Zagraniczni kierowcy niemal bezkarni, Polacy płacą krocie
Uruchomiony w 2011 roku viaTOLL - elektroniczny system wnoszenia opłat za przejazd płatnymi drogami - miał sprawić, że za korzystanie z naszych dróg będą musieli zapłacić zagraniczni kierowcy. Ci jednak ignorują ten obowiązek i wciąż jeżdżą za darmo. Większości z nich uchodzi na sucho, podczas gdy Polacy płacą drakońskie kary.
System viaTOLL opiera się na oddziaływaniu bramownic ustawionych nad niektórymi drogami krajowymi oraz urządzeń nadawczo-odbiorczych, znajdujących się w samochodzie. Każda ciężarówka, autobus, a nawet samochód osobowy z przyczepą kempingową o łącznej masie powyżej 3,5 tony zgodnie z przepisami musi mieć je naklejone na szybie. Gdy auto przejeżdża pod bramownicą, urządzenie odbiera od niej sygnał i zwraca odpowiedź, zawierającą dane pojazdu i jego właściciela. W przypadku rozliczeń przedpłaconych jednocześnie z wirtualnego konta pobierana jest kwota należna za pokonanie danego odcinka drogi. Gdy konto pustoszeje, kierowca jest informowany o tym fakcie, by zawczasu mógł je doładować. Jeśli tego nie zrobi, system odnotuje przejazd bez środków i nałoży wysokie kary. Niestety, płacą je tylko Polacy.
Inspekcja Transportu Drogowego od początku działania systemu viaTOLL nałożyła na naszych rodaków blisko 18,5 tys. postępowań o nałożenie kary. W tym samym czasie wysłano 7,4 tys. podobnych decyzji do kierowców z zagranicy. Jeśli chodzi o tych ostatnich, ani jedna decyzja o nałożeniu kary na zagranicznego kierowcę nie została wystawiona na podstawie sygnałów z systemu bramownic. Ci muszą bać się jedynie patroli ITD. To dokładnie odwrotnie niż w przypadku krajowych użytkowników dróg. Tymczasem bramownice od 2011 roku odnotowały kilkaset tysięcy przejazdów zagranicznych kierowców bez wniesienia opłaty - informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Dlaczego tak jest?
Jak tłumaczy Inspekcja Transportu Drogowego, dane na temat właścicieli pojazdów przejeżdżających „za darmo” ITD czerpie z Centralnej Ewidencji Pojazdów, ta zaś nie zawiera danych o samochodach zarejestrowanych poza granicami Polski. Jak wyjaśnia ITD, nawet jeśli udałoby się uzyskać dane właściciela pojazdu, egzekucja należności byłaby nieopłacalna. Czy rzeczywiście? Zgodnie z przyjętą przez inspekcję wykładnią przepisów, kara w wysokości 3 tys. złotych naliczana jest za przejechanie pod każdą z bramownic. W praktyce doprowadziło to do tego, że niektórzy polscy kierowcy otrzymali rachunki na kilkadziesiąt, a rekordziści nawet kilkaset tysięcy złotych.
Zagraniczne służby o kompetencjach analogicznych do ITD nie rezygnują z dochodzenia należności. Dzieje się tak nawet w tych krajach, gdzie kary są znacznie niższe. Podobnie jest z mandatami od zagranicznych policjantów drogówki. Tu jest nawet łatwiej, gdyż od listopada 2013 roku w każdym unijnym państwie funkcjonuje Krajowy Punkt Kontaktowy - komórka, która na żądanie uprawnionych organów z innych państw przekazuje dane posiadaczy samochodów. Wystarczyłoby wykorzystać tę drogę do pozyskania personaliów właścicieli ciężarówek i wystawić kary.
tb, moto.wp.pl
Zobacz: Kodeks drogowy 2014