Samochody z przedłużoną karoserią przez dziesięciolecia były dostępne jedynie w segmencie aut luksusowych. Kilkanaście lat temu tendencja dotknęła minivanów, gdy konstruktorzy zaczęli proponować klientom pojazd z powiększonym bagażnikiem lub dodatkowymi miejscami do siedzenia. Rosnące wymagania rynku sprawiły, że Renault - pionier w konstruowaniu samochodów jednobryłowych - postanowiło podkreślić, że wciąż należy do grona firm wyznaczających trendy i zaprezentowało przedłużonego Modusa.
Karoseria Grand Modusa urosła o 16 centymetrów, a rozstaw osi wzrósł o 9,3 cm. Beneficjentami dodatkowej przestrzeni mogą być pasażerowie tylnej kanapy lub bagażnik. Za sprawą przesuwanej ławki Modus potrafi zagwarantować ilość miejsca na nogi porównywalną do znanej z luksusowego Vel Satisa. Wówczas przestrzeń ładunkowa pomieści 305 litrów. Gdy zajdzie potrzeba wystarczy jeden ruch ręką, a kufer będzie w stanie „połknąć” 410 litrów, czyli o 117 l więcej od klasycznego Modusa. Oczywiście drugi rząd siedzeń można również złożyć, co wiąże się z powiększeniem pojemności bagażnika do ponad 1,4 m3.
Niewielkie przedmioty mogą zawsze pozostawać w zasięgu ręki dzięki praktycznym schowkom w kabinie. Znajdziemy je nie tylko w desce rozdzielczej oraz w kieszeniach drzwi. Renault przewidziało skrytki w podłodze oraz panel na dachu, który przypomina schowki znane z samolotów. Alternatywą dla ostatnich jest wielki szyberdach.
Miejski samochód już dawno przestał kojarzyć się ze skromnym wyposażeniem. Długość listy dodatków wyróżnia Grand Modus na tle konkurentów. W zależności od odmiany auto może otrzymać ABS, ESP, 6 poduszek powietrznych, światła doświetlające zakręty, czujniki cofania, system kontroli ciśnienia w oponach oraz tempomat połączony z ogranicznikiem prędkości. Bogate wyposażenie w kombinacji ze sztywną strukturą nadwozia ma oczywisty wpływ na bezpieczeństwo. Modus pierwszej generacji sięgnął po maksymalną w testach Euro NCAP. Tym samym trudno oczekiwać, by zmodernizowanej wersji nie udało się powtórzyć najlepszego wyniku w kategorii małych samochodów miejskich.
Testowany samochód miał pod maską turbodoładowany silnik. Brzmi obiecująco. Co prawda pojemność skokowa jednostki TCE to zaledwie 1.2 litra, ale warto pamiętać, iż na początku lat ’80 Renault z powodzeniem wprowadziło na rynek legendarne Renault 5 Turbo, które mimo
niewielkiego silnika było jednym z najszybszych samochodów ówczesnych czasów.
Ktokolwiek chciałby radość z jazdy Modusem powinien czym prędzej zapomnieć o małych, a zarazem bardzo gniewnych autach ze stajni Renault. Grand Modus nie przepada za dynamiczną jazdą. To wina nie tylko wysoko położonego środka ciężkości. Mimo doładowania 100-konny silnik wykazuje chęć do współpracy jedynie na pierwszych trzech biegach. Powyżej 110 km/h duża powierzchnia czołowa sprawia, że auto przyśpiesza bardzo ospale, a sytuacji nie jest w stanie poprawić redukcja przełożenia. Kierowcom często pokonujących dalekie trasy warto natomiast polecić jednostkę wysokoprężną o pojemności 1.5 litra. Nawet w najsłabszej, 70-konnej odmianie jest do dyspozycji 15 Nm więcej niż w wersji 1.2 TCE, natomiast najmocniejszy, 105-konny diesel dysponuje prawie dwukrotnie wyższym momentem obrotowym od testowanego auta.
Od 2004 roku Modus zyskał uznanie ponad 395 000 nabywców. Aby model wciąż był konkurencyjny Renault zainwestowało 110 milionów euro w odmłodzenie Modusa. Dobrą informacją dla potencjalnych nabywców jest cena auta, które trafi do salonów sprzedaży na początku przyszłego roku. Renault zapowiada, że zostanie utrzymana na dotychczasowym poziomie. Większa praktyczność wersji Grand przy zachowaniu wszystkich zalet mniejszego brata z pewnością przyciągnie uwagę klientów poszukujących maksimum przestrzeni przy minimalnych wymiarach.
Łukasz Szewczyk