Niski kurs dolara sprawia, że samochody w USA są bajecznie tanie - pisze "Gazeta Wyborcza".
Najtańsza wersja limuzyny Chrysler 300C z sześciocylindrowym silnikiem 2,7 litra kosztuje w USA bez podatków 25,3 tys. dolarów, czyli równowartość 62,4 tys. zł. W Polsce 153,4 tys. zł (bez podatku VAT)
. Najtańsza wersja Mercedesa C ma u nas katalogową cenę 97,5 tys. zł (bez podatków), a w USA - 32,4 tys. dolarów, czyli równowartość 80 tys. zł.
Ilu Polaków z tego korzysta - dokładnie nie wiadomo, bo nie publikuje się statystyk z takimi danymi. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że auta ze Stanów stanowią większość pojazdów sprowadzanych do nas spoza UE i poza importem przez oficjalne przedstawicielstwa koncernów. Na własną rękę Polacy importowali w 2007 r. prawie 23,8 tys. aut, około 5 tys. sztuk więcej niż rok wcześniej.
Obecne przepisy sprzyjają samodzielnemu importowi auta spoza Unii. Firma, która chce handlować w Polsce samochodami, musi dostać dla każdego modelu auta homologację, czyli zaświadczenie, iż pojazd spełnia wymogi UE dotyczące konstrukcji aut, obowiązkowego wyposażenia i norm toksyczności spalin. W tym celu trzeba przeprowadzić badania w Instytucie Transportu Samochodowego albo Przemysłowym Instytucie Motoryzacji.