Toyota Yaris GRMN – potwornie drogi hatchback, ale wiemy już dlaczego
Podczas salonu samochodowego w Genewie Toyota Yaris GRMN debiutowała w wersji przedprodukcyjnej. Teraz we Frankfurcie pokazano auto, które trafi do salonów sprzedaży. Można już je zamawiać za bagatela 139 900 zł! Jednak po przedstawieniu kompletu informacji można zrozumieć dlaczego cena jest tak wysoka.
Umówmy się, że nawet jak na sportową wersję samochodu segmentu B, cena jest po prostu kosmiczna. Dla porównania, Ford Fiesta ST 200 kosztuje 94 350 zł. Uznaje się ją za jeden z najlepszych samochodów w klasie. Czy Yaris GRMN może być wart dopłaty ponad 40 tys. zł?
Zacznijmy od rozszyfrowania tajemniczo brzmiącej nazwy, bo łatwiej będzie zrozumieć jak ten samochód powstał. GRMN oznacza GAZOO Racing tuned by the Meister of the Nürburgring. Długie i skomplikowane, ale chodzi mniej więcej o to, że fabryczny zespół wyścigowy Toyoty wziął na warsztat Yarisa i opracował go tak, by samochód sprostał wymaganiom, jakie stawia przed nim najtrudniejszy tor świata jakim jest Nürburgring. Na pewno nie jest to tor, który łagodnie traktuje małe samochody z dużą mocą.
Specjaliści od sportu nie szli na kompromisy w przypadku tego modelu. Miał on zapewniać możliwe najlepsze właściwości jezdne przy mocy rzędu 212 KM. Uwaga, bo ten parametr może być nieco mylący. Są mocniejsze hatchbacki w tym segmencie. Jednak z silnika 1.8, doładowanego kompresorem Magnusson Eaton, wyczarowano charakterystykę pracy jednostki wolnossącej z solidnym momentem obrotowym w całym zakresie obrotów.
Wartość 250 Nm też nie jest specjalnie oszałamiająca – Fiesta ST 200 rozwija 290 Nm – ale w przypadku Toyoty maksimum jest osiągane dopiero przy 5000 obr./min, natomiast szczytowa wartość mocy aż przy 6800 obr./min. Odcięcie zapłonu następuje przy 7000 obr./min. Nie ma więc takiego zakresu, w którym jednostka wykazuje spadek mocy. Można sobie wyobrazić, jaką dawkę przyjemności zapewnia przyspieszenie tym autem. A jest ono imponujące, ponieważ do pierwszej setki Yaris GRMN rozpędza się w 6,3 s.
Samochód został wyposażony w chłodnicę powietrza doładowującego, współpracującą z kompresorem, a także w chłodnicę oleju – obie umieszczone przed chłodnicą cieczy. Powiększony kolektor dolotowy zapewnia lepszy dopływ powietrza do silnika. Zmodyfikowano również układ zasilania w paliwo, wykorzystując podzespoły zaadoptowane z jednostki V6.
Już samo umieszczenie silnika pod maską było ogromnym wyzwaniem, ponieważ nie jest to jednostka standardowa z Yarisa. To m.in. dlatego użyto bardzo zwartej konstrukcji kompresora zintegrowanego z układem dolotowym i chłodzenia. Można przypuszczać, że tak karkołomna operacja miała wpływ na wysoką cenę końcową auta. Ciekawostką jest to, że silnik jest tą samą konstrukcją, której używa Lotus w modelu Elise.
Napęd na koła jest przekazywany za pośrednictwem sześciobiegowej przekładni manualnej. O przyczepność dbają nie tylko sportowe opony Bridgestone Potenza RE050 w rozmiarze 205/45R17, ale także samoblokujący mechanizm różnicowy Torsena, który sam w sobie jest drogim elementem, kosztującym około 3000-4000 zł.
Samochód waży tylko 1135 kg, więc taki układ był konieczny, ponieważ brakuje docisku kół do jezdni, zwłaszcza podczas rozpędzania. Auto legitymuje się najwyższym wskaźnikiem mocy do masy w swojej klasie, osiągając wartość 5,35 kg na 1 KM. Co ciekawe, prawdopodobnie ze względu na niewielkie rozmiary i właśnie niską masę prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 230 km/h.
Kluczowe znaczenie w takich samochodach zawsze ma układ jezdny. Aby ten działał prawidłowo, usztywniono karoserię poprzez dodanie rozpórki przednich, górnych mocowań zawieszenia. Wzmocniono także podłogę z przodu i z tyłu.
Sprężyny zawieszenia są krótsze, przez co prześwit zmniejszył się o 24 mm. Amortyzatory przygotowała firma Sachs. Są to produkty z linii Performance. Zastosowano także grubszy stabilizator z przodu. Hamulce przednie mają średnicę 275 mm i są ściskane 4-tłoczkowym zaciskiem. Z tyłu wystarczył jeden tłoczek, ale tarcze mają aż 278 mm średnicy. Układ kierowniczy ma szybkie przełożenie – 2,28 obrotu od oporu do oporu.
Warto wspomnieć, że model produkcyjny ma kompletne wyposażenie, obejmujące m.in. system multimedialny Toyota Touch 2 with Go z nawigacją i kamerą cofania. W cenniku nie znajdziecie żadnych opcji, a liczba samochodów jest limitowana do 400 na rynek europejski, włączając w to Wielką Brytanię, czyli auta z kierownicą po prawej stronie.
Czy to wszystko może tłumaczyć wysoką cenę auta? Dla przeciętnej osoby, nie znającej techniki i szczegółów konstrukcji takich pojazdów, prawdopodobnie nie. Jednak warto zauważyć, że nie jest to jedyny hot hatch segmentu B kosztujący więcej niż 100 tys. zł.
Dla przykładu, Mini Cooper JCW kosztuje od 133 700 zł. Kiedyś Volkswagen oferował Polo R WRC Street, inspirowane samochodem rajdowym, podobnie zresztą jak Yaris jest inspirowany wersją WRC. Niemcy w 2014 roku wycenili to auto na około 142 tys. zł.
Innym przykładem może być Ford Fiesta ST przygotowana dla rajdowych fanów przez rajdowy zespół M Sport – analogicznie jak zrobiła to Toyota. Tyle tylko, że M Sport bazował na gotowym aucie, w którym podniesiono moc do 215 KM i zastosowano szperę, a wyceniono je na około 130 tys. zł w przeliczeniu z funtów w roku 2015.