Jeżdżąc samochodem testowym, dostępnym na naszym rynku, mamy dokładne dane odnośnie cen i dostępności poszczególnych wersji wyposażeniowych. Teraz jednak zostaliśmy postawieni przed koniecznością oceny samochodu bez poznania tych parametrów. Producentem który spróbował nasze wyczucie rynku był Hyundai, a testowanym modelem ix20, którego premierę zaplanowano dopiero za kilka tygodni.
(fot. Bogusław Korzeniowski) Prezentowany pojazd to wprawdzie nie zamaskowany "concept car", ale dla utrudnienia identyfikacji, z klapy tylnej zniknęły wszystkie emblematy z nazwą. Była to więc komfortowa sytuacja, podczas której ludzie oglądali bryłę i poręczność samochodu, a nie sugerowali się własnymi mniej, lub bardziej przychylnymi opiniami dla marki. Oto własne i zebrane od oglądających przemyślenia:
Styl karoserii
Hyundai ix20, zaprojektowany w niemieckim centrum projektowym firmy w Russelsheim, jest drugim (po ix35) europejskim samochodem stworzonym zgodnie z nowym językiem projektowania Hyundaia Fluidic Sculpture (opływowa rzeźba). Jest to wprawdzie drugi model, który zrealizowano w nowym stylu, ale też pierwszy, który naprawdę może podobać się każdemu.
(fot. Bogusław Korzeniowski) O ile bowiem od wersji SUV oczekujemy sylwetki męskiej i agresywnej (a ix35 ma sylwetkę delikatną), to w przypadku modelu segmentu B awangarda stylistyczna jest jak najbardziej wskazana. Potwierdzeniem tego są m.in. opinie użytkowników, którzy upodobali sobie nowego Forda Fiesta o lekkiej dynamicznej sylwetce, podczas gdy poprzednik nie cieszył się taką popularnością. Stąd też "opływowa rzeźba" w przypadku tego pojazdu jest "strzałem w dziesiątkę".
Tę lekkość sylwetki z przodu zaakcentowano dodatkowo "zagadkowym uśmiechem". Linia górnej części reflektorów przechodzi bowiem płynnie w chromowaną osłonę wlotu powietrza tworząc linię sugerującą uśmiech. Dodatkowo efekt ten zwiększają delikatne wyprofilowania na pokrywie komory silnika. Także z boku, mimo iż widzimy małego vanika jak Citroen C3 Picasso, Opel Meriva, czy Kia Venga, styl Fluidie Sculpture sprawił, że Hyundai ma najciekawszą formę z wszystkich wymienionych modeli.
Wznosząca się dolna linia szyb bocznych i przetłoczenia na płaszczyźnie drzwi sprawiają bowiem tak idealną formę, że stojący samotnie samochód trudno ocenić pod względem przynależności do klasy minivanów, czy miejskich vników. Dopiero gdy model stoi w pobliżu innych pojazdów można zauważyć, że ma on wymiary "vanika" segmentu B (długość 410 cm, szerokość176,5, wysokość 160 cm).
(fot. Bogusław Korzeniowski) Użyteczność i poręczność
Pod tym względem Hyundai nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nie znaczy to wprawdzie iż ustępuje konkurentom, ale ma identyczne rozwiązania jak konkurenci: z przodu dwa indywidualne fotele zapewniające wysoką pozycję jadącym (pozycja siedzących jest bliższa samochodom Van niż wersjom segmentu B) oraz dzielona ławka tylna z regulowanymi oparciami.
Także bagażnik wynoszący standardowo 440 litrów (maksymalnie 1480 litrów) to wartość, która jest zbliżona do większości modeli konkurencyjnych. Podczas testu podjęliśmy się próby użycia modelu w niecodziennej sytuacji, która nagle może spotkać każdego użytkownika: przewóz lekkiego nieporęcznego przedmiotu. W tym celu spróbowaliśmy przewieźć szklany blat biurka o wymiarach 150x80 cm. Okazało się, że po złożeniu tylnych foteli (uzyskujemy wówczas płaską powierzchnię), blat mieści się na styk i można zamknąć klapę tylną.
(fot. Bogusław Korzeniowski) Przewaga zarysowuje się natomiast w rozplanowaniu kokpitu. Dotykowy panel na środku deski rozdzielczej zapewniający obsługę nawigacji, audio i systemu dźwięku, został efektownie obudowany charakterystycznym dla Hyundai'a panelem środkowym, a dodatkowo nastawy tempomatu, poziomu głośności, sterowanie komputerem pokładowym itp. są na wielofunkcyjnej kierownicy. Zarówno konsola środkowa, jak i przyciski na kole kierownicy podświetlone są delikatnym niebieskim światłem, co w przypadku jazdy w nocy nie tylko nie rozprasza, ale tworzy wręcz sytuację kojącą.
Silniki i podzespoły
W Polsce pojazd będzie dostępny z dwoma silnikami benzynowymi o pojemnościach 1400 ccm (90 KM) i 1600 ccm (125 KM), oraz dwoma dieslami 1400 ccm (77 KM i 90 KM). Prezentowany pojazd miał silnik diesla 90KM, który zapewne nie będzie najpopularniejszą wersją, więc nie ma co rozwodzić się nad jego parametrami jezdnymi.
Jedno na co warto zwrócić uwagę to niezgodność spalania rzeczywistego i deklarowanego przez producenta. O ile średnie spalanie w mieście podane w katalogu i wynoszące 5 l/100 km, było zakłamane tylko o 0,5 l/100 km, to zużycie paliwa poza miastem i średnie - wynoszące odpowiednio 4,2 l/100 km i 4,5 l/100 km - są diametralnie różne. W teście poza miastem samochód spalał 5,8 l/100 km. Oczywiście nie była to jazda z prędkością maksymalną 90 km/h, ale też nie była to szaleńcza podróż, gdyż na całej trasie Warszawa-Częstochowa-Kraków średnia prędkość wyniosła 80 km/h.
(fot. Bogusław Korzeniowski) Ponieważ słabsza odmiana diesla legitymuje się tymi samymi danymi odnośnie zużycia paliwa, można przypuszczać, że także w tym przypadku doszło do przekłamania. Bez zarzutu jest za to komfort jazdy i ustawienie zawieszenia. Jadąc samochodem zarówno samemu, jak i z trzema dorosłymi pasażerami, przejazd przez koleiny wzdłużne - powstałe poprzez wygniecenie asfaltu przez ciężarówki - nie sprawiał kłopotów z utrzymaniem kierunku jazdy i nie zmuszał do "myszkowania" po jezdni.
Duże znaczenie ma w tym przypadku płyta podłogowa z rozstawem osi 261,5 cm i rozstawem kół wynoszącym aż 155 cm. Jednakże prawdziwe walory jezdne tego modelu miałem okazję poznać na zjeździe z autostrady. Na ślimaku gdzie ograniczenie wnosi 40 km/h i mam okazję sprawdzać każdy model, ix20 przeszedł test wzorowo. Podczas gdy wiele samochodów przy prędkości 60 km/h wykazuje tendencję utraty stateczności, ix20 jechał ponad 70 km/h.
Tak więc parametry jazdy na plus, silnik na plus, uniwersalność karoserii na plus, tylko... na razie nie wiemy czy ten otrzymujący tyle plusów samochód nie straci wszystkiego w porównaniu cenowym i wyposażeniowym z konkurencją. Na odpowiedź na to pytanie musimy niestety poczekać do polskiej prezentacji w salonach.
Bogusław Korzeniowski