Śledztwo ws. wypadku, w którym zginęła kobieta w 9. miesiącu ciąży
Łódzka prokuratura wszczęła śledztwo ws. tragicznego wypadku, w wyniku którego w sylwestrową noc zginęła 31-letnia kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży. Dziecko, w stanie krytycznym, urodziło się poprzez cesarskie cięcie w szpitalu. - Zaczepili, tłukli kijami i ten człowiek zaczął uciekać. Pod samochód wpadła jakaś kobieta. Ja się nie zatrzymywałem, uciekałem. Strach był - powiedział świadek wypadku w Łodzi.
Do zdarzenia doszło na ul. Wojska Polskiego w Łodzi. Jak ustalono, grupa agresywnie zachowujących się osób wyszła na drogę, by przywitać Nowy Rok. Zatrzymywali jadące pojazdy i uderzali je kijami bejsbolowymi. Gdy zaczęli zachowywać się coraz bardziej agresywnie, 67-letni kierowca toyoty, obawiając się o bezpieczeństwo, próbował odjechać z tego miejsca. Po przejechaniu kilku metrów, zauważył leżącą na ulicy kobietę, która być może zaczepiła się o samochód.
Jak się okazało, kobieta była w dziewiątym miesiącu ciąży. Ranną przewieziono najpierw do szpitala w Zgierzu, a następnie do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie nastąpił poród. Dziecko urodziło się w stanie krytycznym. Kobieta trafiła do szpitala im. Kopernika, gdzie zmarła w wyniku odniesionych ran. Tam badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało, że miała ponad 2,2 promila.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie. Zlecona została sądowo-lekarska sekcja zwłok. - Kobieta doznała poważnych obrażeń, ale niezbędne jest ustalenie, jakie konkretnie były to obrażenia, a przede wszystkim, jaki był mechanizm, czyli, w jakich okolicznościach mogły one powstać - powiedział w czwartek rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Kierowca toyoty był trzeźwy. Jak ustalono, 67-latek wraz z żoną, córką i wnuczką wracał po północy z pokazów fajerwerków. Panował wówczas wzmożony ruch. Przy ul. Wojska Polskiego samochód miał być zaatakowany kijami bejsbolowymi. Auto zostało poddane oględzinom. - Nie ujawniono uszkodzeń, które wskazywałyby na potrącenie. Widoczne są jedynie wgłębienia, których wstępna ocena może wskazywać na to, że powstały w wyniku np. uderzenia kijem bejsbolowym - powiedział prokurator.
Fakt, że samochód został w ten sposób zaatakowany potwierdzać ma zapis wideorejestratora z volkswagena, który jechał za toyotą. Z zapisu nie wynika, w jakich okolicznościach doszło do powstania obrażeń ciała u ciężarnej kobiety.
- Z zapisu wynika, że toyota była atakowana przez grupę osób kijami bejsbolowymi, natomiast po tym, jak minęła tą grupę, kobieta leżała na jezdni. Dokładnie ustalamy jak do tego doszło, a przede wszystkim, czy kobieta została przejechana, potrącona, czy też sama się przewróciła - zaznaczył Kopania.
Prokuratura przesłuchała już kierowcę volkswagena; zabezpieczono zapis z jego wideorejestratora. Trwają przesłuchania świadków; do śledczych zgłaszają się osoby postronne, które nie wchodziły w skład grupy agresywnych osób. Prokuratura apeluje o zgłaszanie się kolejnych świadków. - Sytuacja jest niejednoznaczna, robimy wszystko, żeby wszelkie wątpliwości rozwiać - podkreślił prokurator.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.