Wojewoda: manifestacja aktywistów przed Morskim Okiem legalna
Manifestacja obrońców praw zwierząt w listopadzie ub. roku na drodze do Morskiego Oka była legalna - uznał wojewoda małopolski. Legalność zgromadzenia podważają jednak lokalne władze i zapowiadają skierowanie sprawy do sądu.
Po tym jak minister administracji i cyfryzacji utrzymał w mocy decyzję wojewody odmawiając wznowienia postępowania starosta tatrzański Piotr Bąk zapowiedział we wtorek PAP, że skieruje skargę do Sądu Administracyjnego i nadal będzie zabiegał o ponowne rozpatrzenie sprawy oraz uznanie starostwa za stronę postępowania.
"Manifestanci pikietując na drodze całkowicie zablokowali ruch na popularnym szlaku bez zgody zarządcy drogi, czyli starosty. Nie możemy godzić się na bezprawie, dlatego, przeanalizujemy sprawę i jak jest taka możliwość, to odwołamy się do sądu. To będzie skarga w imię zasad i odpowiedzialności" - zaznaczył starosta tatrzański. Dodał, że szlak do Morskiego Oka to droga publiczna i w przypadku manifestacji powinna być wyznaczona droga tymczasowa.
Jak wyjaśnił PAP rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Artur Koziołek, postanowienie o odmowie wznowienia postępowania ma charakter formalny, a nie merytoryczny. "Oznacza to, że minister nie badał zgodności z prawem decyzji wójta gminy Bukowina Tatrzańska o rozwiązaniu zgromadzenia publicznego" - powiedział Koziołek i dodał, że taką kontrolę przeprowadził wojewoda małopolski.
W listopadzie ubiegłego roku kilkudziesięciu obrońców praw zwierząt pikietując blokowało przejazd wozów konnych wożących turystów do Morskiego Oka. Na Palenicy Białczańskiej doszło do przepychanek po tym, jak obrońcy praw zwierząt nie chcieli wpuścić na drogę wozu wypełnionego turystami. Pikieta obrońców zwierząt była zgłoszona i uzyskała zgodę władz samorządowych, jednak nie było zgody na blokadę drogi, dlatego gdy ekolodzy zaczęli blokować trasę, przedstawiciel gminy Bukowina Tatrzańska ogłosił, że protest jest nielegalny.
Zdaniem obrońców praw zwierząt, rozwiązanie manifestacji przez urzędników gminy Bukowina Tatrzańska było bezprawne.
Zdaniem starosty tatrzańskiego, organizatorka pikiety nie uzyskała zgody właściciela drogi na blokowanie przejazdu i ruchu turystycznego, a powinna była to zrobić. Organizatorka protestu Anna Plaszczyk twierdzi jednak, że manifestacja była "zgromadzeniem publicznym, którego organizację regulują przepisy odrębnej ustawy".
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem prowadzi postępowania w związku z pikietą aktywistów. Dotyczą one m.in. blokowania szlaku, narażenia ludzi na niebezpieczeństwo utraty zdrowia oraz pobicia.
Obrońcy praw zwierząt domagają się całkowitej likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka. Twierdzą oni, że konie są przemęczane. Twierdzeniom aktywistów przeczą jednak badania ekspertów. Przeciwni wycofaniu konnego transportu z popularnego szlaku są m.in. hipolodzy, środowiska akademickie, Związek Hodowców Koni oraz Główny Lekarz Weterynarii.