Seat Leon Cupra R: zapowiedź nowej marki i najlepszy przednionapędowiec na rynku
Ma wszystko, aby stać się najlepszym autem przednionapędowym na rynku. Odniosłem wrażenie, że Seat Leon Cupra R właśnie taki jest.
Jest jednak przede wszystkim doskonałą reklamą nowej marki Cupra. Najmocniejszy Seat w historii to ostatni taki samochód w gamie hiszpańskiego producenta. Dopisek Cupra do sportowych Seatów odchodzi powoli w przeszłość, ale z jakim hukiem. Cupra staje się submarką, którą zapowiada Leon Cupra R.
Podczas prezentacji dynamicznej tego samochodu dowiedziałem się, że pierwszy Cupra Leon będzie zbudowany na bazie nowej generacji Seata Leona. Jeśli będzie jeździł tak dobrze jak Leon Cupra R, to już teraz składam gratulacje.
Umówmy się, że dla przednionapędowego hot hatcha moc rzędu 300 KM to już trochę za dużo. Pojawiają się problemy z trakcją, o czym przekonali się m.in. właściciele Focusa RS drugiej generacji. Nawet przekonstruowane zawieszenie nie pomogło. Jednak od tego czasu minęło kilka lat, a w inżynierii to epoka.
Twórcy Hondy Civic Type R pokazali, że wartość 300 nie jest granicą, której nie można przełamać. Seat Leon Cupra R ze swoim 310-konnym motorem dołącza do bardzo wąskiego grona ponadtrzystukonnych hot hatchy z przednim napędem, w których para nie idzie w gwizdek.
Przyczepność zdefiniowana na nowo
Postawiono na trakcję. Ogumienie Michelin Pilot Sport Cup 2 prawie nie ma bieżnika pomimo dopuszczenia do ruchu drogowego. Opony mają rozmiar 235/35 R19 i niewiarygodną przyczepność. Na czeskich drogach publicznych, przy zachowaniu odrobiny zdrowego rozsądku, trudno było przełamać granicę strachu, by zbadać gdzie leży granica przyczepności. Auto zachowywało się podczas jazdy jak wyścigowy bolid, nie jak sportowe auto na drogę.
Po części to zasługa aerodynamiki poprawionej pod kątem docisku o 12,5 proc. Odpowiadają za to elementy wykonane z kompozytów węglowych. Poszerzono także rozstaw kół, a jednocześnie nadwozie, które prezentuje się dzięki temu bardziej agresywnie.
Samochód rusza z miejsca jak rakieta, jak gdyby miał napęd na cztery koła. Tak samo zachowuje się w zakręcie. Gdy dodać gazu na wyjściu, zaczyna pracować szpera. Blokuje mechanizm różnicowy i jednocześnie kierownicę w położeniu do skrętu. Nie wyrywa jej. Potem auto wystrzeliwuje z łuku jak torpeda. Szukanie punktu, w którym włączy się system ESC okazało się zadaniem ponad moje siły. Choć pracowało w normalnym trybie, czyli najbardziej czułym, nie włączyło się ani razu podczas około półgodzinnej, dość szalonej przyznam jazdy.
Układ jezdny jest oczywiście sztywny, ale nieprzesadnie. Adaptacyjne amortyzatory są wystarczająco wydajne w ustawieniu komfortowym, by to najtwardsze tłumienie zostawić sobie na specjalną okazję. Układ kierowniczy pracuje mięsiście, a chwyt na wieńcu kierownicy jest pewny jak śmierć. Jej zamszowe obicie to najlepsze co można było zrobić we wnętrzu. Tak samo jak pozostawienie tych samych, wygodnych foteli co w Cuprze 300. Jedyna wpadka to jasne i przez to nieczytelne tarcze wskaźników.
+10 KM mocy i +100 proc. radości
Pomiędzy zakrętami Cupra R wcale nie zostanie z tyłu za mocniejszymi autami. Przyspiesza piekielnie szybko. Wystarczy wspomnieć, że setkę robi w 5,8 s. Elastyczność jest zdumiewająca, ale dopiero rzut oka w dane techniczne wszystko wyjaśnia. 380 Nm jest dostępne w absurdalnym zakresie obrotów 1500-5700. Zachowuje się jak silnik elektryczny. Do tego dodajmy krótko zestopniowaną przekładnię z mechanizmem pracującym wybitnie precyzyjnie i mamy wszystko.
Fantastycznie mocny silnik brzmi też dobrze. Co prawda nie strzela z wydechu tak często jak Focus RS czy Hyundai i30 N, ale za to sam dźwięk podczas przyspieszania, metaliczny gwizd powiązany z buczeniem wydechu oceniam na maksimum. A podczas normalnej jazdy jest cichy. Jest też wygodnie i zupełnie normalnie jak w każdym Seacie Leonie.
Gdy auto wymaga zatrzymania, Seat nie zawodzi. Potężne, 370-milimetrowe tarcze hamulcowe z przodu i 310-milimetrowe z tyłu robią swoje raz po raz między zakrętami. A jest co robić, bo prędkości są wysokie. Zaciski noszą duże logo Brembo, ale Seat nie ukrywa drugiego, mniejszego. Ich przeznaczeniem jest marka Audi, o czym świadczy logo producenta tak na zacisku jak i na klocku. Z takim ogumieniem hamulce muszą być najlepszej jakości.
Po bardzo, bardzo krótkim teście nie sposób ocenić inaczej to auto niż 10/10. Ma wszystko, czego bym oczekiwał i jeszcze dużo ponad to. Już standardowy Seat Leon Cupra 300 jest kapitalnym autem na drogi, a tu mamy jeszcze torową bestię, z zachowaniem wszystkich zalet auta codziennego. Dlatego kosztuje krocie.
Cena 182 100 zł za wersję z manualną skrzynią biegów i 187 500 zł za wersję z automatem i 300-konnym silnikiem czyni z Cupry R najdroższego hot hatcha w swojej klasie. Czy jest wart tej ceny? To już pozostawmy do oceny potencjalnym klientom.
W Polsce będzie ich 13, na całym świecie 799. Mam jednak dobrą wiadomość. Jeżeli nie zdążycie kupić swojej wymarzonej Cupry R, poczekajcie kilka miesięcy na Cuprę ST R. Tak jest, ten sam samochód w wersji kombi. Być może jeszcze z napędem na cztery koła. To już będzie czyste szaleństwo. I chyba o to chodzi w nowej marce Cupra.