Światła LED: oszczędność może nas sporo kosztować
Coraz więcej poruszających się po naszych drogach samochodów wyposażonych jest w światła do jazdy dziennej wykonane w technologii LED. To oszczędność i pewność, że w ciągu dnia przez zapomnienie nie pojedziemy zupełnie bez świateł. Część polskich kierowców nie używa ich jednak właściwie, narażając się na mandat i stwarzając zagrożenie na drodze.
Wprowadzony w 2007 roku obowiązek jazdy na światłach również w ciągu dnia jest zmorą kierowców. Statystyki wypadków nie pokazały radykalnego wzrostu bezpieczeństwa, a zmotoryzowani borykają się z prozaicznymi problemami. Przede wszystkim o włączeniu świateł można zapomnieć. Wówczas narażamy się na mandat w wysokości 100 zł i dwa punkty karne. Kłopotliwe jest również to, że używane przy każdej przejażdżce żarówki reflektorów często się przepalają. To powoduje nie tylko konieczność kupna nowej za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych, ale także jej wymiany. W wielu kilku- czy kilkunastoletnich samochodach może okazać się to operacją o sporej skali trudności. Dodatkowo używanie świateł mijania również w dzień podwyższa spalanie, i choć wartości te są marginalne, wielu kierowców widzi w tym zjawisku jeden z ważniejszych powodów częstszych wizyt na stacjach paliw. Problem ten można jednak łatwo rozwiązać.
Światła do jazdy w ciągu dnia stają się coraz popularniejsze. Zamontowane z przodu elementy wykonane w technologii LED pobierają znacznie mniej prądu niż żarówki i są od nich wielokrotnie trwalsze. Dodatkowo w wyposażonym w nie samochodzie podczas jazdy za dnia nie świecą się tylne lampy, co powoduje dalsze oszczędności. Niestety, wielu polskich kierowców nie wie, jak poprawnie z nich korzystać.
By podróżowanie na światłach do jazdy dziennej było legalne, nie wystarczy odpowiednia pora doby. Konieczne są jeszcze odpowiednie warunki atmosferyczne. Tymczasem istotnym problemem jest rosnąca liczba przypadków jazdy jedynie na światłach dziennych w czasie opadów deszczu lub śniegu. Oświetlenie, które spełnia swoją rolę w czasie ładnej pogody, zupełnie się wówczas nie sprawdza. Samochód kierowcy korzystającego w deszczu wyłącznie z dziennych LED-ów jest bardzo słabo widoczny, a w razie nawet lekkiej mgły staje się zupełnie niedostrzegalny. Nadmierna oszczędność może narazić takiego zmotoryzowanego na mandat w wysokości od 20 do 500 zł.
W przypadku wielu nowych modeli aut światła do jazdy dziennej wkomponowane są w reflektory, a ich praca sterowana jest systemem, pobierającym informacje z czujnika natężenia oświetlenia zamontowanego na przedniej szybie. Gdy zapada zmierzch, albo wjeżdżamy do tunelu, samochód automatycznie zapali światła mijania. Podobnie jest zazwyczaj w razie deszczu. Wówczas towarzyszące opadom zachmurzenie sprawia, że jest ciemniej i do gry wchodzi elektronika. Latem może się jednak zdarzyć, że opady występują jednocześnie z dość intensywnym światłem słonecznym, co potrafi skutecznie oszukać system. Bezrefleksyjne zdanie się na wyposażenie samochodu może więc skutkować mandatem i stworzeniem sporego zagrożenia. O zmianie świateł na odpowiednie zawsze pamiętać muszą osoby, które postanowiły same wyposażyć w LED-y swoje auta. I wśród nich zdarza się jednak spotkać zapominalskich.
tb/sj/tb