Wizja Zero: idealistyczne bzdury, czy wizja przyszłości?
Polskie drogi są fatalne. Polscy kierowcy też do najlepszych nie należą. Jeździmy agresywnie, niebezpiecznie, a to powoduje że mamy jeden z najwyższych wskaźników śmiertelności wypadków drogowych. Można coś zmienić?
Czy jest możliwe, żeby zredukować ofiary śmiertelne w wypadkach drogowych do zera?! Co zrobić, aby nikt na naszych drogach nie zginął? Odpowiedzi na te pytania mają Szwedzi, którzy chcą całkowicie wykluczyć śmiertelność na swoich drogach! I to już niebawem...
Szwecja ma jeden z najniższych wskaźników wypadków drogowych w całej Europie, także śmiertelność jest niska. A jeszcze w latach 60-tych XX wieku umierało na nich ponad 1 200 osób rocznie! Spora w tym zasługa systemów drogowych ograniczających wypadkowość, ale również charakteru i mentalności samych kierowców. Oczywiście zmieniły się także samochody. W minionym roku u naszych północnych sąsiadów zginęło niecałe 300 osób. Dla porównania, w Polsce w tym samym okresie śmierć na drogach poniosło... 4 500 ludzi. Z analiz wynika, że Szwed podróżując po Polsce jest trzykrotnie bardziej narażony na utratę życia niż gdyby podróżował w swoim kraju! To nie zachęca turystów...
Za bezpieczeństwo na drogach odpowiadają trzy czynniki. To użytkownicy dróg, to poziom zaawansowania samochodów oraz same drogi, czyli instytucje takie jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Odpowiedzialność musi być zatem dzielona pomiędzy wszystkich. Nawet szerzej. Nie tylko przez rząd, ale też przez producentów samochodów, ubezpieczycieli czy nawet sektor zdrowotny!
Wizja Zero, to program realizowany w Szwecji (inicjatywa podpisana przez parlament w 1997 roku), którego założeniem jest całkowite zlikwidowanie ofiar śmiertelnych oraz poważnych obrażeń w wypadach drogowych! Program bardzo ambitny, choć wydaje się jak najbardziej rzeczywisty i realny. W tej chwili kolejnym celem jest liczba 220 ofiar (na rok), którą władze chcą osiągnąć do 2020 roku. W dodatku, słynące z wysokiego poziomu bezpieczeństwa szwedzkie Volvo, zapowiedziało, że niebawem (wspominało o 2020 roku),w Szwecji już nikt w żadnym z samochodów tej marki nie straci życia! Zapowiedź ambitna, trzeba przyznać. Poczyniono ogólnokrajowe starania, przede wszystkim przenosząc odpowiedzialność na państwo, które w pewnym sensie musi zmusić kierowców do bezpiecznego zachowania na drogach, organizując ruch drogowy w taki sposób, aby ograniczyć wypadkowość, ale też skutki wypadków. Fakt, że Szwedzi jako naród są dość spokojni, wynika też po części z tego, że Państwo nieco tą spokojność na nich.. wymusza. W przypadku
jazdy samochodem, sprowadza się to do kontroli, odpowiedniego karania i projektowania bezpiecznych sieci dróg krajowych, które właśnie wymuszają określone zachowania.
Dobrze, ale czy to wszystko możemy przełożyć na polską rzeczywistość? Wydaje się, że tak. Trzeba jedynie odpowiednio nas do bezpieczniejszej jazdy zmusić. Jak? Najtańszym sposobem będzie zmiana naszej mentalności, ale czy my, Polacy, potrafimy dostrzec że agresywna jazda powoduje życiowe tragedie? Patrząc jak jeździmy, raczej nie. Zwykle sądzimy, że "nam" się to nie przytrafi, ale prawda jest taka, że tragedia może przytrafić się każdemu! Jednak kiedy spojrzymy, co działo się na drogach jeszcze kilka lat temu, śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że dzisiaj jeździmy spokojniej. Oczywiście, cały czas natrafić możemy na kierowców, którym powinno się odebrać Prawo Jazdy, wyprzedzanie "na trzeciego", wymuszanie czy nadmierna prędkość cały czas są polską codziennością, ale odczucie jest raczej pozytywne. Czyżbyśmy powoli dojrzewali do spokojnej jazdy? Dzisiaj jazda zgodna z przepisami nie jest już obciachem.
Szwedzi mają sporą szansę na zrealizowanie w przyszłości programu Wizja Zero - już teraz mają jedne z najbezpieczniejszych dróg na świecie, i najbardziej wyedukowanych kierowców na świecie. Niestety, chyba nie ma innej drogi, oba czynniki muszą być spełnione. Najbezpieczniejsze trasy nie ograniczą wypadkowości bez mądrych użytkowników tych dróg. Czy Polaków można wyedukować? Uczynić mądrzejszymi i rozsądniejszymi? Są na to sposoby...
Nasi północni sąsiedzi mają kilka rozwiązań, które skutecznie zwiększają bezpieczeństwo na drogach, jednocześnie nie ograniczając ich przepustowości. To między innymi budowa rond, w tym także ograniczających kolizyjność do minimum, to też bezkolizyjne drogi o przekroju 2+1, które zapewniają poziom bezpieczeństwa niemal identyczny z autostradami (to najbezpieczniejsza forma drogi). Szwedzkie karanie wykroczeń drogowych także "nauczyły" Szwedów spokoju, gdyż mandaty są bardzo wysokie, a ukarany kierowca dwa razy przemyśli, kiedy po raz kolejny zechce popełnić dane wykroczenie.
Inną sprawą są fotoradary, umieszczone w miejscach, w których trzeba ograniczyć prędkość, a wpływy z nich w znacznej mierze przeznaczane są na... poprawę bezpieczeństwa. Niestety, w Polsce fotoradary zwykle stawiane są tam gdzie... przynoszą największy przychód! Mało tego, gdyż Trybunał Konstytucyjny kwestionował tzw. ustawę fotoradarową, uznając że jest zbyt... rygorystyczna. Jak porównać prawo do prawa szwedzkiego, dotrze do nas, że nasze przepisy są zdecydowanie łagodniejsze.
Podobne przemyślenia mamy w temacie spożycia alkoholu. Jazda na podwójnym gazie zwiększa ryzyko wypadku tysiąckrotnie (tak informuje szwedzki zarząd dróg krajowych). Efekt? Bardzo wysokie kary, a nawet więzienie (i to wieloletnie!), czy utrata Prawa Jazdy (również wieloletnia), a dodatkowo ponowne jego otrzymanie jest znacznie utrudnione. Każdy poważnie się zastanowi, zanim po zakrapianej imprezie zasiądzie za kierownicą... To można wprowadzić także w naszym kraju. Tylko, czy wtedy starczy więziennych cel?
Inną sprawą jest jakość dróg. Kilka lat temu Helena Stigson zapewniała, że odpowiednia jakość drogi może zmniejszyć liczbę ofiar o 40 proc.! Dlatego dbałość o ich stan jest tak istotny, a odkładanie remontów nie jest wskazane. Tyle, że w Polsce nie mamy na to pieniędzy. Nie mniej istotne jest oddzielenie przeciwległych pasów ruchu. Autostrad w całym kraju zrobić się nie da (nawet Niemcy nie dadzą rady!), ale już oddzielenie pasów wyklucza najbardziej niebezpieczne wypadki czołowe. Służyć temu ma właśnie droga o przekroju 2+1, która jest bardzo mądrym wynalazkiem. Nie jest tak droga w budowie i utrzymaniu jak autostrada, a jej działanie jest szalenie skuteczne. Założenie jest proste. Zamiast "podwójnej ciągłej" jak jest to w naszym kraju, Szwedzi rozdzielają przeciwległe pasy stalową liną przymocowaną do słupków. Na drodze znajdują się naprzemiennie dwa pasy ruchu dla przeciwnych kierunków jazdy (najpierw na przykład przez 2 km dla jednego kierunku, a potem przez 2 km dla drugiego kierunku, w tym czasie w
przeciwną stronę mamy jeden pas).
Oprócz tego, ruch pieszych czy rowerzystów zostaje przeniesiony na oddzielny pas. Zalet jest sporo. Wykluczamy przede wszystkim najgroźniejsze zderzenia czołowe (warunkiem jest właśnie oddzielenie barierą, gdyż istnieją także drogi 2+1 bez oddzielenia barierą). Są także wady. Konieczność zlikwidowania wielu skrętów w lewo, przejść dla pieszych (potrzeba kładek?), czy pewne ograniczenia przepustowości w przypadku kiedy jednak do kolizji dojdzie (wtedy bariera jest szybko modyfikowana a ruch jest przenoszony na inne pasy). Tego typu droga zmniejsza też stres i nerwowość na drogach, bo kierowca zdaje sobie sprawę, że za chwilę będzie mógł pewnie i bezpiecznie wyprzedzić wolniejszy pojazd, a dzisiaj jazda za kolumną ciężarówek przy dużym natężeniu ruchu powoduje zwiększenie chęci wyprzedzania i nerwowość, co w konsekwencji zwiększa ryzyko wypadku.
Zalet dróg 2+1 jest o wiele więcej, a najważniejszą jest przede wszystkim zdecydowane podniesienie poziomu bezpieczeństwa. W dodatku, jak zaznacza Lars Ekman (specjalista głównego zarządu dróg w Szwecji), ich budowa jest przynajmniej dziesięć razy tańsza od autostrad, a jednocześnie nadal zapewnia dobre i bezpieczne warunki jazdy. Dodaje też, że w Polsce problemem był i jest fakt, że w bardzo krótkim czasie na słabej jakości drogach pojawiło się bardzo dużo aut.
Trzeba zaznaczyć, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad już planuje przystosować w taki sposób niektóre, najpierw najbardziej niebezpieczne, polskie drogi. Mało tego, w naszym kraju istnieje już około 60 kilometrów dróg o przekroju 2+1. Przykładem jest między innymi obwodnica Żyrardowa czy obwodnica Siedlec, choć zbudowano je na wzór dróg w Niemczech, gdzie przeciwległe pasy nie są oddzielone barierkami.
Czy w Polsce kiedykolwiek nastanie czas, gdy całkowicie pozbędziemy się śmiertelnych wypadków drogowych? Brzmi to nierealnie, przesadnie idealistycznie. Zobaczymy czy Szwedom się uda. Jednak nie możemy czekać, a już teraz przenosić sprawdzone pomysły na nasz grunt. GDDKiA już działa w tym kierunku, ale też od nas, kierowców, zależy czy będzie bezpieczniej, bo najmądrzejsze nawet drogi nie będą skuteczne bez mądrych i rozważnych ich użytkowników...
Filozofia Vision Zero:
- Życie ludzkie jest ważniejsze niż jakikolwiek czynnik ekonomiczny.
- Odpowiedzialność za bezpieczeństwo systemu ponoszą politycy stanowiący prawo, zarządcy dróg i projektanci, a nie kierowcy.
- System drogowy musi być stworzony przewidując, że kierowca popełnia błędy i jest omylny. Uwzględniając niedomagania fizyczne (np. osób starszych).
- Przepisy powinny wychodzić naprzeciw kierowcom, a ci powinni dążyć do podniesienia bezpieczeństwa.
Michał Grygier/ll/moto.wp.pl