Pobudka o czwartej rano. Za oknem leniwie wstawało słońce. Zamiast spać w wygodnym łóżku kierowcy przyszło wypić łyk espresso, pośpiesznie się ubrać i czym prędzej pognać na tor wyścigowy.
Trudy poranka wynagrodził już sam widok potwora oczekującego pod drzwiami. Monstrum w metalicznym kolorze groźnie powarkiwało dwunastoma cylindrami o pojemności 6,3 litra. Wślizgnięcie się w kubełkowy fotel i kopnięcie w pedał gazu obwieściło wszystkim, że 663 KM są gotowe do działania.
Potrzebna była jeszcze krótka chwila na sprawdzenie ciśnienia w najnowszym ogumieniu Continental V-max, by chwilę później można było w bezpieczny sposób przegonić Edo Competition Lamborghini Murcielago LP640 Versione Nardopo torze o długości 12,6 kilometra.
Obiekt w Nardo jest inny od reszty. Owal o odpowiednio nachylonej nawierzchni umożliwia rozpędzanie się do obłędnych prędkości. Właśnie w tym celu przywieziono tu podrasowaną wersję włoskiego byka.
Samochód mógł wykonać tylko trzy okrążenia toru. Tak naprawdę o wyniku miało przesądzić zaledwie jedno, ponieważ pierwsze służyło rozpędzaniu się, zaś trzecie – schłodzeniu mechanizmów i opon poddanych morderczej próbie.
O szóstej rano nad torem świeciło już słońce, a delikatne powiewy wiatru osuszyły nawierzchnię z resztek porannej wilgoci. Nim kierowca docisnął gaz do podłogi, przemierzył 12 kilometrów z prędkością nie przekraczającą 300 km/h. Podrasowane Lamborghini zaskakiwało wówczas stabilnością – to zasługa tylnego spojlera oraz opon wręcz przyklejających się do nawierzchni.
Przyszedł czas na pogonienie stada włoskich rumaków, które przeszły trening wzmacniający w niemieckiej stajni. Pełny ogień! Tłoki zassały powietrze poprzez sportowy filtr powietrza, przeprogramowany komputer podał wtryskiwaczom więcej paliwa, a spaliny opuszczają komory spalania poprzez zmodyfikowany układ wydechowy i sportowe katalizatory. W rezultacie silnik z rykiem piły łańcuchowej towarzyszącym ścinaniu wielkiej sekwoi wkręca się na coraz wyższe obroty. Przy 280 km/h plecy kierowcy są wciąż wciskane przez brutalną siłę w oparcie kubełkowego fotela.
Niewyobrażalnie dynamiczny sprint wskazówki prędkościomierza nie ustał nawet przy 340 km/h. Uwaga kierowcy skupiała się jednak na drodze, a na informację o wyniku przyszło poczekać do czasu zjazdu do boksu. Tam przy pomocy precyzyjnego pomiaru GPS-em ustalono, że Murcielago rozpędziło się do 345,7 km/h! Kierowca ma jeszcze jeden powód do dumy – uzyskał największą, oficjalnie zmierzoną prędkość, jaką udało się uzyskać samochodem marki Lamborghini.
Dla firmy Edo Competition to wciąż za mało. Tuner odgraża się, że wkrótce jego warsztat opuści Lambo z 700-konnym silnikiem, którego zadaniem będzie przekroczenie 360 km/h!
Łukasz Szewczyk