Jak spełnić naraz trzy marzenia? Firma Mercedes dokonała tej sztuki w ubiegłym roku w Austrii. Przez kilkanaście dni w okolicach Wiednia jeździły, wzbudzające ogromne emocje, trzy aktualnie produkowane coupe. W okresie międzywojennym - zwanym też "samochodowym barokiem" - samochody coupe były wersją dość popularną, a ich wytwarzaniem zajmowało się wielu znanych producentów.
Powojenna sytuacja na rynku i preferencje klientów spowodowały jednak, że wśród dawnych potentatów, wyznaczających styl coupe, pozostało zaledwie kilku. Wśród nich z pewnością jest Mercedes. W Wiedniu, jak przystało na markę klasy premium, stworzył on atmosferę „narastającego luksusu“.
Pierwszy przystanek na drodze do luksusu - Mercedes CLC
Określenie "pierwszy etap" doskonale obrazuje ten pojazd. O ile modele klasy A i B są wersjami przednionapędowymi, to CLC (czy dawniej Sportcoupe) jest najmniejszym i najtańszym, klasycznym Mercedesem, z napędem przekazywanym na oś tylną. O wadze tego faktu przekonali się szefowie firmy na przykładzie poprzedniego modelu.
Dla wielu Sportcoupe stał się przedsionkiem wstępu do rodziny właścicieli klasy C, E, czy nawet S. Znając oddziaływanie takiej wersji na klientów, zaledwie kilka miesięcy po prezentacji nowej C, wprowadzono na rynek następcę Sportcoupe – trzydrzwiowy model klasy C.
* ZOBACZ ZDJĘCIA * W Mercedesie CLC podkreślono młodzieżowy temperament i sportową zadziorność, ale jednocześnie zapewniono warunki prowadzenia godne "starszych braci", a poziom wyposażenia nawiązuje do klasy premium. Dlatego w nowym CLC po otwarciu drzwi zobaczymy m.in. sportowe siedzenia, trójramienną, wielofunkcyjną kierownicę, automatyczną klimatyzację oraz nowy system sterowania audio i nawigacją.
Dla szukających większej indywidualności i sportowego stylu przygotowano pakiet Sport. Jego wyróżnikiem są osiemnastocalowe kola, przyciemniane reflektory przednie, obniżone zawieszenie i wystrój wnętrza z dodatkami w kolorze czerwonym. Jest również seryjnie stosowany układ kierowniczy "Direkt", znany już z modeli SL, czy SLK, który ogranicza ilość obrotów kołem kierownicy.
Pojazd w Polsce dostępny jest z czterema silnikami benzynowymi: CLC 180 kompresor (143KM), CLC 200 kompresor (184KM), CLC 230 (V6-204KM), CLC 350 (V6 -272KM) i dwoma jednostkami diesla CLC 200 CDI(122 KM) oraz CLC 220CDI (150KM). Zważywszy, że w ubiegłym roku do Polski trafiła niewielka pula tych modeli, pojazd jest prawie całkowicie nieznany. Najtańszy Mercedes CLC kosztuje 98 000 zł.
Przystanek drugi – Mercedes CLS AMG
Drugim etapem naszego spotkania z Mercedesami Coupe był CLS. Ponieważ jest on dłużej na rynku, nie wzbudzał takiego zainteresowania jak CLC. Jego obecność wśród nowych modeli wynikała z faktu kosmetycznych modyfikacji dokonanych na osłonie chłodnicy, nowej formy bocznych lusterek i użycia bocznych kierunkowskazów w formie diod LED. Wprawdzie nowością (niestety, podczas jazd na dystansie kilkudziesięciu kilometrów - niewyczuwalną) było nowe sterowanie silników CLS 280 i CLS 350 CGI, ale do jazd wybraliśmy CLS 63AMG.
Ośmiocylindrowy silnik o pojemności ponad sześciu litrów i mocy 514 KM, traktował mierzącego prawie pięć metrów i ważącego prawie dwie tony kolosa, jak piórko popychane delikatnym podmuchem. Wystarczyło delikatne muśnięcie pedału gazu, aby po 4,5 sekundy strzałka szybkościomierza osiągnęła 100 km/h. Dalsze muśnięcie gazu to szybki przyrost prędkości i.... ściągnięcie nogi z pedału. To przecież Austria i ograniczenia prędkości są dość ostro respektowane.
* ZOBACZ ZDJĘCIA * To nagłe przyspieszanie i zwalnianie pozwoliło jednak dostrzec niezauważoną dotychczas cechę AMG. Elektroniczna centralka, sterująca pracą przekładni 7G Tronic, podczas redukcji przełożenia stosowała międzygaz, a dźwięk dochodzący podczas takiej "przegazówki" to rasowe brzmienie wyścigowego bolidu.
Przystanek trzeci – Mercedes CL 500 4MATIC
Nowością w klasie CL było wprowadzenie napędu na cztery koła, ale to nie ono robiło największe wrażenie. Warto odnotować, że zastosowany napęd 4MATIC jest tą samą konstrukcją, co występująca we flagowym modelu klasy S. Jest to w całości projekt Mercedesa, a konstrukcja jest produkowana w Singelfinden.
4MATIC nowej generacji pracuje bez tradycyjnego blokowania mechanizmu różnicowego, wykorzystując elektroniczną regulację napędu. Pozwoliło to na zredukowanie masy o blisko 70 kg i CL 500 oraz CL 500 4MATIC różnią się wagą zaledwie 50 kg. Dzięki temu zużycie paliwa (12,1 l/100 km), jak i przyspieszenie 0-100 km/h (5,4 s.) w obu wersjach są identyczne. Jednak ani warunki atmosferyczne, ani trasa wokół Wiednia nie sprzyjały bliższemu poznaniu układu 4MATIC. Była za to możliwość rozkoszowania się sylwetką i wykończeniem wnętrza.
Trzeba przyznać, że nawet najbardziej dbający o szczegóły artysta plastyk, przy CL musi zdjąć kapelusz i pochylić głowę. To auto ma w sobie jakąś magię. Idealne proporcje, sylwetka niewrażliwa na refleksy światła i zarys karoserii bez jakichkolwiek kantów, czy ostrych linii muszą robić wrażenie. Wnętrze ciemnego samochodu wykończono delikatną, jasną skórą.
* ZOBACZ ZDJĘCIA * Całość wykonano w najdroższej, opcjonalnej wersji Designo. Niestety, cena powyżej 450 000 zł spowodowała, że po stukilometrowej przejażdżce - z należytym szacunkiem zamknęliśmy drzwi, system domykania dociągnął je do pozycji standardowej, a my… udaliśmy się w kierunku lotniska, aby z krainy czarów wrócić do rzeczywistości.
Bogusław Korzeniowski