Kierowcy bronią się jak mogą przed inwazją fotoradarów czy kontroli policyjnych. Teraz przybył im jeszcze jeden, bardzo groźny rywal - odcinkowy pomiar prędkości.
Z danych ITD wynika, że spadła liczba zdjęć robionych przez fotoradary, pomimo większej liczby tych urządzeń. Do takiego stanu rzeczy przyczynił się m. in. boom na gadżety informujące o kontrolach prędkości. Obecnie testowany jest skuteczniejszy sposób na zbyt szybkich kierowców - odcinkowy pomiar prędkości, jednak i na to prowadzący są przygotowani.
Coraz większym zainteresowaniem cieszy się radio CB (o ok. 20 proc. więcej niż przed ogłoszeniem decyzji o doposażaniu dróg w nowe urządzenia) oraz aplikacje na smartfony, informujące o "polowaniu" na kierowców - NaviExpert podaje, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy średnia liczba pobrań aplikacji była ponad 4-krotnie wyższa niż w październiku i listopadzie 2012 r.
Odcinkowy pomiar prędkości polega na mierzeniu średniej szybkości na danym odcinku. Fotoradar rejestruje prędkość pojazdu wjeżdżającego na pomiarowy fragment i wyjeżdżającego z niego a następnie przelicza, jak szybko kierowca poruszał się na tym odcinku. Jeżeli prędkość jest wyższa niż dozwolona, kierowca zostaje ukarany mandatem. Obecnie system jest testowany w okolicach Bydgoszczy a docelowo ma się pojawić w 29 miejscach w Polsce.
Ten sposób rejestrowania prędkości będzie wymagał od kierowców więcej samodyscypliny, jednak producenci aplikacji zapowiadają, że przed wjechaniem na odcinek pomiarowy smartfon poinformuje ich o tym. Jeśli będą jechali zbyt szybko to ikona z dozwoloną prędkością będzie się powiększać, skłaniając kierowcę do zdjęcia nogi z gazu.
Cała sytuacja przypomina grę w kotka i myszkę, jednak okazuje się, że popierają ją też...służby pilnujące przestrzegania prawa na drodze. - Nie mamy nic przeciwko ostrzeganiu, bo także dzięki temu kierowcy zwalniają w miejscach, gdzie jest to potrzebne. Nieistotne czy kierowca zwolnił bo został ostrzeżony przez CB czy aplikację mobilną, najważniejsze że zdjął nogę z gazu i jedzie bezpieczniej - mówi młodszy inspektor Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji.
Źródło: NaviExpert
ll/moto.wp.pl