Gdy fotoradar przyłapie kierowcę na wykroczeniu, właściciel samochodu otrzymuje informację o obowiązku wskazania, czy sam wtedy siedział za kierownicą, czy też komuś użyczył pojazd. Jednak nie zawsze jest to tak oczywiste. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał w takiej sprawie zaskakujący wyrok, uniewinniający właściciela samochodu.
Przepisy dotyczące obowiązku wskazywania kierowcy od dawna budzą kontrowersje. Jedni starają się uniknąć odpowiedzialności za wykroczenie, a inni faktycznie nie mają pojęcia, kto kilka miesięcy wcześniej prowadził ich samochód. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku właściciela pojazdu, który w grudniu 2014 r. nie wskazał, komu powierzył swoje auto przed ponad czterema tygodniami. Za niespełnienie tego obowiązku otrzymał grzywnę w wysokości 200 zł, ale postanowił dochodzić swoich praw w sądzie. Stwierdził, że nie było jasne, czy w tej sprawie jest oskarżonym czy świadkiem, a dodatkowo zaznaczył, że został ukarany nie za zaniedbanie, a za brak wiedzy.
W pierwszej instancji przegrał, ale już sąd okręgowy przyznał mu rację. Co prawda w wyroku czytamy, że kierowca nie może unikać odpowiedzi na pytanie o użyczenie samochodu, powołując się na to, że jest oskarżonym, ale z drugiej strony, sąd stwierdza, że sytuacja, w której to właściciel sam ma zadecydować, czy będzie oskarżonym czy świadkiem, jest niedopuszczalna. „Pozostawianie obywatelowi prawa takiego wyboru daje świadectwo obojętności organu procesowego wobec faktycznego przebiegu zdarzenia i podważa zaufanie obywateli do organów państwowych” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Dodatkowo warszawski sąd przypomina, że podobnie brzmiał wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.
Do uniewinnienia oskarżonego przyczyniła się jeszcze jedno. Sąd zauważył, że przepisy wymagają poinformowania, komu samochód został powierzony, a to nie musi być ta sama osoba, która prowadziła pojazd. Co więcej, czytamy w uzasadnieniu, „w żaden sposób nie można wyinterpretować, że wskazanie musi dotyczyć wyłącznie jednej osoby”, a to oznacza, że, zdaniem warszawskiego sądu, można powierzyć samochód do używania grupie osób (np. członkom rodziny). Zatem jeśli oskarżony powiadomił, że danym okresie z pojazdu mogli korzystać jego wspólnicy i ich rodziny, to wywiązał się z obowiązku poinformowania komu powierzył samochód.
Sąd okręgowy nie zgodził się też z sądem rejonowym, który stwierdził, że oskarżony miał dostatecznie dużo czasu, aby ustalić, kto prowadził samochód. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że nie ma takiego obowiązku – śledztwo powinny przeprowadzić odpowiednie służby, a nie właściciel auta.
Wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga jest niespodziewany i pokazuje, że przepisy dotyczące kierowców przyłapanych przez fotoradary są dziurawe. Interpretacja prawa, którą prezentują służby odpowiedzialne za ustalenie sprawcy wykroczenia, jest nieprawidłowa. Należy jednak pamiętać, że w Polsce nie mamy prawa precedensowego, a zatem, choć można powoływać się na ten wyrok w swojej sprawie, to możliwe, że inny sąd nie podejmie takiej samej decyzji.
sj, moto.wp.pl