Test: BMW R 18 B – imigrant z Niemiec
Czy można sobie wyobrazić bardziej amerykański motocykl niż baggera na bazie klasycznego cruisera? Chyba nie, a właśnie taki w swojej ofercie ma od niedawna BMW. Sprawdziłem, czy ta niemiecka odpowiedź na stereotypowego harleya może się równać z amerykańskim wzorcem.
BMW to marka, która odważnie podchodzi do tematu podbijania nowych segmentów na motocyklowym rynku. Niemcy nie ograniczają się do dużych turystyków czy modeli adventure, z których są najbardziej znani. Mamy przecież świetne maszyny sportowe, nakedy, oldchoolowego R nineT w kilku wersjach czy nawet mniejsze modele z linii G 310. Jednak tak mocne wejście w świat zarezerwowany dotąd dla amerykańskich marek jak Harley-Davidson czy Indian to już pokerowy all-in.
No dobrze, nasz dzisiejszy bohater, czyli BMW R 18 B, nie pojawił się zupełnie znikąd. Już pod koniec 2020 r. do sprzedaży trafiło standardowe R 18, które mogło wywoływać szok. Jak to? BMW stworzyło klasycznego cruisera? A do tego zrobiło to po swojemu, z silnikiem typu bokser, którzy przy pojemności 1,8 l jest największą taką konstrukcją montowaną kiedykolwiek w seryjnym sprzęcie.
Taki nakład pracy oznaczał, że Niemcy nie mogą pozostać przy jednej wersji R 18. Chwilę później pojawiła się odmiana Classic z sakwami, wysoką szybą i bardziej typowym wydechem. Ale to tak naprawdę jest podstawowy model z kilkoma dodatkami. Natomiast na prawdziwe nowości musieliśmy poczekać trochę dłużej i wreszcie pokazano baggera R 18 B oraz turystycznego R 18 Transcontinentala – oba wyposażone w ogromne owiewki i większy bak.
I znowu – można powiedzieć, że i na tym polu BMW ma już doświadczenie. Flagowy turystyk K 1600 oferowany jest w czterech odmianach, z czego dwie (GT i GTL) można nazwać europejskimi, a dwie pozostałe (B i Grand America) to amerykańskie podejście do tematu, a zarazem odpowiedniki nowości w linii R 18.
Niemiecki czy amerykański?
Zatem już K 1600 był oferowany jako bagger, ale choć mniej więcej zachowuje on linię typową dla motocykli tego typu, to dopiero BMW R 18 B tak zdecydowanie wjeżdża w segment tak amerykański, jak litrowe kubki z niekończącą się dolewką coli czy muzyka country grana to steka skwierczącego na grillu. No i tu pojawia się pewien problem. Zupełnie niezwiązany z tym, czy R 18 B jest ładne, dobre, ma charakter itd. (o tym za chwilę). Pytanie brzmi: czy Niemcy w ogóle mogą zrobić klasycznego baggera i czy brak amerykańskiego rodowodu jest niezgodny z ideą takich maszyn?
Tak, BMW R 18 B może czuć się obco na amerykańskiej ziemi (czy w amerykańskim segmencie rynku motocyklowego). Będzie tam przyjezdnym z Europy, imigrantem. Tylko kim są dzisiaj Amerykanie, jak nie grupą imigrantów, którzy trochę się zasiedzieli w Nowym Świecie. I to w znacznej części grupą imigrantów z Niemiec.
Niemieckie korzenie są drugimi najpopularniejszymi w Stanach Zjednoczonych. A jeśli popatrzymy na mapę, to się okazuje, że Ameryka Północna jest jeszcze bardziej germańska. W 23 stanach (na 50) to właśnie osób o niemieckich korzeniach jest najwięcej, a dokładniej – to potomkowie przyjezdnych z tego europejskiego kraju dziś są największą grupą na połowie powierzchni USA. Zatem może niemiecki i amerykański to nie tak odległe rzeczy.
Jestem wielki!
Skoro to mamy załatwione, to czas na bardziej obiektywne kwestie. Choć w przypadku takiego motocykla i tak raczej znaczenie mają te niemierzalne, czyli wrażenie, jakie ta maszyna robi. A robi je naprawdę duże, gdyż sama jest ogromna. Mierzy 2560 mm długości i 970 mm szerokości, ale jeśli chodzi o liczby, to chyba najwięcej mówi jej masa – z płynami jest to 398 kg. Tu wszystko jest wielkie, solidne i najczęściej wykonane ze sporej ilości stali.
Źródła: WP
Wrażenie potęguje też ogromna owiewka, która od strony kierowcy ma tak dużo miejsca, że pojawiła się tam spora nadmiarowość. Po pierwsze – mamy cztery klasyczne zegary – wskaźnik poziomu paliwa, prędkościomierz, obrotomierz i zapas mocy. Po drugie – jest duży kolorowy wyświetlacz o przekątnej 10,25 cala, na którym też mamy pokazaną prędkość czy poziom paliwa. Wszystko to przede wszystkim wygląda masywnie.
Tej masy i wielkości nie da się ukryć. Przy niższych prędkościach czy podczas jazdy po mieście czuć, że ma się do czynienia z ogromną maszyną – niezbyt wygodną podczas parkingowych manewrów i często zbyt szeroką do przeciskania się w miejskich korkach.
Jego żywiołem jest trasa
Ale zatłoczone europejskie miasta nie są naturalnym środowiskiem BMW R 18 B. Ten sprzęt został stworzony do jazdy amerykańskimi szosami – kultowa Route 66 sama przychodzi tu na myśl, a to, że w praktyce jej pozostałości są reliktem dla turystów, niewiele zmienia. Takich tras (często nawet ciekawszych) w USA nie brakuje.
U nas klimat ten można poczuć, zjeżdżając z autostrady czy drogi ekspresowej na krajówkę czy nawet drogę powiatową. Bo kolejną cechą BMW R 18 B jest to, że choć motocykl ten rozpędza się do ponad 180 km/h, to jego charakter bardziej pasuje do nieco wolniejszej i relaksującej jazdy. Pomaga w tym puszczenie odpowiedniej muzyki.
BMW R 18 B wyposażone jest nawet w cztery (dwa standardowe z przodu w owiewce i dwa w bocznych kufrach, wymagające dopłaty 3520 zł) głośniki sygnowane przez Marshalla. Może nie oferują one jakości dźwięku rodem z sali koncertowej, ale przy hałasie ruchu drogowego ważniejsze jest to, że są na tyle głośne, aby faktycznie spełniały swoje zadanie nawet podczas szybszej jazdy.
Skoro o dźwięku mowa, to nie można tu nie wspomnieć o innym (nawet ważniejszym) jego źródle, czyli wydechu. Ogromny dwucylindrowy silnik (który zaskakująco chętnie wkręca się na obroty) brzmi naprawdę rasowo, a całej ścieżce dźwiękowej charakteru dodaje to, że po odpuszczeniu gazu i spadnięciu obrotów w okolice 1500 obr/min słychać głośne strzały z wydechu.
Źródła: WP
Warto jednak pamiętać, że choć BMW R 18 B lubi trasy i ma miejsce dla pasażera, to jest przede wszystkim motocyklem jednoosobowym. Siedzenie dla kierowcy jest bardzo wygodne (w testowanym egzemplarzu była to opcjonalna kanapa Option 719), ale już za nim jest niewiele miejsca. To raczej opcja, żeby kogoś podwieźć, a nie do tego, aby wybrać się w podróż po Europie we dwoje. Dla osób szukających tego drugiego jest R 18 Transcontinental z fotelem pasażera.
Jak na tak wielki motocykl, R 18 B ma niezbyt duże lusterka. Tak, wyglądają one dobrze, ale wydaje się, że przy takiej maszynie można było zaprojektować coś większego i równie ładnego. Natomiast tym, co urosło w stosunku do podstawowego R 18 i na pewno przyda się na trasie, jest zbiornik paliwa. W podstawowym modelu ma on niezłe 16 l pojemności, ale w baggerze (i Transcontinentalu) są to aż 24 l. W efekcie zasięg może wynieść nawet blisko 500 km, a 400-kilometrowa trasa na pewno nie będzie wymagała przerwy na tankowanie.
Na zbiorniku paliwa znalazł się też schowek na telefon, który wyposażony jest w chłodzenie, co oznacza, że działający Bluetooth i grzejące słońce nie będą problemem. Warto przy tym pamiętać, żeby po jeździe zabrać telefon ze sobą, bo centralny zamek zamyka tylko kufry, a wspomniane miejsce na smartfona jest zawsze dostępne. Skoro o telefonie mowa, to pewną oldschoolowością można nazwać to, że mamy do dyspozycji gniazdo 12 V, ale już nie USB.
Silnik cały czas robi wrażenie
Już przy pierwszym kontakcie z BMW R 18 największe moje zainteresowanie budził silnik. Reklamowana jako największy seryjny dwucylindrowy bokser w historii jednostka robi wrażenie samym swoim wyglądem, a szczególnie wielkością. Choć pojemność 1,8 l w cruiserach to dziś nic dziwnego, to po rozłożeniu jej w dwa wystające na boki cylindry wydaje się jeszcze większa niż u widlastych konkurentów.
Najważniejsze jednak jest to, jak ten silnik pracuje. Na wolnych obrotach (szczególnie jak jeszcze one spadną po rozgrzaniu się motoru) generuje spore wibracje i gdy np. będziemy stać na światłach, doświadczymy chodzącej na boki kierownicy. Podczas spokojnej jazdy w niższym zakresie obrotów wibrować potrafi też ogromna owiewka R 18 B, ale z drugiej strony wielki bokser chętnie wchodzi na obroty, brzmiąc wtedy całkiem agresywnie i zyskując na kulturze pracy.
Silnik jest też kolejnym dowodem na to, że motocykl ten lepiej czuje się na trasie. Mimo sporej wielkości, przy wyższych prędkościach zaczyna działać niezła aerodynamika i można uzyskać spalanie na poziomie 4,7 l/100 km. Jednak w godzinach szczytu w mieście, gdy pokonuje się dystanse ok. 10 km na raz, można zobaczyć wynik nawet powyżej 10 l/100 km.
Osiągi natomiast należy określić jako "wystarczające". Przy tej masie moc 91 KM przy 4750 obr/min nie jest wartością zawrotną, ale ważniejszy jest maksymalny moment obrotowy wynoszący 158 Nm przy 3000 obr/min. Do dynamicznego ruszenia spod świateł czy wyprzedzania wartości te są dostateczne, a wielkość i charakter R 18 B oznacza, że o sportowym podejściu można zapomnieć.
Typowo dla BMW napęd przenoszony jest za pomocą 6-biegowej skrzyni i wału napędowego. Do tego R 18 B może mieć coś, co ułatwia manewrowanie tym okrętem na dwóch kołach – wsteczny (wymagający dopłaty blisko 4600 zł). Również on został rozwiązany w sposób pasujący do charakteru tej maszyny. Zamiast przycisku na kierownicy, jak w K 1600, przy lewej kostce umieszczono sporą chromowaną dźwignię włączającą wsteczny.
Źródła: WP
Oldschoolowy wygląd, nowoczesna technologia
BMW R 18 B wygląda świetnie – nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Motocykl ten robi wrażenie swoją prezencją nawet na tych, którzy nie są fanami cruiserów czy motocykli w ogóle. Jadąc na nim, trzeba przyzwyczaić się do tego, że przyciąga wzrok innych kierowców i przechodniów (choć tu część zasług można przypisać wspomnianemu już wydechowi). Po prostu klasyka, szczególnie w takim wydaniu, zawsze działa.
Jednak pamiętajmy, że mowa tu o nowym (i drogim nawet jak na tę markę) BMW, a zatem nie może być to motocykl prymitywny. Jest wręcz odwrotnie. Pokazuje to choćby duży wyświetlacz, ale jeszcze bardziej adaptacyjny tempomat. Tak, R 18 B jest jednym z pierwszych modeli niemieckiej marki (i w ogóle), który wyposażony jest w przedni radar automatycznie utrzymujący odległość od poprzedzającego pojazdu.
Oprócz samej prędkości ma on dwa regulowane parametry. Pierwszym jest odległość – są trzy jej poziomy do wyboru. Natomiast drugim to, czy hamowanie i przyspieszanie ma być bardziej agresywne czy może spokojniejsze.
W naszym klimacie zdecydowanie warto dopłacić za podgrzewanie manetek i siedzenia. W obu przypadkach regulacja jest pięciostopniowa. Jedynym minusem jest to, że aby do niej dotrzeć, trzeba przebić się przez długie menu opcji komputera pokładowego. Tradycyjne przyciski byłyby zdecydowanie wygodniejsze.
Amerykański styl, niemieckie wykonanie
Gdy po odebraniu BMW R 18 B koledzy z redakcji zapytali mnie o pierwsze wrażenie, użyłem niecenzuralnego (acz pozytywnego) określenia. I ono idealnie pasuje do tego motocykla. Swoim charakterem, wyglądem, wielkością, chęcią zaznaczenia pozycji na drodze "Berlin built" bagger idealnie pasuje do obrazu luźnego i rebelianckiego stylu życia kojarzonego z takimi maszynami.
Styl, choć wyróżniający się dzięki silnikowi, to zdecydowanie klimat pełnokrwistego teksańskiego steku. Choć skoro mowa o tym, co trafiło do USA z Niemiec, to raczej powinienem powiedzieć, że ociekający sosami hamburger. BMW R 18 B na pewno ma to coś.
Z drugiej strony motocykle tego typu (też te spod znaku Harleya-Davidsona czy Indiana) często kojarzone są z nieco starszymi, a przynajmniej bardziej dojrzałymi osobami. Więc bogate wyposażenie i liczne dodatki (nie tylko stylistyczne, ale też technologiczne – przede wszystkim z zakresu komfortu) są jak najbardziej oczekiwane.
I to pasuje do BMW, marki bądź co bądź premium. Więc R 18 B (dzięki radarowi) oferuje nawet więcej niż K 1600. Do tego maszyna już wizualnie sprawia wrażenie solidnego produktu z wyższej półki. Tu wystarczy wspomnieć o takim detalu jak miękkie podszybie, którego zapewne prawie nigdy nie będzie się dotykać, ale jeśli już się to zrobi, to będzie można poczuć, za co się zapłaciło.
A zapłacić trzeba niemało, bo cennik BMW R 18 B otwiera kwota 127 800 zł. Przy czym dołożenie kilku dodatków i akcesoriów stylistycznych spokojnie podniesie tę kwotę o kilkanaście tysięcy złotych. Nie jest to tani motocykl, ale z drugiej strony amerykańscy konkurenci potrafią być jeszcze drożsi. Więc BMW również tu ma mocny argument w walce z klasyką wśród baggerów.