Samochody, które naprawdę palą najmniej
Katalog między bajki
Zakup samochodu to dla większości z nas poważna inwestycja. Nic więc dziwnego w tym, że spodziewamy się otrzymać dokładnie to, co nam obiecano. Pod względem spalania, w zasadzie nie ma na to szans.
Zakup samochodu to dla większości z nas poważna inwestycja. Nic więc dziwnego w tym, że spodziewamy się otrzymać dokładnie to, co nam obiecano. Pod względem spalania, w zasadzie nie ma na to szans. By umożliwić łatwe porównywanie spalania samochodów, Unia Europejska wprowadziła obowiązkowy cykl badania zapotrzebowania samochodu na paliwo. Całość odbywa się w laboratorium, by warunki przeprowadzania testu były porównywalne. Problem polega na tym, że cykl tak naprawdę nie odpowiada temu, jak w rzeczywistości użytkuje się samochody.
Zużycie paliwa samochodów określa się, wykorzystując Nowy Europejski Cykl Pomiarowy (oryginalny skrót NEDC). Zimny samochód zostaje uruchomiony i na rolkach w laboratorium przejeżdża cztery, 200-sekundowe cykle ze średnią prędkością 18,7 km/h i maksymalną 50 km/h. Próba zaplanowana jest tak, jakby auto pokonało odległość nieco ponad 4 km, a podczas testu stało w sumie przez 4 minuty, co daje 20 proc. trwania całego pomiaru. Cykl pozamiejski trwa 400 sekund, podczas których samochód porusza się ze średnią prędkością 62,6 km/h i maksymalną 120 km/h. Taki sposób dokonywania pomiaru sam w sobie daje pole do wielu nadużyć. Przykładowo na rozwinięcie 50 km/h "w mieście" samochód ma 26 sekund. Z kolei "poza miastem", kiedy na prędkościomierzu musimy zobaczyć 120 km/h, wystarczy, że wartość ta jedynie zostanie osiągnięta. Potem samochód może natychmiast zwolnić.
Czy tak właśnie kierowcy jeżdżą po drogach? Oczywiście nie. Jeśli zależy nam na oszczędnym aucie, warto sprawdzić, ile w niezależnych testach spalił dany model. Wyniki takich prób opublikował brytyjski magazyn "What Car?". Oto najoszczędniejsze modele w poszczególnych kategoriach.