Porywające sumy w Formule 1. Orlen wśród wielkich graczy
Dziś trudno wyobrazić sobie rozwój sportu na najwyższym szczeblu bez wsparcia sponsorów. Szczególnie hojnych mają zespoły, które rywalizują w Formule 1. W tym gronie jest polski Orlen.
Polski koncern paliwowy zaangażował się w Formułę 1 już przy okazji poprzedniego sezonu. Wówczas podjął współpracę z Williamsem. Jak wielokrotnie podkreślał Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, jego firma mocno zyskała na tych działaniach, przede wszystkim pod kątem rozpoznawalności marki.
W tym roku Orlen przeniósł swoje środki do zespołu Alfa Romeo. W ramach tej współpracy włoska stajnia ma zyskać w 2020 roku 10 milionów euro. Umowa, poza umieszczeniem loga sponsora na bolidach, obejmuje też angaż Roberta Kubicy w roli kierowcy testowego. Oczywiście fani F1 w Polsce najchętniej podziwialiby umiejętności Polaka w każdym wyścigu, ale więcej w tym temacie zdziałać się nie udało.
10 milionów euro - ta kwota może robić wrażenie. Ale Orlen to wcale nie jest spółka, która znajduje się w gronie najhojniejszych darczyńców w świecie F1. Dla przykładu - malezyjski koncern naftowy i gazowy - Petronas, przez dziesięć ostatnich lat zainwestował w F1 735 milionów dolarów. A z kolei znany z produkcji zegarków Rolex przeznaczył na F1 327 mln dolarów.
W Formułę 1 inwestują też takie firmy jak: Santander, Shell, Pirelli, Vodafone, Mobil 1. Kwoty, które zasilają konta zespołów F1 od wymienionych spółek, też robią zawrotne wrażenie. Dokładne dane można znaleźć w materiale o sponsoringu Formuły 1 w serwisie LegalniBukmacherzy.pl.
Mówiąc o zawrotnych sumach pieniędzy, trzeba mieć jednak świadomość tego, że na większe wsparcie zespoły F1 na razie nie mają co liczyć. Powód jest banalnie prosty - koronawirus. Sporo mówi się obecnie o cięciach i limitach budżetowych, co wydaje się całkowicie zrozumiałe. Światowa gospodarka przeżywa obecnie kryzys, więc oszczędności dosięgają wszystkich.
Fani Formuły 1 zastanawiają się też, jaka przyszłość czeka tę dyscyplinę. Prawda jest taka, że wszystko zależy od wsparcia wielkich marek. Nie da się ukryć, że bez wielkich pieniędzy F1 istnieć nie może. Na ten moment jednak przyszłość na pewno nie jest zagrożona, choć trzeba też wyraźnie podkreślić, że obecny kryzys gospodarczy zachwiał również w posadach całą sportową sceną.