Jedną z najbardziej znienawidzonych przez kierowców służb mundurowych jest straż miejska. Zmotoryzowani uważają, że głównym sensem funkcjonowania tej formacji jest nakładanie mandatów na posiadaczy aut. Jak pokazał raport NIK-u z 2011 r., niewiele się mylą. W ciągu roku od kontroli niewiele się zmieniło.
Mieli dbać o porządek publiczny i reagować w sytuacjach, w których na interwencję policji nie można się doczekać. Zajmują się jednak głównie wzbogacaniem lokalnych budżetów kosztem kierowców. Taki właśnie obraz funkcjonowania polskiej straży miejskiej i gminnej wyłonił się z pokontrolnego raportu Najwyższej Izby Kontroli opublikowanego w maju 2011 r. Straż miejska w odniesieniu do kierowców coraz ściślej dubluje działania policji; chodzi tu przede wszystkim o kontrolowanie prędkości pojazdów – argumentowano w dokumencie. W latach 2005-2009 wzrost wykroczeń ujawnionych przez straż miejską w skali całego kraju wyniósł 23 proc. NIK zwrócił jednak uwagę na to, że liczba interwencji w najważniejszej dla obywateli sprawie porządku publicznego wzrosła średnio zaledwie o 2,7 proc. Zwiększyła się za to znacząco - o blisko 200 proc. - ogólna liczba wykrywanych przewinień komunikacyjnych. W 2005 r. stanowiły one 27,4 proc., a w 2009 r. już 65,2 proc. ogólnej liczby wszystkich ujawnionych wykroczeń. Ich liczba
zwiększyła się o 22,7 proc. w tych jednostkach, które posiadały fotoradary, natomiast w pozostałych, które fotoradarów nie posiadały, liczba tych samych wykroczeń wzrosła tylko o 2,5 proc.
Najwyższa Izba Kontroli obnażyła prawdziwy cel powoływania przez władze lokalne straży miejskiej lub gminnej. Należałoby spodziewać się, że w państwie prawa takie wyniki kontroli państwowej instytucji sprawią, że samorządy wprowadzą zmiany w funkcjonowaniu swoich jednostek. Nic takiego jednak się nie stało. W Lublinie, który był kontrolowany w 2011 r., w pierwszym półroczu 2012 r. za niestosowanie się do znaku, sygnału lub polecenia osoby kierującej ruchem ukarano 5310 kierowców i wypisano mandaty na łączną kwotę 544, 2 tys. zł. Za samo przekroczenie prędkości w tym czasie wypisano tam 4157 mandatów na kwotę 691,7 tys. zł. Tymczasem w całym 2011 lubelska straż miejska tylko za pierwsze z tych przewinień wypisała 5775 mandatów na kwotę blisko 579,4 tys. zł.
W innych miastach wcale nie jest lepiej. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, w Łodzi w 2011 r. przyrost liczby kontroli pojazdów przeprowadzanych przez strażników miejskich względem roku 2010 wyniósł 50 proc. Łódzcy strażnicy miejscy okazali się jednak mniej zaangażowani w kontrole dworców. Tu wzrost nie sięgnął nawet 7 proc.
Oczywiście należy pamiętać, że straż miejska jest służbą reagującą na doniesienia mieszkańców. Jeśli lwia część z nich dotyczy nieprawidłowo zaparkowanych samochodów, nie należy się dziwić statystykom. W przypadku kontrolowania prędkości nie można jednak wysunąć tego argumentu.
_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _
tb/