Porsche księdza kosztowało 400 tys. zł? Internauci powątpiewają, my sprawdzamy
Zdjęcie złoty SUV-a porsche należącego do proboszcza parafii w Kasinie Wielkiej obiegło internet w niespotykanym tempie. Jednak to nie marka auta była tutaj głównym powodem oburzenia, chodziło o cenę. Samochód jest rzekomo warty ponad 400 tys. zł. Jak niektórzy słusznie zauważyli, nie wygląda na taką cenę.
Porsche Macan, jeden z głównym bohaterów zdarzenia, to tzw. "podstawowe porsche". Jest to jeden z najtańszych modeli producenta, ale – w odróżnieniu od 718 Caymana i Boxstera – mieści 5 osób i całkiem spory bagaż. Dzięki temu świetnie nadaje się dla kogoś, kto chce zacząć przygodą z legendarną marką, ale nie jest jeszcze gotowy na rezygnowanie z praktycznego auta.
Najtańszy Macan z 2-litrowym silnikiem benzynowym i skrzynią automatyczną to wydatek 239 589 zł i wszystko wskazuje, że taki model parkuje pod kościołem. Zdradza to napis na klapie bagażnika (każdy wyższy poziom ma odpowiedni sufiks) oraz końcówki układu wydechowego. Tylko w podstawowym Macanie są to dwa, pojedyncze wyloty.
Ze zdjęć jasno wynika, że proboszcz zdecydował się na opcjonalny złoty kolor o nazwie Palladium Metallic (3991 zł) i 18-calowe felgi Macan S (zaledwie 799 zł). Cennikowo duchowny wydał 244 379 zł. Oglądając fotografie auta nie widzimy relingów, pakietu stylistycznego, przeszklonego dachu czy innych, stosunkowo drogich dodatków nadwozia. Czy możliwe więc, by samochód kosztował ponad 400 tys. zł? Sprawdziliśmy to w konfiguratorze.
Najpierw wybieramy wykończenie wnętrza i foteli. Czarna skóra za 14 208 zł nie jest najdroższą opcją, ale wystarczy. Adaptacyjne fotele z 18-pozycyjną elektryczną regulacją są absolutnie niezbędne. Koszt? 7918 zł. Jak już ustaliliśmy, na zewnątrz nie widać ceny samochodu, więc nie wybieramy żadnych pakietów poza Porsche Entry & Drive.
Dalej decydujemy się na bardziej zaawansowane wspomaganie kierownicy, zawieszenie pneumatyczne z systemem PASM i Porsche Torque Vectoring Plus. Łącznie 19 582 zł. Bierzemy też większy zbiornik paliwa. Nic nie kosztuje, ale jak szaleć, to szaleć. Pozostałe opcje byłby zauważalne gołym okiem, więc je zostawiamy.
Kolejny etap to wyposażenie wnętrza. Tutaj bierzemy w zasadzie wszystko. Wentylowane fotele z przodu, automatycznie przyciemniane lusterka, gaśnica, podgrzewana kierownica. Kwota za cały samochód już zbliża się do 400 tys. zł, a konfigurator się nie kończy.
Decydujemy się na pakiet wykończenia wnętrza skórą, rozszerzony pakiet wykończenia wnętrza skórą, a także nawiewy wykończone skórą. Słowem: skóra będzie wszędzie, gdzie tylko się da. A gdzie się nie da, tam trafi włókno węglowe, aluminium lub drewno. Prawdziwa mieszanka wybuchowa. Na koniec rozbudowany system audio, nawigacja PCM i kompas.
Konfigurator zatrzymuje się na kwocie 467 017 zł. Więc tak, samochód proboszcza faktycznie mógł tyle kosztować, jednocześnie nie zdradzając swojej ceny wyglądem zewnętrznym. Czy to jest wersja, na którą zdecydował się duchowny? Raczej nie. Prawdopodobnie wybrał garstkę z tych dodatków, zatrzymując się przed 300 tys. zł – Macan jest wyjątkowo dobrze wyposażony w podstawie.