Niespotykany chaos może towarzyszyć niedzielnemu wyścigowi Formuły 1 o Grand Prix Włoch na torze w Monzy - ostrzegają włoskie media.
Taki może być rezultat strajku straży miejskiej, do jakiego dojdzie właśnie tego dnia, jeżeli niepowodzeniem zakończą się czwartkowe rozmowy związkowców z władzami miasta.
Niedziela może przejść do historii jako wyścig o "Grand Prix chaosu" - podkreśla włoska agencja prasowa Ansa.
Strajk strażników miejskich - po trzy godziny na każdej zmianie ich pracy - zbiegnie się bowiem w czasie z największym napływem kibiców Formuły 1 między godz. 10-13 i 16-19.
Łatwo, podkreśla się, wyobrazić sobie, co może się dziać w Monzy: gigantyczne korki, kolejki przy wjazdach na parkingi, totalny paraliż komunikacyjny.
Straż miejska grozi poważnym w skutkach strajkiem domagając się poprawy warunków pracy i godzin poszczególnych zmian oraz zapewnienia większego bezpieczeństwa funkcjonariuszom.
Związkowcy, reprezentujący tę formację, są gotowi odwołać niedzielną akcję protestacyjną, ale tylko wtedy, gdy - jak wyjaśnili - przekonają się o gotowości władz do spełnienia ich postulatów.
_ Sylwia Wysocka _