Trwa ładowanie...

Propozycja na weekend: Po prostu Go Racing!

Propozycja na weekend: Po prostu Go Racing!Źródło: Michał Grygier
d2xqs7l
d2xqs7l

Weekend na kanapie z butelką piwa w jednej ręce i pilotem od telewizora w drugiej. Tak można spędzać wolny czas. Jednak o wiele ciekawiej będzie zasiąść w Lamborghini Gallardo na zamkniętym torze wyścigowym! A to dopiero początek…

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Nowe Miasto nad Pilicą. Docieram do małej, spokojnej mieścinki w której życie toczy się wolno niczym wylewający się ze słoika miód. Jest tu jednak wyjątkowa brama wjazdowa. Prowadzi na zamknięty tor, a dokładniej - płytę byłego lotniska. To właśnie tutaj można się wybrać w niemal każdy wolny weekend i spotkać najszybsze, najbardziej emocjonujące samochody o jakich zwykle możemy tylko pomarzyć. Warsaw Motorsport Academy wita w swoich skromnych progach.

Na pierwszy ogień idzie Westfield XTR2, czyli dwumiejscowe auto produkowane w szopie i dysponujące żenującą wręcz jak na superauto mocą 180 KM. Ta „oszałamiająca” wartość pochodzi z 4-cylindrowej jednostki napędowej Suzuki Hayabusa. Tak, tak – motocykla! Pomyślicie, że zabawa będzie marna? Otóż, nie. Do jego małego silnika i niskiej mocy trzeba dodać jedną liczbę: masę własną 440 kilogramów! To tyle, co dwie poduszki z gęsich piór. Bardzo małe.

d2xqs7l

Dzięki takiej proporcji mocy do masy Westfield XTR2 jest wyjątkowo szybkim samochodem. Jak szybkim? Wystarczy powiedzieć, że na torze bije Pagani Zondę, czy wszystkie Porsche jakie kiedykolwiek opuściły fabrykę w Zuffenhausen. Niestety, mogłem zasiąść jedynie na fotelu pasażera. A szkoda, bo chciałem porównać go z Radicalem SR3 RS.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

W zamian, pięć minut później znajduję się już w jednym z aut dla których tutaj przyjechałem - Lamborghini Gallardo. Pierwsze wrażenie to… luksus. Wszędzie luksus. Oto powód dla którego supersamochody są tak drogie, tak wyjątkowe i tak fascynujące. Siadasz w nim i nie czujesz, że zaraz pognasz z prędkościami zarezerwowanymi dla kierowców wyścigowych. Wszędzie wysokiej jakości miękka skóra, do tego nawigacja, system audio oraz wszystko czego nie powinno zabraknąć w zwykłym osobowym samochodzie.

d2xqs7l

W przeciwieństwie do zwykłego auta w Lamborghini Gallardo zamiast małej jednostki, nastawionej na pro-ekologiczność i pro-oszczędność znajduje się 5,2 litrowa bestia o dziesięciu cylindrach ustawionych w literę V. Oszczędnie zdecydowanie nie jest, a moc… 560 KM! Dlaczego mamy do dyspozycji o 40 KM więcej? Bo nie jest to seryjna wersja Gallardo.

Podczas rozruchu masz wrażenie, że otwierają wrota do piekła, a wkurzone zło siedzi tuż za ramieniem. Krótka lekcja obsługi zautomatyzowanej skrzyni biegów z możliwością sekwencyjnej zmiany przy użyciu łopatek i ruszamy. Kosmos! Tyle jestem w stanie wydukać po pierwszych metrach. Pierwszą setkę ten egzemplarz osiąga w 3 sekundy z małym haczykiem. Prędkość maksymalna to około 325 km/h. Tyle nie rozwiniemy, ale i tak jest szybko.

Jak się zachowuje legendarne Lamborghini na torze? Zaskakująco dobrze. Auto wręcz lepi się do nawierzchni. Lotnisko w Nowym Mieście nie należy do najgładszych. Przypomina ser szwajcarski zaatakowany kałasznikowem. Wszędzie dziury i nierówności. Jednak zawieszenie Lambo, owszem - mocno pracuje, ale sprawia wrażenie jakby nic z nich sobie nie robiło. Nie mam czasu, by spojrzeć na prędkościomierz. Jest zbyt dużo pracy przy kierownicy i łopatkach. Siedzący obok instruktor popędza mnie, zatem w kolejne zakręty wjeżdżam szybciej, a Gallardo jakby się ze mnie śmiało. Jest neutralne, z niewielką tendencją do podsterowności. Zapewne przez zawodowych kierowców spokojnie likwidowaną ruchami kierownicy i pedałem gazu. A wszystko przy akompaniamencie wspaniałej serenady V10.

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

Auto jedzie dokładnie tam gdzie chcesz, zmiana biegów kwitowana jest mocnym szarpnięciem i na plecach czujesz kolejny bieg. Równie łatwo przyspiesza i hamuje. Sam już nie wiem co wywiera na mnie większe wrażenie. Chyba jednak to, że wszystko dzieje się w spokojnym, luksusowym otoczeniu. Właśnie dlatego każdy powinien choć raz trafić za kierownicę supersamochodu pokroju Ferrari, Porsche czy Lamborghini. Tym autem możesz rano pojechać spokojnie na zakupy, a pod wieczór udać się na tor wyścigowy, gdzie spalisz każdą kroplę testosteronu.

d2xqs7l

To koniec przygody z Lambo, ale nie koniec przygody z szybkością. Akademia oferuje jeszcze kilka innych powodów dla których warto tutaj zostać nieco dłużej. Jednym z nich jest Lotus Exige. Mały, brytyjski terier, uznany przez największe motoryzacyjne autorytety za jedno z najlepiej prowadzących się aut na świecie. Jakże opuścić taką okazję? Wsiadam, a w zasadzie wpasowuję się w mikroskopijne wnętrze, co jest w moim przypadku trudniejsze niż Tetris dla zaawansowanych. Gdy w końcu znajduję się tuż przy kierownicy, przychodzi pora na akcję.

Boże, co to za jazda, co to za auto! Można je porównać z Porsche Boxsterem Spyder, którego układ kierowniczy jest niemal doskonały. Jednak w przypadku Exige wszystko jest jeszcze bardziej radykalne, bezpośrednie i niemal wyczynowe. To zabawka dla lubiących trudne wyzwania. Masa 900 kg i 218 KM, pochodzących z wysokoobrotowego, czterocylindrowego silnika DOHC Toyoty pozwala na przyspieszenie do pierwszej setki w 4 sekundy. Prędkość maksymalna - ledwie 238 km/h nie jest wcale tak istotna, bo najważniejsze jest to, co Exige robi w zakrętach! Nie jest tak spokojnie jak Gallardo, ale z czasów wynika że Lotus jest niemal tak samo szybki, a ma przecież całe 350 KM mniej! Kilka minut po opuszczeniu tego małego wariata nogi jeszcze się trzęsą…

(fot. Michał Grygier)
Źródło: (fot. Michał Grygier)

A to nie wszystko, bo w ofercie GO-Racing jest jeszcze replika Lotusa Seven, czyli GKD Legend, BMW M3 lubiące długie kontrolowane drifty, kompletnie opróżnione ze wszystkiego co zbędne: tylnej kanapy, tapicerki, plastików. Są za to dwa kubełkowe fotele i potężna dawka emocji. Niebawem do oferty Warsaw Motorsport Academy trafi także wspomniany na początku Westfield XTR2 oraz Formula JEDI. Jest kilka pakietów. Można wykupić jazdę jednym autem, kilkoma, albo wszystkimi. Można uczyć się na poziomie podstawowym, zaawansowanym, a nawet wyczynowym.

d2xqs7l

Chcesz nauczyć się driftu? To też jest możliwe, ale niestety - nie jest tanie. 45-minutowa jazda Lotusem kosztuje 499 zł. Tak sam czas spędzony za kierownicą Lamborghini Gallardo to już wydatek 999 zł. 699 zł kosztuje przygoda z Mitsubishi Lancerem Evo IX. Za 499 zł można pojeździć bolidem Formuły Jedi albo BMW M3. Najtańsza jest nauka driftingu za kierownicą odpowiednio przygotowanego BMW E36: 299 zł. Dzień kończę zmęczony. Bardzo przyjemnie zmęczony motoryzacyjnymi emocjami. Teraz czas na odpoczynek na kanapie z butelką piwa i pilotem w dłoni.

Michał Grygier

d2xqs7l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2xqs7l
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj