadomość dla zmotoryzowanych.
Od RPO do prawa
Prawa właściciela terenu do określania dowolnej stawki za parkowanie nikt nie może zanegować. Inaczej jest już jednak z zakładaniem blokady na koło samochodu kierowcy, który nie zastosował się do znaku zakazującego postoju. Zgodnie z art. 130 Prawa o ruchu drogowym uprawnienia do blokowania kół pojazdu ma tylko policja i straż miejska lub gminna. Prawo o ruchu drogowym nie obowiązuje jednak na terenie prywatnym, który nie leży w strefie ruchu. Mimo to sędzia Sąd Okręgowego w Katowicach w wyroku z 23 czerwca 2017 r. stwierdził, że montaż blokady jest ograniczeniem prawa własności posiadacza samochodu, a prerogatywę do stosowania ograniczenia prawa własności mają tylko reprezentanci władzy.
Katowickim przypadkiem, w którym kierowcy usunięcie blokady z koła musieli płacić 150 zł, zajął się również Rzecznik Praw Obywatelskich. Zyskać mają jednak wszyscy kierowcy. RPO zwrócił się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o włączenie kwestii blokowania kół pojazdów przez prywatne podmioty do projektu nowelizacji Kodeksu wykroczeń. Jeśli ten czyn znajdzie się w kodeksie, wezwana na miejsce policja nie będzie mogła umyć rąk. Funkcjonariusze będą mieli obowiązek podjąć działania i doprowadzić do zdjęcia blokady. Oczywiście nie oznacza to, że kierowca nie będzie musiał uiścić opłaty określonej w regulaminie parkingu. Samochód nie będzie jednak "aresztantem" gwarantującym, że zmotoryzowany zapłaci.
Jak informuje RPO, przedstawiicele MSWiA zwrócili się już do Komendy Głównej Policji o przygotowanie wstępnego projektu tekstu nowych przepisów. Prace nad projektem trwają, ale na razie nie można przewidzieć, kiedy przepisy wejdą w życie. To element szerszej nowelizacji planowanej przez MSWiA. Gdy już nowe prawo zostanie sprecyzowane, będzie musiało przejść całą ścieżkę legislacyjną.
W oczach niektórych zmiana prawa będzie oznaczała zamach na prawa właścicieli parkingów do dowolnego korzystania ze swojego terenu. W świetle prawa posiadacz terenu może zastosować tak zwaną samopomoc, to jest doprowadzić teren do stanu sprzed zaparkowania nieuprawnionego kierowcy. Samochód może więc zostać odholowany poza prywatny parking.