Co trzecie zdjęcie zrobione przez stojące przy stołecznych ulicach fotorejestratory wylądowało w koszu - ustaliło Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji. Urządzenia do robienia zdjęć piratom były źle ustawione - pisze "Życie Warszawy", które jako pierwsze dotarło do wyników.
Jak się okazuje prawie co ponad siedem tysięcy zdjęć nie zostało zakwalifikowanych do dalszego postępowania. Spowodowane było to złą jakością techniczną zdjęć. Na jednych znajdowało się kilka samochodów, na innych sfotografowany został tylko fragment tablicy rejestracyjnej. - Niekiedy obraz został zakłócony refleksem światła odbitym od mokrej jezdni, mieliśmy zdjęcia twarzy kierowcy, ale bez tablicy rejestracyjnej. Takie fotografie były odrzucane - dodaje Krzysztof Bujnowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KSP. Jak przyznają mundurowi, winę za źle zrobione zdjęcia ponoszą oni sami, gdyż urządzenia były źle ustawione.
Znacznie lepiej niż z urządzeniami policjanci radzili sobie z opracowywaniem zdjęć. 93% fotografii opisali w ciągu miesiąca od ich wykonania, tylko 7% w ciągu dwóch miesięcy. Czas jest ważny, gdyż po upływie 30 dni od daty wykroczenia ulega ono przedawnieniu i nie można nakładać mandatu.