Niemiecka policja potwierdziła dotychczas tożsamość jednej ofiary śmiertelnej wypadku polskiego autokaru niedaleko Berlina - poinformował rzecznik policji Koenigs Wusterhausen, Jens Quietschke. Jak dodał, identyfikacji ofiar mają dokonać ich bliscy, którzy rano przybyli do Koenigs Wusterhausen. Na razie przebywają oni w szpitalu w tym mieście, gdzie opiekują się nimi psycholodzy, przygotowując do identyfikacji zwłok.
Jak powiedział rzecznik, udało się ustalić tożsamość jednej ofiary, bo przy ciele znaleziono dokument. Identyfikacji pozostałych ciała mają dokonać bliscy ofiar, którzy przybyli na miejsce.
W Poczdamie obraduje grupa robocza ds. wypadku powołana przez rząd Brandenburgii.
Rzecznik powiedział, że na razie policja przypuszcza, że wypadek został spowodowany przez kierowcę samochodu osobowego, który uderzył w polski autokar; kobieta kierująca pojazdem straciła nad nim kontrolę.
Nie ma pełnej listy ofiar
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Bosacki poinformował, że resort nie ma pełnej listy ofiar niedzielnego wypadku. - Nie mamy oficjalnej listy ofiar przekazanej nam przez policję niemiecką. Policja niemiecka ciągle ją weryfikuje. Wiemy, że w przynajmniej dwóch przypadkach będzie konieczna identyfikacja zwłok przez rodzinę - powiedział Bosacki.
Poinformował, że konsulowie na miejscu w porozumieniu z rodzinami ofiar będą pomagać w transporcie ofiar do Złocieńca. Dodał, że zapewniona jest opieka psychologiczna dla rodzin poszkodowanych oraz tych, którzy stracili bliskich.
Według rzecznika MSZ grupa ok. 100 osób ma dotrzeć ok. godz. 10 do Berlina, gdzie spotkają się z polskimi konsulami oraz policją niemiecką. Później zostaną przewiezieni do 15 szpitali, gdzie znajdują się poszkodowani.
W wypadku, do którego doszło niedaleko Berlina, zginęło 13 osób, 29 zostało rannych. Natomiast siedem osób nie odniosło większych obrażeń.