Kierowcy nieprzestrzegający przepisów to ogromny problem nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Ignorowanie limitów prędkości i jazda po spożyciu alkoholu lub środków odurzających to najczęściej spotykane przewinienia. Gdy policja chce zatrzymać takiego kierującego, czasami dochodzi do pościgu, który jest ogromnie niebezpieczny dla innych użytkowników drogi. Dlatego też Unia Europejska chce wprowadzić remedium na ten problem.
Włodarze europejskiej wspólnoty zamierzają wprowadzić obowiązek umieszczania przy montażu pojazdów mechanizmu, który umożliwi policji bezprzewodowe unieruchomienie go na żądanie. Jego działanie ma polegać na odcięciu dopływu paliwa do silnika, a służby mundurowe miałyby mieć możliwość uruchamiania go za pomocą laptopa lub specjalnego urządzenia przypominającego pilota z jadącego radiowozu - informuje „Newsweek”. Założenia te znajdują się w nieoficjalnych dokumentach, które ujawniła organizacja Statewatch. Co ważne, realizacja planu miałaby być możliwa już za dziesięć lat. Czy to rzeczywiście realne? Jak najbardziej.
Obecnie - zupełnie oficjalnie - Unia Europejska pracuje nad wprowadzeniem systemu ISA w każdym samochodzie dostawczym i ciężarowym. Inteligent Speed Assistance to system, który właśnie testowany jest w wybranych europejskich krajach. Zdaniem ekspertów cytowanych przez Europejską Radę Bezpieczeństwa w Transporcie (ETSC) nadmierna prędkość okazuje czynnikiem najbardziej przyczyniającym się do powstawania wypadków. Dlatego zadaniem ISA będzie oduczyć europejskich kierowców niesubordynacji.
Podstawą układu jest mechanizm identyfikowania limitów prędkości. Jak informuje ETSC, może to odbywać się za sprawą systemu rozpoznawania znaków drogowych - taki układ już dziś w swoim wyposażeniu ma wiele modeli samochodów, albo za pomocą nawigacji. W przypadku tego drugiego rozwiązania moduł GPS-u ma na okrągło śledzić pozycję samochodu, a odpowiednio przygotowana mapa powiadamia kierującego o obowiązującym limicie maksymalnej prędkości. Co dalej?
Wartość dopuszczalnej prędkości ma być prezentowana w zespole zegarów, albo też kierowca ma być informowany zapaleniem się kontrolki lub sygnałem dźwiękowym w razie przekroczenia dopuszczalnej prędkości. I to jednak może okazać się niewystarczającym sposobem na ograniczenie liczby wypadków. Urzędnicy Unii Europejskiej mają jednak plan ratunkowy. System „assisting ISA” będzie nie tylko informował o aktualnym ograniczeniu prędkości, ale też „aktywnie pomagał kierowcy w jego przestrzeganiu”. Jak należy to rozumieć?
Wygląda na to, że samochód wyposażony w taki moduł będzie zwalniał do prędkości dopuszczonej przez przepisy. Taki mechanizm będzie bardzo łatwy do wprowadzenia. W przypadku autokarów i tirów podobne, choć prostsze mechanizmy montowane są już od lat. Ograniczają one maksymalną prędkość wspomnianych pojazdów - w przypadku ciągników siodłowych z naczepami do 90 km/h.
ISA dla samochodów osobowych na razie pozostaje w dalekosiężnych planach urzędników Unii Europejskiej. Wiele wskazuje jednak na to, że przyjdzie czas, kiedy moduły tego typu staną się obowiązkowym wyposażeniem samochodów osobowych. Jak szacuje ETSC, zmniejszenie średniej prędkości ruchu już o 1 km/h w skali roku spowodowałoby spadek śmiertelnych ofiar wypadków o 2,2 tys.
System ISA na razie, zgodnie z dyrektywą 92/6/EEC, jest obowiązkowy w ciężkich pojazdach transportowych. Teraz urzędnicy chcą rozszerzenia tego obowiązku na lekkie samochody dostawcze. Przyszłość może przynieść konieczność montowania ISA we wszystkich nowych pojazdach, również osobowych. W przeciwnym wypadku trudno będzie urzędnikom UE sprostać wizji roku 2050 bez śmiertelnych wypadków drogowych.
tb, moto.wp.pl