Pierwsza jazda: BMW K 1600 – pożeracze europejskich i amerykańskich dróg
Setki czy nawet tysiące kilometrów przed tobą, autostrady, piękne górskie drogi i nadmorskie bulwary. A wszystko to w pozwalającym się zrelaksować komforcie połączonym z przyjemnością jazdy na motocyklu. Właśnie do tego zostały stworzone BMW K 1600 – maszyny, które można podzielić na dwie grupy – niemiecką i amerykańską.
Turystyka i BMW – gdy wypowie się te dwa słowa, to każdemu motocykliście przychodzą na myśl GS-y. Co jednak jeśli nie mamy zamiaru zjeżdżać z asfaltu, a do tego chcielibyśmy dorzucić jeszcze trochę komfortu? To miejsce dla linii K 1600, czyli krążownika na dwóch kołach rodem z Niemiec, napędzanego 6-cylidrowym, rzędowym silnikiem. Ten topowy turystyk BMW przeszedł właśnie sporo zmian, dzięki którym jest jeszcze lepszym sposobem na dalekie podróże.
Dwa oblicza BMW K 1600
BMW K 1600 dostępne jest w czterech wersjach i wygląda to trochę, jakby producent nie mógł się zdecydować, jaki charakter nadać tej maszynie. Jednak ma to sens – bez mnożenia modeli BMW oferuje coś dla fanów różnych styli. Ogólnie odmiany te można podzielić na niemieckie (europejskie) i amerykańskie. I chodzi tu o wygląd, a nie dostępność, gdyż wszystkie dostępne są po obu stronach oceanu.
Mamy zatem BMW K 1600 GT oraz K 1600 GTL, czyli modele stylizowane jak niemiecka marka przyzwyczaiła nas już lata temu. Mamy więc lekko unoszące się ku górze końcówki układu wydechowego i boczne kufry w charakterystycznym kształcie. Patrząc na tył tego motocykla z daleka można odgadnąć, że mamy do czynienia z BMW. Odmiana GT ma jedynie kufry boczne, natomiast GTL również centralny będący też oparciem dla pasażera.
Dla zwolenników bardziej rzucającego się w oczy stylu są bardziej amerykańskie BMW K 1600 B (bagger) i K 1600 Grand America. Najbardziej rzucającą się w oczy różnicą są bardziej agresywnie wyglądające boczne kufry z wbudowanymi zygzakowatymi światłami i niżej poprowadzony wydech. Do tego nieco zmieniona przednia owiewka, inna kanapa, a w wersji Grand America dodatkowe przednie podnóżki i głośniki wbudowane w oparcie dla pasażera.
Tu nic nie jest małe
BMW K 1600 to klasa ciężka. Najlżejsza wersja GT gotowa do jazdy waży 343 kg, a Grand America 367 kg. Dopuszczalna masa całkowita to 560 kg. Zatem mowa o motocyklu, który z pasażerem i bagażem bez problemu przekracza pół tony. I całość sprawia wrażenie, jakby inżynierowie po prostu nie przejmowali się dodawanie kolejnych kilogramów (choć na pewno tak nie było).
Idealnym podsumowaniem tego jest silnik. To coś rzadko spotykanego – sześciocylindrowa rzędowa konstrukcja ustawiona poprzecznie. Choć BMW chwali się, że to najwęższa taka konstrukcja na świecie. Choć K 1600 ma okrągły metr szerokości, to sam ważący 102,6 kg silnik już tylko 555 mm.
Jego pojemność to 1649 cm3. Został on zmodyfikowany i dostosowany do normy Euro 5. Przy tym zachował maksymalną moc 160 KM, ale dostępną wcześniej niż poprzednio – przy 6750 obr./min. Maksymalny moment po zmianach wzrósł o 5 Nm do 180 Nm przy 5250 obr./min. Napęd przekazywany jest za pośrednictwem skrzyni z quickshifterem i wału. Natomiast przy manewrowaniu tak dużą i ciężką maszyną pomaga bieg wsteczny.
Wycieczkowiec na dwóch kołach
Chyba łatwiej jest napisać, czego BMW K 1600 nie ma na pokładzie, niż wymienić to, co znajduje się na liście wyposażenia. Nowa wersja niemieckiego turystyka otrzymała ekran o przekątnej aż 10,25 cala – jest to ten sam system, który montowany jest w modelu R 1250 GS. Ma on nawigację, wygodny dostęp do wszystkich wskazań i opcji motocykla, ale przede wszystkim tak duży ekran zapewnia dobrą czytelność. Jedynie brakuje mu obsługi Apple CarPlay i Android Auto.
Na pokładzie każdej wersji znaleźć się może radio i ulepszony zestaw audio z głośnikami z przodu (w modelu Grand America również tyłu). Natomiast na owiewce po lewej stronie zbiornika paliwa umieszczono cztery przyciski, których funkcje można samemu ustawiać i w ten sposób wykonywać część czynności bez potrzeby przebijania się przez menu systemu komputerowego.
O komfort dba elektrycznie regulowana duża przednia szyba, którą przy 183 cm wzrostu mogłem ustawić zarówno tak, aby zapewniała wentylację przez górną część kasku, jak i całkowicie osłaniała mnie od wiatru. Zaraz pod nią umieszczono schowek na telefon z gniazdem USB-C. Jak przystało na turystyczną maszynę, dwa kolejne małe schowki znaleźć można przed nogami, wbudowane w owiewkę.
Komfort, komfort i jeszcze raz komfort
Niezależnie od wersji BMW K 1600 to motocykl stworzony z myślą o długich trasach, a to oznacza, że najważniejszym zadaniem inżynierów było zapewnienie maksymalnego komfortu podróży. Oprócz wspomnianej już szyby, również rozbudowane owiewki dobrze chronią przed wiatrem. Pozycja siedząca jest wygodna, ale kształt samej kanapy zależy od wersji.
W przypadku BMW K 1600 GT siedzi się zdecydowanie wyżej – regulowane siedzenie może być na wysokości 810 lub 830 mm. Tu pozycja ma być nieco bardziej sportowa. W przypadku pozostałych trzech modeli mamy do czynienia z nieco różniącymi się kanapami, ale we wszystkich przypadkach kierowca siedzi na wysokości 750 mm. Podgrzewane może być miejsce kierowcy, ale też pasażera.
Nowe BMW K 1600 otrzymało poprawione elektronicznie sterowane zawieszenie. Nie jest niespodzianką, że przy tej masie i charakterze motocykla nie jest ono sportowe i zmiany kierunku na krętych drogach nie będą tak ostre, jak można by chcieć, ale płynne przerzucanie maszyny z łuku w łuk okazuje się zaskakująco proste. Jednak to tylko dodatek, taka przeciwwaga do tego, że zawieszenie turystycznego BMW zapewnia maksimum komfortu. Świetnie wybiera wszelkie nierówności płynąc po asfalcie.
Oczywiście na pokładzie nie zabrakło też elektroniki wspomagającej kierowcę, która poprawia bezpieczeństwo, ale też komfort, jak system kontroli momentu obrotowego. W trybach jazdy "rain" oraz "road" zapewnia on maksymalną stabilność, natomiast przy ustawieniu "dynamic" działa bardziej agresywnie.
Turystyk ostateczny
BMW K 1600 to topowy model turystyczny niemieckiej marki. Na ma tu więc oszczędności. Na pokładzie może znaleźć się wszystko, co BMW ma do zaoferowania. Jest nowocześnie, komfortowo i ze sporą mocą. To motocyklowy odpowiednik luksusowej limuzyny, a to przekłada się też na cenę.
Najtańsze BMW K 1600 GT "zaczyna się" od 110 500 zł. Wersja K 1600 B kosztuje raptem 100 zł więcej, więc tu wybór będzie zależał głównie od gustu i preferencji. Mi osobiście podoba się tył "baggera", który chyba najlepiej określić mówiąc, że jest bardziej cool. Trochę więcej się tam dzieje, ale też sprawia wrażenie, że właściciel jest bardziej wyluzowany niż bardziej sportowy tradycjonalista na GT.
W przypadku dwóch pozostałych wersji różnice są większe. BMW K 1600 GTL to wydatek przynajmniej 119 200 zł, ale jeszcze bogatsze K 1600 Grand America to już koszt 126 000 zł, który po dołożeniu pakietu Comfort za 5100 zł staje się turystykiem kompletnym.
O innym stylu i charakterze modeli B i Grand America świadczy też dostępna dla nich wersja Midnight z malowaniem mającym przypominać rozgwieżdżone niebo. Jest to coś, co zostało zaczerpnięte z amerykańskich maszyn i stylu modnego za oceanem. Oczywiście do wszystkich czterech odmian dostępnych jest trochę dodatków stylistycznych pozwalających na spersonalizowanie swojej maszyny.