Policyjny pościg pod Warszawą. Skończył się tragicznie
W sobotę, 4 listopada, mazowieccy policjanci dowiedzieli się o skradzionym volkswagenie. Błyskawicznie dostrzegli samochód i podjęli próbę zatrzymania pojazdu, a następnie ruszyli w pościg. Ten skończył się tragicznie.
Do sytuacji doszło w Grodzisku. Stacjonujący tam funkcjonariusze dostali informację o zgłoszeniu kradzieży samochodu, która miała miejsce kilka godzin wcześniej w Żyrardowie. Krótko po północy zauważyli dostawczego volkswagena, który odpowiadał opisowi. Kierowca auta zignorował jednak wydawane sygnały do zatrzymania. Wtedy też policjanci rozpoczęli pościg i powiadomili o tym inne patrole.
Za skradzionym autem ruszyło kilka radiowozów. Policjanci utworzyli blokadę, lecz kierujący volkswagenem uderzył w jeden z ich samochodów. Kontynuował ucieczkę na drogach powiatów grodziskiego, pruszkowskiego i piaseczyńskiego. Utknął dopiero w Nadarzynie, gdzie znalazł się na ślepej uliczce.
Zawrócił i ruszył przed siebie, za wszelką cenę starając się wydostać z sytuacji. Na jego drodze pojawiła się kolejna blokada, ale kierowca raz jeszcze staranował radiowóz. Wtedy policjanci użyli broni palnej. Uciekający przejechał kilkaset metrów i uderzył w drzewo.
Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie po pewnym czasie zmarł. Czterech funkcjonariuszy również doznało obrażeń, lecz policja nie informuje o ich stanie zdrowia. Sprawą już zajął się prokurator z Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie.