Debiutująca w zeszłym roku Venga, na dobre zadomowiła się na polskim rynku. Ma w swoim ręku atuty w postaci przestronnego wnętrza, oszczędnych jednostek napędowych i przede wszystkim atrakcyjnej ceny. Koreański rodowód przestał przeszkadzać Europejczykom, a rosnąca popularność azjatyckich konstrukcji, powinna dać do myślenia chociażby niemieckim producentom.
Zewnętrzna prezencja Kii niczym szczególnym nie zachwyca, ale jednobryłowa karoseria i ciekawe linie z pewnością skutecznie oprą się nieubłaganie płynącemu czasowi. Nadmuchana sylwetka o krótkich zwisach i dość sporemu rozstawowi osi (2615 mm), zwiastuje też obszerne wnętrze. I tak jest w rzeczywistości. Łatwy dostęp do przestronnego przedziału pasażerskiego zapewniają sporych rozmiarów drzwi i nisko umieszczone siedziska foteli.
Po zajęciu dogodnej pozycji wewnątrz pojazdu, można bardzo szybko się zaaklimatyzować zarówno z przodu jak i z tyłu. Przestrzeni nie powinno zabraknąć w żadnej płaszczyźnie także tym wysokim podróżującym. Przeciętnie wyprofilowane fotele nie podpierają dostatecznie ciała w zakrętach, ale sprawdzą się podczas dłuższych wycieczek i oszczędzą pasażerom niepotrzebnego bólu pleców. Podobnie ma się rzecz z tyłu, gdzie przewidziano dla dwójki podłokietnik opuszczany z oparcia.
Do dyspozycji pozostaje jeszcze bagażnik o podwójnej podłodze, który w swych regularnych kształtach pomieści 440 l bagażu - to bardzo dużo na auto tej wielkości. Jeśli mamy potrzebę przewiezienia większych gabarytowo przedmiotów, możemy złożyć kanapę i uzyskać aż 1 253 litry. To wyniki, których nie powstydziłby się przedstawiciel klasy kompaktowej.
Równie korzystnie wypada kolorystyka i jakość zastosowanych materiałów wykończeniowych. Dominują stosunkowo twarde, ale dobrze spasowane i różnorodne plastiki. Dzięki jasnym barwom, temperatura w kabinie wyraźnie wzrasta, natomiast pasażerowie milej spędzą czas na pokładzie Kii. Uatrakcyjnia im też to bogata konfiguracja nawet podstawowych wersji wyposażeniowych.
W prezentowanym egzemplarzu odnajdziemy wszystko to, co do komfortowego przemieszczania niezbędne. Automatyczna klimatyzacja, rozbudowana stacja obsługi multimediów, wejście USB, AUX i pod iPoda, a także elektroniczne wspomagacze, to tylko niektóre pozycje z długiej listy opcji. Istotnie na funkcjonalność wpływa również dostatek rozmaitych schowków. Odnajdziemy je niemal w każdej części przedziału pasażerskiego i ukryjemy w nich wszystko to, co niepożądane przez wzrok przechodniów. Sam projekt deski rozdzielczej też może się podobać. Mimo sporej liczby przycisków rozmieszczonych na centralnym kokpicie i kierownicy, każdy z użytkowników z łatwością zorientuje się, co i do czego służy.
Pod maską testowanego egzemplarza wygospodarowano miejsce na silnik o pojemności 1,4-litra i mocy skromnych 90 KM. To niewiele z punktu widzenia sportowo nastawionych kierowców, ale w zupełności wystarczająca wartość dla spokojnie podróżujących osób. 220 Nm dostępnych w przedziale 1 750-2 750 Obr./min, ułatwia wyprzedzanie i chęć silnika do współpracy z prawą nogą prowadzącego już od najniższych obrotów. Ale nie ma się co oszukiwać - Venga nigdy nie stanie się królową ulicznych wyścigów. Wyniki na poziomie 14,5 sek. do pierwszej setki i 167 km/h prędkości maksymalnej, nie zwiastują fajerwerków, ale okazują się stosunkowo żwawe w codziennej eksploatacji. Zwłaszcza, jeśli poruszamy się Kią w pojedynkę.
Wówczas nie straszna jej wielkomiejska walka o każdy metr wolnej przestrzeni i wyprzedzanie ciężarówek na drogach ekspresowych. Oczywiście, należy przy takich manewrach uwzględnić margines bezpieczeństwa i często rozpatrywać możliwość redukcji biegu. Zachęcać do tego może precyzyjnie pracująca przekładnia o sześciu przełożeniach. Nie zawiodą się również zwolennicy odcinków specjalnych usianych ciasnych łukami. Mimo, iż azjatycki pojazd wykorzystuje najprostszy w świecie układ oparty o kolumny McPhersona z przodu i belkę skrętną z tyłu, to z powodzeniem opiera się podsterowności, pozwalając kierowcy na często zwycięską walkę z ostrymi wirażami. Niestety ten pozytywny obraz zakłóca precyzyjny, choć zacierający obraz rzeczywistego położenia kół układ kierowniczy.
Na szczęście sytuację poprawia rachunek ekonomiczny tak istotny przy obecnych cenach paliw. W cyklu miejskim, gdzie najczęściej użytkować będziemy Vengę, komputer pokładowy nie powinien wskazać więcej, niż 6,5-7 litrów oleju napędowego. Podczas krajoznawczych wycieczek będzie jeszcze lepiej, gdyż każde sto kilometrów pochłonie około 5 jednostek. Cierpliwi i zagorzali miłośnicy eco-drivingu, mogą pokusić się o wartości z czwórką z przodu.
A to wszystko za niespełna 48 tysięcy złotych. Tyle życzy sobie producent za odmianę z 90-konnym silnikiem wysokoprężnym i najniższą w cenniku konfigurację S. Dwie pozycje dalej znajduje się wersja L, którą oznaczony został testowany egzemplarz. Odnajdziemy w niej wszystko, co potrzebne do komfortowej eksploatacji. Amatorzy mocniejszych wrażeń, mogą wybierać między 125 KM benzynowcem i 128-konnym Dieslem.
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ MODELU KIA VENGA * Piotr Mokwiński
lop/