Upał a samochód
Przed nami fala upałów. Dla zmotoryzowanych to okres równie uciążliwy jak skrząca się śniegiem zima. Oto kilka prostych podpowiedzi, które pomogą nam w walce z wysokimi temperaturami.
Parkuj tyłem
Przed nami fala upałów. Dla zmotoryzowanych to okres równie uciążliwy, jak skrząca się śniegiem zima. Oto kilka prostych podpowiedzi, które pomogą nam w walce z wysokimi temperaturami.
Gdy wsiadamy do auta, które było zaparkowane na słońcu, najgorszy jest dla nas upał panujący we wnętrzu. Jak sprawić, by auto jak najmniej się nagrzewało? Fizyka podpowiada, że najprostszy sposób to dobór odpowiedniego koloru nadwozia. Im ciemniejszy lakier, tym mniej promieni słońca odbija. Oczywiście jest tu pewne "ale". Jak udowodnili prowadzący program "Pogromcy mitów", po kilku godzinach postoju w pełnym słońcu kolor nadwozia przestaje mieć znaczenie. W końcu auto to nie tylko blacha.
Większość Polaków kupuje używane auta, a w tym przypadku bardziej niż kolor liczy się stan techniczny danego egzemplarza. Co więc możemy zrobić, skoro nie wybieramy koloru swojego auta? Duży wpływ na tempo nagrzewania się wnętrza samochodu ma sposób jego zaparkowania. Jeśli ustawimy pojazd przodem do słońca, promienie będą dostawać się do kabiny przez największą z szyb. Ustawienie auta tyłem do światła spowalnia proces przemiany wnętrza w hutniczy piec. Zdarzają się również kierowcy, którzy zapominają o zaciągnięciu zasłony szklanego dachu. W takim wypadku nie ma większego znaczenia, którą stroną zaparkujemy.
Zadbaj o akumulator
Ten element wyposażenia samochodu zwykle spędza nam sen z powiek zimą. Okazuje się jednak, że upał również stawia samochodową baterię w trudnej sytuacji.
Pamiętajmy, że akumulatory narażone na działanie wysokiej temperatury, powyżej 20 st. C, wymagają regularnej kontroli, a czasem również ładowania. - Każdy wzrost temperatury o 10 stopni Celsjusza wiąże się ze średnio dwukrotnym przyspieszeniem procesu samorozładowania. W upalne dni, kiedy temperatura sięga lub nawet przekracza 30 stopni, akumulator rozładowuje się znacznie szybciej niż w innych trudnych warunkach pogodowych - wyjaśnia Krzysztof Najder z Exide Technologies.
Prosta kontrola napięcia akumulatora (nawet raz na 2-3 dni) pozwoli z dużym wyprzedzeniem wykryć ewentualne zbliżające się rozładowanie. W pełni naładowana bateria ma napięcie 12,6 V. Z kolei na rozładowanie wskazuje wartość poniżej ok. 12,4 V. Do sprawdzenia potrzebny nam jedynie woltomierz, a sama kontrola trwa nie dłużej niż dwie minuty.
Nie przegrzej silnika
Silnik spalinowy, jak sama nazwa wskazuje, pracuje, spalając mieszankę paliwowo-powietrzną. Wytwarza się przy tym wysoka temperatura, co w połączeniu z upałem panującym na zewnątrz może doprowadzić do przegrzania silnika. Jak temu zapobiec?
Jeśli nie skontrolowaliśmy własności płynu chłodniczego przed zimą, zróbmy to przed letnim wyjazdem. Szczególnie jeśli jego ubytek zdarzało się nam uzupełniać wodą. Dlaczego to takie ważne? Temperatura wrzenia dobrego płynu chłodniczego to ok. 125 stopni Celsjusza. To daje nam zapas bezpieczeństwa w stosunku do układu, w którym stosowana jest woda lub płyn z jej domieszką.
Badanie możemy wykonać sami, wystarczy wyposażyć się w prosty tester. Kosztujący 20-30 zł glikometr zbudowany jest ze wskaźnika, pompki i rurki. Tę ostatnią zanurza się w zbiorniku wyrównawczym - przy zimnym, niepracującym silniku - i nabiera się odrobinę płynu. Tester wskazuje temperaturę zamarzania i wrzenia cieczy.
Zadbaj o siebie
Trudno wyobrazić sobie bezpieczną podróż bez sprawnego kierowcy. Jak pokazują badania, w utrzymaniu podróżnych we właściwej formie pomocna jest klimatyzacja. Nie chodzi tu tylko o komfort, ale też o skupienie i właściwą ocenę sytuacji na drodze. Przegrzanie organizmu powoduje bardzo szybkie zmęczenie i rozkojarzenie. Ze schładzaniem wnętrza też nie wolno jednak przesadzać.
Częstym błędem jest ustawianie nawiewu tak, że zimne powietrze trafia na naszą twarz. Do zachorowania może nas doprowadzić również nadmierna różnica temperatur pomiędzy tym, co odczuwamy we wnętrzu i na zewnątrz. Dlatego przy dłuższych podróżach, kiedy ustawiamy temperaturę o kilka czy kilkanaście stopni niższą niż panująca na zewnątrz, już kilka kilometrów przed miejscem docelowym warto wyłączyć klimatyzację, pozostawiając uruchomioną wentylację. Pozwoli nam to na stopniową zmianę temperatury otoczenia. To zdecydowanie lepsze niż nagły skok.
Jeśli nie mamy automatycznej klimatyzacji, szybciej schłodzimy wnętrze, stosując kilka prostych zasad. Po zajęciu miejsca w buchającym żarem wnętrzu i uruchomieniu silnika, włączmy klimatyzację na minimalną temperaturę i mocny nawiew, pamiętając przy tym o uruchomieniu obiegu zamkniętego. Dodatkowo otwórzmy szyby i pokonajmy tak pierwsze kilkaset metrów. To pozwoli na pozbycie się z wnętrza gorącego powietrza. Po zasunięciu szyb i obniżeniu się temperatury otwórzmy obieg powietrza.
W podróż, nawet tę krótką, warto zabrać wodę. Podstawą jest również to, by podczas postojów we wnętrzu nie pozostawiać dzieci ani zwierząt. Nawet jeśli idziemy tylko po gazetę. Kabina samochodowa nagrzewa się błyskawicznie, a wyjście "na minutkę" może się niespodziewanie przedłużyć.
Zmyj odchody
Zapewne każdy kierowca, który dba o swoje auto, słyszał o zgubnym działaniu promieniowania UV na lakier samochodowy. Tak naprawdę latem bardziej niebezpieczne okazują się jednak ptasie odchody. W połączeniu z upałem potrafią spowodować nieodwracalne szkody.
Już dawno temu zauważono, że ptasie odchody mają negatywny wpływ na lakier samochodów. Do tej pory uważano, że jest on wynikiem kwasowego odczynu pozostałości po zjedzonym przez ptaki pokarmie. Brytyjscy naukowcy przyjrzeli się temu zjawisku i stwierdzili, że charakter procesu niszczenia lakieru przez "guano" jest zupełnie inny. Jak się okazało, za mikrouszkodzenia karoserii "ozdobionej" przez ptaki odpowiadają amplitudy temperatur.
Wystawiony na działanie słońca lakier samochodowy pod wpływem ocieplania mięknie i rozszerza się. W tym samym czasie i pod działaniem tych samych czynników świeże ptasie odchody, które trafią na karoserię, schną i robią się twarde. Jednocześnie są one mocno przyklejone do powierzchni lakieru. Gdy karoseria się schładza, na przykład nocą, lakier kurczy się i staje się twardszy. Napotyka jednak przeszkody w powrocie do pierwotnej postaci. Są nimi stwardniałe ptasie odchody. Lakier nierównomiernie zagęszcza się pod nimi i wokół nich. Oczywiście te nierównomierności są tak małe, że nie można ich dostrzec gołym okiem, ale w zderzeniu z warunkami atmosferycznymi powodują, że lakier nie chroni znajdującego się pod nim metalu tak dobrze, jak powinien.
Co więc robić? Warto jak najszybciej usunąć odchody z lakieru. Najlepiej robić to wilgotną szmatką. Jeśli odchody zdążyły już zaschnąć, należy mokry materiał położyć na dotkniętej ptasim śladem karoserii na około 10 minut. A co z woskiem? Według brytyjskich naukowców woskowanie samochodu nie chroni przed przykrymi konsekwencjami związanymi z ptasim atakiem, ale ułatwia usuwanie odchodów. Podczas czyszczenia auta należy zachować sporą ostrożność, ponieważ ptasie pozostałości mogą przenosić niebezpieczne choroby. Najlepiej więc robić to w jednorazowych, gumowych rękawiczkach.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl