Układ chłodzący musi się latem napracować
Dla silnika samochodowego czas wakacyjnych wypraw był okresem szczególnie ciężkiej pracy. Nie dość, że musiał uciągnąć auto zapakowane po brzegi, to jeszcze robił to w upalne dni, w pełnym słońcu, na asfalcie, który również promieniuje gorącem. Sytuacji nie poprawiała pracująca pełną parą klimatyzacja, o włączonych światłach nie wspominając.
Podstawową czynnością kierowcy po letnim okresie upałów jest sprawdzenie, czy w układzie jest odpowiednia ilość płynu chłodzącego. Sprawdzamy to zawsze przy zimnym silniku. Teoretycznie, jeżeli jest go za mało, to wystarczy dolać brakującą ilość i sprawa załatwiona. Warto jednak sprawdzić, dlaczego jest go za mało. Najprawdopodobniej gdzieś doszło do rozszczelnienia, przez które płyn ucieka.
Kierowca musi zatem skontrolować, czy przewody układu chłodzącego są suche i czyste. Jeśli uszczelka lub opaska zaciskowa jest wilgotna, trzeba ją wymienić. Pęcherzyki lub wybrzuszenia na przewodach oznaczają ich uszkodzenie. A jeśli nie znaleźliśmy żadnego podejrzanego miejsca, a płynu ubywa, warto rozważyć wizytę w warsztacie.
Płyn w zbiorniczku prawdę ci powie
- Płyny chłodnicze mają określone właściwości, które tracą z upływem czasu. Specjaliści radzą, żeby wymieniać płyn w chłodnicy co dwa lata. Jeżeli zmieszamy stary płyn z nowym, ryzykujemy zmianę jego parametrów. Latem może mieć obniżoną temperaturę wrzenia, zimą podwyższony punkt zamarzania. Jeśli płyn w zbiorniczku jest zanieczyszczony, tzn. jest mętny i pływają w nim jakieś drobiny, to najprawdopodobniej doszło do uszkodzenia uszczelki pod głowicą silnika i płyn chłodzący miesza się z olejem. W takim wypadku jak najszybciej odstawmy auto do mechanika. Wszystko to wynika z właściwości płynów do układów chłodzących. Przede wszystkim są higroskopijne, czyli przyjmują wilgoć nawet z atmosfery. Szczególnie dotyczy to preparatów bezwodnych (głównie stosowanych w silnikach poddawanych dużym obciążeniom, np. sportowych). Zmienia się zatem ich skład chemiczny, a co za tym idzie - parametry wpływające na skuteczność działania.
W ekstremalnych warunkach, np. gdy w czasie podróży rozszczelni się układ chłodzący, a dojechanie do mechanika nie wymaga pokonania długiej trasy, do układu można dolać wody. Jeśli to możliwe, to destylowanej - zwykła pozostawi kamienny osad. Poza tym woda ma niższą temperaturę wrzenia niż specjalny płyn, więc zwiększa się ryzyko przegrzania i zatarcia silnika. Doraźnie mogą też pomóc uszczelniacze do chłodnic sprzedawane na stacjach benzynowych, ale po ich użyciu konieczne będzie czyszczenie układu chłodzącego. Zdecydowanie najrozsądniejszym rozwiązaniem jest dalsza podróż na lawecie. Na dłuższą metę wyjdzie taniej.
- Przed kolejnym większym wyjazdem warto sprawdzić także chłodnicę. Jeśli jest zabrudzona np. drobinami piasku, błotem, resztkami owadów czy liśćmi, należy ją oczyścić. Na początek sprężonym powietrzem, a jeśli to nie wystarczy, wodą pod ciśnieniem z niewielką ilością detergentu. Przy myjce wysokociśnieniowej nie wolno robić tego ze zbyt małej odległości, bowiem strumień wody może powyginać delikatne blaszki chłodnicy. Lepiej użyć węża ogrodowego. Jeśli samochód ma już swoje lata, a silnik lubi się przegrzewać, warto skontrolować stan pompy w układzie chłodzenia. Jej wydajność wraz z upływem lat spada, być może konieczna będzie wymiana.
W dłuższą podróż warto zabrać ze sobą butelkę płynu chłodniczego oraz wody destylowanej (ta ostatnia przyda się też do awaryjnego uzupełnienia poziomu elektrolitu w akumulatorze).
źródło: Allegro/ oprac. BC