Mógł myć samochody w warsztacie volkswagena albo prowadzić z ojcem tor gokartowy pod Kerpen. Postawił na wyścigi, zawojował je i odcisnął na nich ślad głęboki. Głęboki aż do bólu - pisze "Gazeta Wyborcza".
Co będziemy wspominać po Michaelu Schumacherze, który tydzień temu na GP Brazylii zakończył karierę?
W pamięci kibiców najwspanialszym kierowcą Formuły 1 był Brazylijczyk Ayrton Senna, trzykrotny mistrz świata. Juan Manuel Fangio był tak uwielbiany, że pewnie więcej czasu spędził na ramionach rodaków niż na ziemi. Alain Prost, Jim Clark i wielu innych podziwiano, bo byli dżentelmenami wyścigów. A Schumacher? Schumacher, choć tytuł mistrza świata wywalczył aż siedem razy, jest tylko "najbardziej utytułowany". I to dlatego, że z faktami dyskutować nie sposób.