Polski kierowca zniszczył nową drogę w Czechach. Straty mogą sięgnąć miliona złotych
Kierowca polskiej ciężarówki miał zignorować znaki ostrzegające przed wjazdem na remontowany odcinek czeskiej trasy krajowej. Jadąc trasą wbrew ostrzeżeniom, natrafił na trwające prace drogowe. Akurat wylewano na drogę ostatnią warstwę asfaltu.
Kierowca, jak podaje portal nto.pl, widząc swój błąd, zaczął zawracać, ale uderzył w barierkę, a później w walec drogowy. Spowodowało to uszkodzenie kabiny tira, walca drogowego i jednego z dwóch baków w samochodzie. Z przedziurawionego zbiornika wyciekło całe paliwo.
Kierowcy w końcu udało się odjechać, ale zaledwie 10 kilometrów dalej został zatrzymany przez funkcjonariuszy czeskiej policji. Okazało się, że ropa, która wydostała się ze zbiornika, spowodowała zniszczenia świeżo wylanego asfaltu. Straty oszacowano na 6 mln koron czeskich, czyli ponad 947 tys. zł.
Tir należy do firmy transportowej zarejestrowanej w gminie Głogówek w województwie opolskim. Cytowany serwis przytacza rozmowę z jej właścicielem. Potwierdził on, że do zdarzenia w Czechach doszło, ale kierowca relacjonował je inaczej. Nie mówił nic o zignorowaniu znaków drogowych, powiedział natomiast, że pracownicy czeskiej firmy prowadzący prace na drodze obrzucali go kamieniami. Dodał też, że nikt z Czech jeszcze się do niego nie zwracał w tej sprawie.
- Myślałem, że skoro policja puściła kierowcę w dalszą drogę, to nic poważnego się nie stało. Pojazd może kontynuować jazdę na jednym baku paliwa – powiedział właścieiel firmy w rozmowie z nto.pl.