Problematyczna elektryka w nowoczesnych samochodach
Kierowcy starszej daty, przez lata korzystający z uroków "analogowej" motoryzacji, przyzwyczaili się do sprawdzonych i prostych w naprawach pojazdów - niemal każdy choć trochę uzdolniony technicznie użytkownik, we własnym zakresie rozwiązywał większość problemów. Dziś po tak przystępnych autach nie ma już śladu. Producenci - rzecz jasna w imię komfortu oraz atrakcyjności użytkowania - instalują w swych wyrobach coraz większą liczbę elektronicznych obwodów i skomplikowanych urządzeń.
W teorii taki rozwój sytuacji wydaje się jak najbardziej wyczekiwany i potrzebny. W dobie wszechobecnej cyfryzacji i wprowadzania do codziennego życia nowoczesnych technologii, z których korzystamy bez mała wszyscy, życie bez udogodnień w samochodzie wydaje się czystą udręką i wielkim nieporozumieniem. W efekcie rzesze kupujących doposażają swe samochody w masę opcjonalnych dodatków. Elektrycznie sterowane szyby, lusterka, fotele tudzież pokładowe systemy multimedialne, cieszą pierwszego właściciela prawie zawsze przez pierwsze kilka lat współżycia. Niestety, po pewnym czasie funkcjonowania w rozmaitych warunkach atmosferycznych czy pracy, pojawiają się pewne problemy. Problemy, których usunięcie przypada w zaszczycie kolejnym kierowcom. Zobaczmy zatem, co może sprawiać niemałe trudności w niedalekiej przyszłości. Czy warto sięgać po skomplikowany, przepełniony zawodną elektroniką pojazd?
Wśród polskich kierowców od dekad panuje przekonanie o ogromnej awaryjności aut francuskich. Notoryczne problemy źle zaprojektowanej elektroniki, drenują portfel właściciela, rujnując przy tym jego zdrowie. Problem jednak w tym, że nawet w samochodach niemieckich - kreowanych na bezawaryjne - przytrafiają się takowe usterki. Niedziałające podnoszenie szyb, braki w oświetleniu deski rozdzielczej - ot, plejada drobnych, lecz irytujących przypadłości typowych dla starszych konstrukcji. W ogromnej masie przypadków cała wina spoczywa po stronie zaśniedziałych, skorodowanych, utlenionych lub po prostu zabrudzonych styków w instalacji.
Oczywiście, przystępując do walki z drażniącą usterką, nie możemy pominąć sprawdzenia samego silnika elektrycznego - podnoszącego i opuszczającego szybę. Często to on właśnie jest powodem wizyty w serwisie. Zwłaszcza w samochodach eksploatowanych w nadmorskim klimacie procesy korozyjne postępują ze zdwojoną siłą i szybkością. Na wspomniane efekty nie trzeba długo czekać. Całe szczęście - pozbycie się ich nie pochłania znaczących funduszy. Przeczyszczenie problematycznych styków, kostek elektrycznych i ewentualna wymiana wyeksploatowanych elementów kosztować będzie kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. Pokaźny rachunek dostaniemy dopiero za znalezienie i "załatanie" przerwy w instalacji, zlokalizowanej w najmniej oczekiwanym miejscu.
Lista elektrycznych utrudnień jest niezwykle długa. Na jednej z czołowych pozycji znajdziemy doskonale znaną przypadłość, trapiącą najbardziej skomplikowane, bogato wyposażone samochody. Koncerny motoryzacyjne, chcąc ułatwić sterowanie masą różnorakich dodatków, stawiają na tak zwane moduły komfortu – komputery odpowiedzialne za nadzorowanie i gwarantowanie poprawnego funkcjonowania urządzeń elektrycznych. Problem jednak w tym, że nie należą one do zbyt trwałych elementów. Boleśnie przekonują się o tym chociażby użytkownicy Mercedesów (pierwszy ML, W211 i innych z przełomu wieków), jak i Peugeota 607.
Kłopoty dają o sobie znać początkowo dosyć łagodnie, tylko chwilowo przerywając pracę niektórych systemów. Dopiero w dalszej kolejności następuje definitywny koniec. Mamy wówczas dwa wyjścia z tej patowej sytuacji. Możemy pójść za radą serwisów ASO i wymienić niedziałający moduł, wydając na ten cel kilka tysięcy złotych lub zaryzykować regenerację w renomowanym warsztacie - wydając mniej niż połowę tej kwoty. Problem polega na tym, że niezależne dawniej elementy są dzisiaj sterowane przez jeden komputer. Oznacza to, że nawet z pozoru drobne awarie mogą oznaczać spore wydatki.
Zdaniem konserwatywnych specjalistów - im mniej elektroniki w samochodzie, tym mniej problemów w późniejszym czasie. W istocie, natłok nowoczesnych udogodnień może zaowocować ogromem z pozoru błahych defektów. Chyba każdemu z nas niejednokrotnie przestało działać podświetlenie jakiegoś fragmentu deski rozdzielczej, tudzież ciekłokrystaliczny wyświetlacz przestał prezentować stosowne informacje. W takich przypadkach nie mamy wielu możliwości pokonania utrudnień. Niemniej, wybierając nieautoryzowany serwis elektryczny (często znający się na rzeczy lepiej niż ASO), zredukujemy koszty takiej naprawy.
Aby uporać się z wariującym podświetleniem i niedziałającym wyświetlaczem, należy wymienić wytypowane części. W przypadku wymiany żarówek podświetlających, lwią część rachunku stanowi demontaż i montaż deski rozdzielczej - zajmujący mnóstwo czasu. Niestety, tutaj lepiej nie szukać oszczędności stosując używane podzespoły wątpliwego pochodzenia.
Nowoczesne samochody wykorzystują elektronikę nie tylko do sterowania wyposażeniem. Ingerencja elektronicznego anioła stróża spotykana jest także w zawieszeniu, jak i ustalaniu sposobu pracy jednostki napędowej. Dziesiątki czujników nieustannie monitorujących warunki pracy zawieszenia, hamulców i silnika, zbierają niezbędne dane dla systemów aktywnego bezpieczeństwa z ABS, EBR i ESP na czele. Uszkodzenie chociażby jednego z kluczowych sensorów destabilizuje funkcjonowanie całego układu. Także i w tej kwestii zdiagnozowanie problemu nie zawsze jest łatwym i tanim zadaniem. Niejednokrotnie zmuszeni będziemy do wizyty w ASO - bowiem tylko autoryzowane serwisy mogą pozwolić sobie na zakup specjalistycznej aparatury pomiarowej. Podobną masę trudności napotkamy szukając przyczyn niepoprawnej pracy aktywnego układu jezdnego, nadzorowanego przez czujniki.
Przymierzając się do zakupu auta z drugiej ręki sowicie wyposażonego w rozbudowane elektroniczne systemy, powinniśmy dla własnego dobra przyjrzeć się ich funkcjonowaniu. Już najmniejsze nieprawidłowości, czy chwilowe przerwy w pracy powinny zwrócić naszą uwagę. Niestety, niejednokrotnie na pozór nieznaczące uchybienia pochłoną największe fundusze.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl
sj