Przyszłość autobusów to prąd. Mercedes podchodzi do sprawy kompleksowo
Rzadko kiedy producent pokazuje nowy model i jednocześnie zapowiada jego ulepszoną wersję, która pojawi się w przyszłości. W przypadku premiery elektrycznego Mercedesa eCitaro ma to jednak sens. Niemcy chcą w ten sposób zawalczyć o klienta.
Coraz więcej osób przyzwyczaja się do wizji samochodów elektrycznych. Nawet w Polsce, pomimo ich wysokich cen i mało rozbudowanej infrastruktury, liczba rejestracji stale rośnie. Mniej się jednak słyszy o elektryfikacji aut użytkowych, a przecież to też ma miejsce. Nie tak dawno z zaskoczeniem wsiadłem na pokład autobusu miejskiego w Warszawie, który na boku miał napis "jestem elektryczny".
Tak naprawdę w świecie aut użytkownych problemy "elektryków" są takie same, jak w przypadku osobówek. Mały zasięg i wysoki koszt baterii przekładają się na niską popularność tego rozwiązania. Producenci jednak pracują nad tym, jak przygotować pojazd, który mimo wszystko będzie atrakcyjny dla przewoźnika. Przykładem takiego modelu jest Mercedes eCitaro.
Już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest zwykły autobus. Projektantom udało się połączyć cechy stylistyczne zarówno miejskich Citaro, jak i futurystycznego konceptu Vision Bus, co zdradza, że pojazdu nie napędza silnik Diesla. Zamiast tego mamy motory elektryczne z baterią o pojemności 243 kWh. Na jednym ładowaniu przejedzie ok. 150 km, zaś czas potrzebny na uzupełnienie energii w akumulatorach to od 4 do 5 godzin.
Tak naprawdę nie to jest istotne, gdy mówimy o eCitaro. Technologia baterii w pojazdach elektrycznych rozwija się w zawrotnym tempie. Skoro taki autobus będzie kosztował nawet 2,5 raza więcej niż spalinowy odpowiednik, przewoźnicy liczą, że posłuży im przez lata. Gdyby krótko po zakupie pojawiła się nowa wersja z większym zasięgiem, mogliby poczuć się oszukani. Daimler zadbał o to, by tak się nie stało.
Nowy autobus Mercedesa będzie mógł być modyfikowany. Mimo, że pantograf jeszcze nie jest dostępny, produkowane egzemplarze są przystosowane do instalacji urządzenia. Gdyby tego było mało, Daimler tak zaprojektował baterie, by móc je w przyszłości wymienić na pojemniejsze. Producent zapowiada, że już pracuje nad dużo większymi akumulatorami litowo-jonowymi. Poza tym rozwija też baterie z elektrolitem stałym. Charakteryzują się znacznie większą wydajnością, lecz nie można ich szybko ładować. Wszystko to sprawia, że eCitaro faktycznie będzie mógł służyć przez lata.
Ponadto Daimler chce też pomóc przy całym procesie zakupu i użytkowania elektrycznego autobusu. Przedstawiciele będą pracować z klientami, by przygotować ofertę dostosowaną pod ich potrzeby. Organizowane będą również szkolenia dla samych kierowców, by mogli w pełni wykorzystać potencjał elektryka. Trzeba pamiętać, że przy odpowiedniej jeździe będą mogli zauważalnie wydłużyć zasięg pojazdu.
Podczas prezentacji eCitaro Martin Daum, członek zarządu Daimler AG, mówił, że nie zależy im na byciu pierwszym. – Jesteśmy przekonani, że wygra najlepsze, a nie pierwsze rozwiązanie – podkreślał i potwierdzenie tych słów widzę w ofercie Mercedesa. Kompleksowe rozwiązanie ma szansę sprawić, że do elektrycznych autobusów nie będę wsiadał zaskoczony. Zaniepokoiło mnie tylko jedno. Rozmawiając o cenie przedstawiciele marki nie ukrywali, że liczą na spore dofinansowania od rządów. W Polsce takich nie ma.