Volvo zrobi autonomiczne samochody dla Ubera
Co chwilę słyszymy nowe informacje na temat samochodów autonomicznych. Choć mogą się wydawać czymś futurystycznym, planem na odległą przyszłość, to w rzeczywistości są tylko kilka lat od nas. Testowe auta już jeżdżą po publicznych drogach, a różni producenci zapowiadają, że w ciągu 5-10 lat takie modele trafią do sprzedaży. Wśród zwykłych kierowców nowa technologia będzie pojawiać się stopniowo, wraz z wymianą samochodów na nowsze, jednak dla firm oferujących przewóz osób pojazdy autonomiczne będą prawdziwym przełomem.
Amerykański Uber podpisał właśnie umowę z Volvo, dzięki której obie firmy zainwestują łącznie 300 mln dolarów w nową technologię, a gdy będzie już gotowa, szwedzka marka przygotuje flotę samochodów dla konkurenta taksówek. Będą to pojazdy zbudowane w oparciu o zmodyfikowaną platformę SPA, która wykorzystywana jest dziś we flagowych modelach XC90, S90 i V90.
– Ponad milion osób rocznie ginie na świecie w wypadkach samochodowych – zauważa Travis Kalanick, jeden z szefów Ubera. – Są to tragedie, którym można zapobiec dzięki autonomicznym technologiom, jednak nie jesteśmy w stanie zrobić tego sami.
To właśnie kwestie bezpieczeństwa (ale też wygody) podnoszone są przez zwolenników samochodów autonomicznych. Jednak w przypadku Ubera chodzi też o pieniądze. Aktualnie na całym świecie firma ta zatrudnia około miliona kierowców. Oznacza to, że autonomiczne pojazdy pozwolą znacząco zwiększyć zyski, a przy tym obniżyć ceny dla klientów. Kalanick twierdzi, że usługi jego firmy będą tańsze niż posiadanie własnego samochodu. Uber zresztą nie jest jedyny. Również konkurencyjny Lyft planuje przerzucenie się na flotę samochodów, które nie potrzebują kierowców. W tym przypadku mamy do czynienia ze współpracą z General Motors, które też pracuje nad autonomicznymi pojazdami.
Jeśli chodzi o Ubera i Volvo to pierwsze efekty współpracy mają pojawić się już pod koniec sierpnia. W centrum Pittsburgha ma pojawić się flota 100 autonomicznych samochodów, które będą posiadać tablety dla pasażerów, na których będą mogli zobaczyć informacje o jeździe. Mają być w ten sposób zniechęceni do rozmowy z kierowcami, którzy tak naprawdę będą inżynierami pilnującymi pracę komputera.
Szymon Jasina, WP Moto