Polska domaga się od Niemiec, aby gazociąg Nord Stream, który ma biec po dnie Bałtyku został wkopany dwa metry w morskie dno na odcinku toru podejściowego do portu w Świnoujściu - powiedział wiceminister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski podczas panelu podsumowującego dwa lata pracy rządu w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego.
Polska obawia się, że statki transportujące skroplony gaz LNG do przyszłego terminalu LNG w Świnoujściu (który ma powstać w 2014 r.) mogą mieć kłopoty z bezpiecznym pokonaniem toru w miejscu, gdzie styka się r rurociągiem. Jak podał Budzanowski statki te mają 12,5 metra zanurzenia i choć przepłyną nad gazociągiem, to odległość ok. jednego metra między dnem statku a rurociągiem jest niewystarczająca i może doprowadzić do jego awarii.
- To już jest podnoszone na poziomie polsko-niemieckich konsultacji w zakresie zagospodarowania przestrzennego z ministerstwem infrastruktury i środowiska - uściślił Budzanowski. Dodał, że Polska chce też, aby wkopanie rury przewidywał plan inwestycyjny konsorcjum Nord Stream.
Są dwa miejsca, w których dochodzi do przecięcia przyszłego rurociągu z dwoma torami podejściowymi do portu Szczecin-Świnoujście.
- Mamy pełne prawo do wyrażenia swojego stanowiska, poza tym jest jeszcze prawo morskie, które też nie pozwala na to, aby ograniczać dostęp do portów - dodał. Zaznaczył, że międzynarodowe przepisy morskie mówią, iż tego typu inwestycje muszą być uzgadniane z wszystkimi, których mogą dotyczyć.
Według Budzanowskiego, konsorcjum Nord Stream na razie nie zgadza się na to, żeby wkopać głębiej gazociąg, "ale nasze stanowisko będzie niezmienne przypadku". - Trzeba również wziąć pod uwagę, że w Świnoujściu jest jeszcze port NATO-wski i też ograniczana jest jego dostępność - zaznaczył.
Podmorski gazociąg Nord Stream ma zostać ukończony w 2014 roku i transportować gaz z Rosji do Niemiec z pominięciem Polski, która konsekwentnie odmawia udziału w tym projekcie.