Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew podczas wizyty w Kijowie zachęcał Ukrainę do integracji z obszarem poradzieckim. Mimo oczekiwań Ukrainy nie przedstawił żadnych propozycji w sprawie obniżki ceny i ilości kupowanego przez nią rosyjskiego gazu.
- Istnieją kwestie nowych projektów integracyjnych, istnieją kwestie rozwoju gospodarczego (...). Rozumiem, że Ukraina zajmuje tu ostrożne stanowisko, ale wcześniej czy później na te pytania trzeba będzie odpowiedzieć - oświadczył Miedwiediew na spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem.
Ukraińskie władze, które mówiły wcześniej, że liczą na zmianę kontraktów gazowych z Rosją, usłyszały w środę od swych partnerów, iż obecna sytuacja jest dla nich zadowalająca.
- Mamy kontrakty, na podstawie których działamy, jest formuła ceny, którą Ukraina płaci za rosyjski gaz. Kwestia zmiany ceny gazu nie była dziś omawiana - oświadczył po posiedzeniu komisji dwustronnej do spraw współpracy gospodarczej szef Gazpromu Aleksiej Miller.
We wtorek ukraiński minister ds. energetyki Jurij Bojko oznajmił, że Kijów i Moskwa zgodziły się na obniżenie dostaw gazu dla Ukrainy w 2013 r. Bojko poinformował wówczas, że Ukraina zamiast przewidzianych umowami 52 mld metrów sześciennych paliwa kupi "nawet mniej" od deklarowanych jeszcze kilka miesięcy temu 27 mld.
- Nie. Kontrakty przewidują, że Ukraina odbiera rocznie 52 mld metrów sześciennych. Żadnych ustaleń o obniżeniu tych objętości nie ma. Pracujemy wyłącznie na podstawie kontraktów - odpowiedział na to w Kijowie Miller.
"Płacimy za dużo"
Spór o cenę rosyjskiego gazu, która zdaniem Ukrainy jest stanowczo za wysoka, trwa między Kijowem a Moskwą już od dłuższego czasu. W marcu ukraiński premier Mykoła Azarow narzekał, że przemysłowi odbiorcy gazu w jego kraju płacą 560 dolarów za 1000 metrów sześciennych paliwa.
Zdaniem strony ukraińskiej cena rosyjskiego gazu nie powinna przekraczać 300 dolarów.
Podczas lutowej wizyty w Kijowie przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin potwierdził, że cena gazu dla Ukrainy będzie niższa, jeśli zdecyduje się ona na wejście do unii celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu, na co Kijów nie chce na razie się zgodzić.
Wcześniej Moskwa dawała też do zrozumienia, że może obniżyć stawki płacone za błękitne paliwo przez Ukraińców, jednak pod warunkiem przekazania jej kontroli nad ukraińskimi gazociągami.
Winna Tymoszenko?
Obowiązujący dziś i krytykowany przez władze Ukrainy kontrakt gazowy został zawarty za rządów byłej premier Julii Tymoszenko w 2009 r. W październiku 2011 r. została ona skazana na 7 lat więzienia za nadużycia, do których doszło przy podpisywaniu tej umowy.
W styczniu ukraińskie władze poinformowały, że ze względu na wysokie ceny rosyjskiego gazu zmuszone są do ograniczenia jego odbioru o połowę. Kijów twierdził wtedy, że zamiast przewidzianych w umowach 52 mld metrów sześciennych paliwa w bieżącym roku kupi od Moskwy tylko 27 mld.